Ćpają na umór, żeby zdać maturę
Syrop i tabletki na kaszel, leki przeciwdepresyjne i przeciwbólowe, napoje energetyczne, a wszystko w ilości hurtowej - tak wspomagają się maturzyści przed najważniejszym egzaminem. - 7-8 tabletek na kaszel popijam puszeczką energy drinka i uczę się jak głupi, prawie całą noc - zdradza 19-letni Damian. Nie słabnie też popularność amfetaminy.
23.04.2009 | aktual.: 25.03.2013 00:01
Od lat przebojem w okresie przedmaturalnym jest popularny lek na kaszel, dostępny w dwóch postaciach: jako syrop albo tabletki. Zawiera efedrynę, pochodną amfetaminy, która pobudza układ nerwowy, przyspiesza akcję serca, powodując wzrost ciśnienia tętniczego. Tabletki (o większej zawartości efedryny) i syrop są dostępne tylko na receptę. - Znam osobiście wiele osób, które ładują się tym syropem i tabletkami. "Tussi" tak go nazywamy - mówi Ania, uczennica renomowanego warszawskiego liceum. – Jest tańszy niż "feta”, ale zdarza się, że farmaceutka się kapnie i nie chce sprzedać – dodaje dziewczyna.
Recept na stosowanie "tussi” jest wiele. Najpopularniejszy wariant: z kawą, bądź napojem energetycznym, do tego aspiryna, która w opinii uczniów ma „osłaniać serce”. Tak wspomaga się Krystian z LO na Saskiej Kępie. - Po 15 tabletkach odczuwa się efekt „odcięcia się od świata”. Pobudzają świetnie do roboty, można się lepiej skupić na lekcji i nie słyszeć szeptów innych osób w sali. Po "tussi” lepiej mi się też czyta lektury - mówi. Taką metodę na naukę stosuje od pierwszej klasy liceum. – Ostatnio zauważyłem jednak, że moja tolerancja na lek szybko wzrasta i żeby osiągnąć efekt muszę stale zwiększać dawkę. Do tego ręce się trzęsą i serce pika strasznie. Zacząłem więc "tussi” łykać tylko w sytuacji podbramkowej – dodaje.
Maturzystka Kasia raz zażyła tabletki na kaszel i nie wspomina tego najlepiej. - Trzęsły mi się po nim ręce, strasznie szybko biło serce i ogólnie było mi słabo. Zamiast skupić się na nauce, zastanawiałam się, czy nie mam przypadkiem objawów przedzawałowych – mówi.
Z innych specyfików, jakie stosują maturzyści coraz większą karierę robią antydepresanty oraz leki stosowane przy zapaleniu mózgu i udarze oraz… zaburzeniach pamięci w wieku starczym. Wszystkie dostępne na receptę, ale dla młodzieży nie stanowi to bariery nie do pokonania. - W mojej aptece strzelam gadkę o egzaminach albo mówię, że kolega bierze i mu pomaga. To wystarczy – zdradza Bartek, uczeń II klasy LO.
Ci, dla których takie wspomagacze to za mało, sięgają po amfetaminę - nielegalną w Polsce substancję o silnym działaniu psychotropowym. Na skutek jej zażywania zwiększa się aktywność układu nerwowego i w efekcie pobudzony jest cały organizm. Nie każdy jednak reaguje na jej działanie tak samo. W internecie nie brakuje relacji uczniów, którzy z jej pomocą próbowali zwiększyć efektywność przyswajania wiedzy. - Kiedyś wzięłam amfę, żeby się uczyć, ale tak mnie nosiło, że nie mogłam usiedzieć nad książką i wkuwać. Poszłam połazić na miasto, zero skupienia i w efekcie nie zdałam – pisze na jednym z forów Natalia. - Miałam do czynienia z amfetaminą przed maturą - podobnie jak połowa mojej klasy. Teraz kończę studia i trzymam się od tego gówna (bo tak to trzeba nazwać) z daleka już od ponad 3 lat. Amfa może naprawdę zniszczyć serce, albo wprowadzić w ostrą nerwicę – brzmi wpis innej internautki.
Specjaliści wskazują, że choć substancje psychoaktywne mogą na krótko zwiększać efektywność uczenia się, to na dłuższą metę jest to złudne. - Informacje przyswojone w trakcie transu narkotycznego bardzo szybko z głowy wietrzeją. Również nasze subiektywne odczucia odnośnie stanu naszej wiedzy i sposobu jej przekazywania mogą odbiegać od rzeczywistości - zwraca uwagę psycholog, terapeuta uzależnień dr Anna Maria Ciechowicz. - Zgłosiła się do mnie kiedyś na terapię dziewczyna, tuż po pisemnej maturze z polskiego, którą pisała pod wpływem narkotyków. Wydawało jej się, że napisała pracę życia, 15 stron wyśmienitego wypracowania, była przekonana, że zda co najmniej na piątkę. Tymczasem okazało się, że pisała zużytym długopisem. Oddała puste kartki. Z kolei inny chłopak na ustnej maturze zaczął nagle mówić bełkotliwym, niezrozumiałym językiem, podczas gdy jemu samemu wydawało się, że wygłasza niewiadomo jakie mądrości – wspomina psycholog.
Choć młodzież postawiona pod ścianą stara się o tym nie myśleć, trzeba pamiętać, że nawet okazjonalne stosowanie substancji psychoaktywnych jest niebezpieczne. – Nie ma różnicy czy zażywamy je często czy tylko raz na jakiś. Zawsze możemy się uzależnić. Jeśli nasz mózg będzie kojarzył je z uczuciem przyjemności, to jest to pierwsza faza uzależnienia. Mechanizm tego procesu jest bardzo skomplikowany – mówi terapeutka. Zwraca uwagę, że zgubne w skutkach może być także nagłe odstawienie substancji po długim stosowaniu. Może to doprowadzić do depresji, a nawet samobójstwa.