Drastyczne podwyżki cen prądu? Czarnek znalazł winnego
- Szkoły będą ogrzane, uniwersytety będą ogrzane, żadnej nauki zdalnej nie będzie - stwierdził minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Odnosząc się do cen energii elektrycznej, zapewnił, że "razem ten kryzys przejdziemy". Szef resortu edukacji wie już też, kto odpowiada za podwyżki cen prądu - jest to Bruksela.
Minister Czarnek spotkał się w niedzielę z mieszkańcami powiatu łukowskiego. Podczas swojego wystąpienia nawiązał do cen energii elektrycznej. Wspomniał, że jeden z uniwersytetów otrzymał ofertę cenową na 2023 rok, która była 750 proc. wyższa od rachunków, które płaciła ta uczelnia w 2021 roku.
Według szefa MEiN za podwyżkę cen odpowiada Bruksela, a nie rząd w Warszawie. - Unia Europejska musi odejść od sztywnych zasad regulacji dotyczących cen energii elektrycznej. Nie chce odejść od opłat za CO2. Natomiast my musimy uniezależnić cenę rynkową energii elektrycznej w Polsce od cen rynkowych europejskich, bo to prowadziło do całkowitych absurdów - oświadczył Czarnek.
Odnosząc się do działań polskiego rządu, minister stwierdził, że cena energii elektrycznej spada. - Dodatkowo zostanie ona zamrożona jeszcze rozwiązaniami prawnymi, które będziemy w przyszłym tygodniu przyjmować na Radzie Ministrów i kierować do Sejmu po to, żeby nie tylko gospodarstwa prywatne, domowe, nie tylko rolnicy, ale również kościoły, szkoły, uniwersytety - w konsekwencji również przedsiębiorcy - mogli mieć cenę, która będzie po prostu do zapłacenia - powiedział szef MEiN.
Czernek jest pewny. "Żadnej nauki zdalnej nie będzie"
- Szkoły będą ogrzane, uniwersytety będą ogrzane, żadnej nauki zdalnej nie będzie i razem ten kryzys przejdziemy - zapewnił minister. Dodał, że jeśli da się szybko pokonać agresora rosyjskiego, to dojdzie do stabilizacji na rynkach i "nasze perspektywy wyjścia z tego wszystkiego będą znów najlepsze - tak jak były najlepsze po COVID-zie".
Samorządowcy nie są jednak aż tak optymistyczni. Jak informowaliśmy w Wirtualnej Polsce, część miast została zmuszona do poszukiwania oszczędności i drastycznego cięcia kosztów.
- Uważam, że to świadoma polityka rządu i państwowych koncernów. To my, samorządowcy, mamy wziąć na siebie ciężar przekazania mieszkańcom niepopularnych decyzji o gaszeniu świateł ulicznych, ograniczeniu kursowania komunikacji miejskiej i tak dalej. PiS spróbuje to wykorzystać przed wyborami samorządowymi twierdząc, że lokalna władza nie daje sobie rady - mówił w rozmowie z WP Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy.
Czytaj też:
Skandal na granicy. Polityk PiS: to drobny incydent
Źródło: WP Wiadomości/PAP