Cofnięty licznik samochodu? Prawda może być zupełnie inna
Mimo szumu z wprowadzeniem przepisów w sprawie tzw. cofania licznika okazuje się, że ten proceder bardzo trudno jest udowodnić. Licznik bowiem może najpierw pokazywać wyższy przebieg, a następnie niższy, co wcale nie musi oznaczać, że ktoś go cofnął. Jest to na tyle częste, że może przekreślać sens nowelizacji Kodeksu karnego.
Cofanie liczników. Ustawa nie działa
Statystyka pokazuje, że wprowadzone przepisy są nieskuteczne. Prawie wszystkie wszczęte postępowania w tej sprawie zostały umorzone.
- Od początku 2020 r. wszczęto 1012 sprawy o cofanie licznika. