"Wtedy on, stary frontowiec płakał jak dziecko"
Z autobiografii jeszcze więcej dowiadujemy się o zwyczajach gen. Jaruzelskiego. Córka pisze m.in. o jego punktualności: "Kiedy gdzieś jechał, brał duży zapas czasu, żeby zdążyć. Potem bywało śmiesznie. Pamiętam na przykład, że kilkanaście lat temu byliśmy zaproszeni na kolację do Adama Hanuszkiewicza i Magdaleny Cwenówny. Wyjechaliśmy jak zwykle za wcześnie. I dwadzieścia minut staliśmy samochodem ojca ukryci w krzakach, no bo głupio trochę, i czekaliśmy na odpowiednią godzinę".
Opisuje też jego stosunek do zwierząt: "Rodzice mieli ukochaną suczkę Muncię, którą kilka lat temu musieli ją uśpić. Ojciec powiedział wtedy: 'Ja, stary frontowiec, a płakałem jak dziecko'". Innym razem, kiedy był problem z jej psem - jamnikiem Bolusiem, ojciec zaproponował, że weźmie go do siebie, by córka mogła się wyspać. "Rano mama przekazała mi, iż sam w ogóle nie zmrużył oka. Bał się, że pies poczuje się gorzej. I spędził z nim całą noc, siedząc na kanapie" - opowiada.
Zdradza, że kilka razy próbowała ubrać ojca. "Dostał ode mnie parę rzeczy. Niektóre wciąż wiszą w szafie, nigdy nienoszone. No cóż - ojciec nie jest moim największym sukcesem stylistycznym" - stwierdza stylistka.
Co czuje, gdy widzi demonstrantów pod domem rodziców w rocznicę 13 grudnia? "Budzą się we mnie naturalne emocje i potrzeba stanięcia w obronie najbliższych, tym bardziej że są już starzy i schorowani. Niejednokrotnie namawiałam ojca, aby na ten czas wyjechał. On jednak zawsze powtarzał, że jest żołnierzem i nie będzie z własnego domu uciekał. Ostatnio często musi przebywać w szpitalu. Gdy nie było go w domu z 12 na 13 grudnia, mama nocowała u mnie" - mówi.