Czechów poniosło. Krwawa bitwa: maczeta kontra topór
W Sądzie Rejonowym w Pilźnie odbyła się rozprawa 40-letniego Petra Vaněka. Zaatakował on maczetą partnera swojej byłej dziewczyny. Zranił przeciwnika, który wycelował w niego topór. Grozi mu zatem wyrok za usiłowanie uszkodzenia ciała i wtargnięcie na teren obiektu.
W kwietniu ubiegłego roku doszło do incydentu w Stod, południowym Pilźnie. Według dokumentów sądowych Vaněk pojawił się w mieszkaniu znajomego z 50-centymetrową maczetą, aby ukarać go za niewłaściwe traktowanie jego byłej dziewczyny. Vaněk rozciął mu prawe przedramię i lewą rękę, niemal trafiając w tętnicę. Poszkodowany spędził kilka dni w szpitalu.
Jednak zgodnie z relacją Vaňeka, sytuacja miała się zupełnie inaczej. Twierdzi, że chciał bronić swojej byłej partnerki, która zadzwoniła do niego w tamtym dniu. Kobieta płakała przez telefon, informując, że jej chłopak ponownie fizycznie się nad nią znęcał, pomimo że trzymała w ramionach kilkumiesięczne dziecko, a także niszczył mieszkanie.
- Wiedziałem, że ma w domu siekierę. Ciągle się tym przechwalał. Wziąłem maczetę, żeby się bronić, i schowałem ją w bluzie - twierdził oskarżony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Widziałem rozbite łóżko, zacząłem krzyczeć. Popchnął mnie, więc go uderzyłem. Wyciągnął topór i zamachnął się nim we mnie - opisywał Vaněk.
Następnie uciekł do sąsiedniego pokoju, gdzie według niego mężczyzna ponownie go zaatakował, dlatego bronił się maczetą. - Gdybym nie miał jej ze sobą, nie przesłuchiwałbyś mnie już. Na pewno by mi coś zrobił - powiedział. Wskazał, że pokrzywdzony w tym momencie był pod wpływem metamfetaminy, co zostało następnie potwierdzone badaniem krwi.
Vaněk przyznał, że on i jego dziewczyna brali narkotyki, ale oboje przestali. - Byłem czysty, kiedy to się stało - podkreślił.
Vaněk był już kilkakrotnie karany. Jego znajomy potwierdził w sądzie, że działał w samoobronie, starając się przede wszystkim pomóc swojej byłej dziewczynie.
Poszkodowany w postępowaniu przygotowawczym przyznał się do częstych konfliktów z partnerką oraz do uzależnienia od narkotyków. Jednak negował, jakoby jako pierwszy zaatakował oskarżonego.
- Vaněk zaczął wariować. Atakował mnie maczetą. Po prostu się broniłem - powiedział śledczym. Winę za krwawą bitwę mężczyzn rozstrzyga sąd. Oskarżonemu grozi mu zarzut usiłowania uszkodzenia ciała i wtargnięcia na teren obiektu.