Czekoladki za bezpieczne lądowanie. Kuriozalny pomysł w LOT
Polskie Linie Lotnicze LOT wprowadziły dla swoich pilotów gratyfikację za bezpieczne podejście do lądowania. Ci, którzy nie będą lądować za wszelką cenę i w razie konieczności odejdą na tzw. "drugi krąg" dostaną w nagrodę czekoladki. - Ludzie, którzy nie znają się na lotnictwie, mogą teraz uważać, że wcześniej lądowania były niebezpieczne, a teraz takie będą - uważa pilot liniowy i instruktor lotniczy Dominik Punda.
Go around, czyli odejście na drugi krąg
Decyzję o odejściu na drugi krąg podejmuje pilot, który uznał, że pochopne podchodzenie do lądowania może zakończyć się niepowodzeniem. W trakcie podejścia piloci muszą spełnić określone wymagania i zachować konkretne parametry lotu. Gdy te nie są spełnione, podejście powinno zostać przerwane, bo jego kontynuowanie zagraża bezpieczeństwu załogi oraz pasażerów i wykonać procedurę go around, czyli odejścia na drugi krąg.
Najlepszym przykładem złamania procedur bezpiecznego podejścia do lądowania był lot prezydenta Andrzeja Dudy z czerwca 2020 roku. Wówczas załoga samolotu popełniła szereg błędów i do ostatniej chwili walczyła o bezpieczne lądowanie na lotnisku w Lublinie. Jak ustalili dziennikarze Wirtualnej Polski, piloci podczas lądowania w Lublinie złamali procedury bezpieczeństwa – doprowadzili do zbyt gwałtownego zniżania samolotu, niewłaściwego ustawienia mocy silników, w niewłaściwym momencie wypuścili klapy, lecieli zbyt szybko.
LOT tłumaczy, piloci komentują
- To element promowania kultury bezpieczeństwa - uważa Krzysztof Moczulski, rzecznik prasowy PLL LOT - W ten symboliczny sposób chcemy wskazać że wykonanie odejścia na drugi krąg, mimo związanych z tym kosztów, nie powoduje jakiejkolwiek presji na załogi lotnicze. Zapewnienie bezpieczeństwa jest celem absolutnie nadrzędnym, zwłaszcza w okresie pandemii, gdy piloci są wznawiani po przerwie i rośnie liczba wykonywanych operacji - czytamy w przesłanym do nas mailu.
Innego zdania jest Dominik Punda, pilot liniowy i instruktor lotniczy, który uważa, że cała akcja ma zły wpływ na wizerunek linii lotniczych oraz samych pilotów.
- Ludzie, którzy nie znają się na lotnictwie mogą teraz uważać, że wcześniej lądowania były niebezpieczne, a teraz będą bezpieczne, ponieważ pilot dostanie czekoladki - mówi w rozmowie z WP Dominik Punda. - To coś w stylu: jak nie przejdziesz na czerwonym świetle to dostaniesz lizaka. Poważna firma występuje do swoich pilotów, którzy są prawdziwymi profesjonalistami jak do przedszkolaków - uważa.
Inny pilot, który pragnie pozostać anonimowy, uważa, że jest to dobry przykład promowania zasady "just cultute" obecnej we wszystkich "cywilizowanych" liniach. Jednak forma może wydawać się zabawna.
"Przewoźnik nie wymaga by lądować za wszelką cenę, by tylko ograniczyć koszty paliwa na go around czy tez ew. opóźnienie" - mówi nam anonimowo jeden z pilotów PLL LOT.
Internet kpi z czekoladek
W sieci pojawiła się już cała seria memów na temat nowego pomysłu LOT-u.