"Czarny protest" w Polsce. Zatrzymania w Warszawie i Poznaniu
• W Warszawie manifestowało - wg różnych szacunków - 17 lub 30 tys. ludzi
• W Poznaniu i Warszawie doszło do zatrzymań uczestników protestów
03.10.2016 | aktual.: 03.10.2016 21:41
Według szacunków służb porządkowych - 17 tys., a według urzędu miasta - 30 tys. osób wzięło udział w "czarnym proteście" w Warszawie. Uczestnicy manifestacji z pl. Zamkowego przeszli przed Sejm i przed Teatr Polski, gdzie odbywała się gala "Tygodnika Solidarność". Tam manifestacja dobiegła końca.
W poniedziałek odbywał się strajk kobiet - protest wobec możliwego zaostrzenia przepisów dot. aborcji. W wielu miastach odbyły się manifestacje, największa z nich - w stolicy.
Manifestacja w Warszawie
Zgromadzenie rozpoczęło się po południu na pl. Zamkowym w Warszawie. Według organizatorów - wzięło udział ponad 20 tys. osób - zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Służby porządkowe szacują, że w kulminacyjnym momencie uczestniczyło w niej ok. 17 tys. osób, choć - jak zastrzegają - była duża rotacja.
Późnym popołudniem uczestnicy manifestacji przeszli z pl. Zamkowego przed Sejm; następnie część z nich postanowiła pójść pod Teatr Polski, gdzie odbywała się gala z okazji 35-lecia Tygodnika Solidarność, z udziałem m.in. prezydenta Andrzeja Dudy, premier Beaty Szydło oraz przedstawicieli rządu. Przed teatrem zgromadziła się kilkudziesięcioosobowa grupa, która rozeszła się przed godz. 20.00.
Manifestowały i kobiety i mężczyźni. W Warszawie padał deszcz, więc "czarnemu protestowi" towarzyszyły kolorowe parasole. Na transparentach można było przeczytać hasła: "Beata niestety, twój rząd obalą kobiety", "Potrzebują dziś obrony nasze siostry, matki, żony", "Ratujmy kobiety przez wyborem czy iść do nieba czy do więzienia". Skandowano hasła: "Chcemy kochać, nie umierać", "Jestem, czuję, decyduję", "Wolny wybór", "Kobiet prawa - ważna sprawa", "Moje ciało, moja broszka" "Wściekłe macice nie cofną się przed niczym", "Solidarność jest kobietą".
Pod kolumną Zygmunta zebrało się kilkoro przeciwników aborcji z ogromnymi transparentami oraz zdjęciami płodów po aborcji. Od głównej demonstracji odgradzał ich szczelny kordon policji.
Manifestacje w innych miastach
Mniej liczne manifestacje odbywały się m.in. w Szczecinie, Poznaniu, Katowicach, Bydgoszczy, Kielcach, Płocku i wielu innych, również mniejszych, miastach.
Kilkanaście tysięcy osób wzięło udział w manifestacji we Wrocławiu. Na czele marszu, którzy przeszedł z ul. Hallera do Rynku, niesiono transparent z napisem "Strajk Kobiet".
Na Pomorzu najliczniejsze protesty miały miejsce w Gdyni i Gdańsku. W Gdyni protest zaczął się w południe i trwał około trzech godzin. Uczestnicy, głównie kobiety, przemaszerowali przez centrum miasta, skandując m.in. "Prawa kobiet prawami człowieka". Liczba uczestników protestu zmieniała się, ale zdaniem gdyńskiej policji w kulminacyjnym momencie było ich około 2,5 tys.
W Gdańsku na placu naprzeciwko Dworca Głównego od rana przebywało kilkaset ubranych na czarno osób, głównie kobiet. Chętni mogli skorzystać z megafonu i zabierać głos, by podzielić się swoją opinią w sprawie proponowanych zmian w prawie dotyczącym aborcji. Po południu manifestanci przenieśli się na plac Solidarności, gdzie dołączyli do nich także protestujący z Sopotu i Gdyni. Według policji na placu przebywało ok. 4 tys. osób. Byli tam także przeciwnicy aborcji, którzy - w odpowiedzi na hasła wykrzykiwane przez protestujących - inicjowali modlitwy. Po godz. 18 obie manifestacje zakończyły się.
W Krakowie z Rynku Dębnickiego na Rynek Główny przeszedł "czarny masz milczenia". Policja nie podała liczby demonstrujących, ale było ich na tyle dużo, że przez Most Dębnicki kolumna protestujących przechodziła przez 35 minut. Według policji manifestacja przebiegła spokojnie. W ciągu dnia kobiety w stolicy Małopolski rozdawały ulotki, zawieszały czarne wstążki na pomnikach, drzewach, przystankach.
