Panie pośle, tak jak pan wspomniał, pana zabieg czy ta operacja była rzeczywiście przesunięta nieco w czasie. Czy
nie było takich podszeptów ze strony partyjnych kolegów: Tadeusz, słuchaj, masz możliwość, może przyspiesz
sobie jakoś tę operację, możesz sobie na przykład wcześniej pomóc?
Pani redaktor, w sytuacji zagrożenia życia zwłaszcza, ale również zdrowia, pewne skrupuły
moralne często ustępują. Ja tu nie chcę się po prostu przedstawiać - oczywistym jest, zwłaszcza rodziny, bliscy -
to jest naturalna postawa każdego człowieka. Ale
elementarna uczciwość i zaufanie do lekarzy każe wyraźnie tutaj powiedzieć i na tym bym poprzestał, że też
no nie wiem, jaka satysfakcja by była, kiedy rozpoznanie nie wskazuje na konieczność natychmiastowej
operacji, to naleganie, szukanie takich możliwości, pewnie zdarzają się takie sytuacje,
jest w najwyższym stopniu niemoralne, kiedy są osoby, które już stoją w obliczu śmierci, tak.
No mówmy sobie wprost.
Panie pośle, wspierali
pana koledzy partyjni, koledzy z opozycji, kiedy dowiedzieli się, że jest pan chory? Dostawał pan takie słowa
otuchy, wsparcia i podnoszenia na duchu?
Byłem zaskoczony i mogę, korzystając z okazji, podziękować wszystkim, którzy mnie wspierali słowem, również
modlitwą, również pociechą i co najbardziej myślę, że takie godne
podkreślenia, że te słowa płynęły również od osób, z którymi mamy na przysłowiowym pieńku.
Czyli od kogo, panie
pośle?
Którzy, jeżeli chodzi o Zjednoczoną Prawicę, to suchej nitki nie pozostawiają. I nie chciałbym tu nazwisk wymieniać,
a byłaby pani i internauci bardzo zdziwieni i zaskoczeni. Ale...
Panie pośle,
a może to takie słowa otuchy, skoro pan powiedział o tym, że od osób, z którymi macie na pieńku, to może też od PiS-u chociażby?
Bo pewnie z nimi też macie trochę na pieńku.
Ale słowa ciepłe od przyjaciół i kolegów z mojego ugrupowania politycznego czy z mojego stronnictwa, czy z prawej
strony, z prawicy wydają się czymś bardziej naturalnym. W sytuacji, kiedy mamy tyle
jadu, wściekłości, emocji, nerwów, kiedy się czasami ranimy, obrażamy - w tej w tym momencie słowa
bez żadnej koniunkturalnej potrzeby i to prywatne, bardzo osobiste, od ludzi, którzy są w tak zwanej
opozycji, tak, przeciwników czy oponentów, muszą być cenne i one dają nadzieję też,
że przy całym szaleństwie jej bardzo rozgrzanej polityki jesteśmy jednak ludźmi. Bo tak, politykiem
się bywa, człowiekiem się jest. Ja wychodzę z tej historii zbudowany i dziękuję wszystkim. Dziękuję wszystkim. A hejt nawet
nie będę komentował, bo pragnienie śmierci, choroby...
Panie pośle, to hejtu nie komentujmy, on jakby
neguje się już na samym starcie.