Protestom towarzyszyły różnego rodzaju akcje, np. dni otwarte w organizacjach broniących praw kobiet. W Warszawie dni otwarte ogłosiły m.in. Centrum Praw Kobiet i Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, w Łodzi w Centrum Praw Kobiet na protestujące czekały kawa i ciastka. W niektórych miastach mężczyźni przygotowywali dla strajkujących posiłki. Organizowano też m.in. bezpłatne treningi, zajęcia jogi oraz wycieczki, a także rozmaite warsztaty i happeningi. W nocy z niedzieli na poniedziałek na krzyżu na Giewoncie pojawił się baner z napisem: "Brońmy kobiet od Giewontu do Bałtyku".
W Bydgoszczy z kolei zbierano podpisy pod listem do posłów przeciwnych rozpatrywaniu obywatelskiego projektu liberalizującego przepisy aborcyjne.
Większości manifestacji towarzyszyły podobne hasła, m.in.: "Nasze prawa, wspólna sprawa", "Martwa matka to kiepska matka", "Chcę mieć wybór", "Moje ciało, moja sprawa", "Beata niestety, ten rząd obalą kobiety", "Rząd to nie ciąża, da się usunąć", "Za kratkami nie będziemy matkami", "Porodówka polem walki", "Jestem podmiotem, a nie przedmiotem", "Polska jest kobietą", "Chcemy lekarzy, nie misjonarzy", "Nie damy się zastraszyć", "Tak dla macierzyństwa, nie dla barbarzyństwa", "Wymyślić sobie niebo, zrobić komuś piekło", "Budujecie piekło kobiet", "Suweren jest kobietą", "Nie dla polskich fanatyków", "Nie dla piekła kobiet", "Nie jestem za aborcją, jestem za życiem", "Martwa dziecka nie wychowam".
W niektórych miastach nieczynne były urzędy i biura, na uczelniach - dziekanaty; zamknięte były niektóre przedszkola. Część instytucji i firm informowała, z jakiego powodu nie pracuje, przepraszała też ze ewentualne niedogodności. W sieci pojawiały się zdjęcia zwolnień, które rodzice pisali dzieciom, by usprawiedliwić ich nieobecność w szkole.
Na portalach społecznościowych uczestnicy protestu zamieszczali swoje zdjęcia w czarnych strojach, często przedstawiające całe grupy np. uczniów jednej szkoły czy pracowników jednej firmy. Przeciwnicy "czarnego protestu" zamieszczali natomiast zdjęcia w białych lub kolorowych ubraniach.
Przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego demonstrowano też za granicą, m.in. w Brukseli, Londynie, Paryżu, Berlinie, Kijowie.
Zatrzymania w Poznaniu i Warszawie
Czterech mężczyzn zostało doprowadzonych do jednostek policji w związku za zakłóceniem porządku podczas warszawskiego "czarnego protestu" - poinformowała policja.
- Po proteście do jednostek policji zostało doprowadzonych czterech mężczyzn w związku za zakłóceniem porządku - poinformował rzecznik Komendy Stołecznej Policji Mariusz Mrozek. Jak dodał, będą odpowiadać za zakłócenia porządku. Mrozek wyjaśnił, że osoby te rzucały czymś w kierunku policjantów odgradzających od głównej manifestacji grupę przeciwników aborcji, która zgromadziła się pod kolumną Zygmunta.
W Poznaniu zatrzymano trzy osoby. Jak poinformował rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Poznaniu Andrzej Borowiak, po "czarnym proteście" na placu Mickiewicza grupa kilkuset osób przeszła w kierunku ulic: Ratajczaka i św. Marcin. Tam kilka osób obrzuciło kamieniami siedzibę PiS; odpalono też środki pirotechniczne. Według policji byli to zamaskowani mężczyźni w kominiarkach, którzy wcześniej znajdowali się w tłumie protestujących. Jak dodał rzecznik, trwają przesłuchania i ustalanie motywów ich postępowania.
"Czarny protest"
Strajk kobiet, nazywany również "czarnym poniedziałkiem", to akcja, która miała swój początek w internecie; jej uczestniczki zapowiadały, że nie przyjdą do pracy lub nie będą wykonywać codziennych obowiązków, apelowano, by solidarność ze strajkującymi zamanifestować czarnym strojem. Manifestacje odbyły się w wielu polskich miastach, a także za granicą. Protestom towarzyszyły różnego rodzaju akcje, np. dni otwarte w organizacjach broniących praw kobiet, w niektórych miastach mężczyźni przygotowywali dla strajkujących posiłki. Organizowano też m.in. bezpłatne treningi, zajęcia jogi oraz wycieczki, a także rozmaite warsztaty i happeningi.
Jednocześnie, w ramach sprzeciwu wobec "czarnego protestu", organizowane były "białe protesty", w sieci pojawiły się także inicjatywy pod hasłem "Nie biorę udziału w strajku kobiet!" czy "Nie bądź krową, ubierz się kolorowo", zachęcano, by czarny strój pozostawić "tym, którzy mają czarne sumienia". W kościołach prowadzone były modlitwy w intencji ochrony życia; zachęcał do nich Episkopat.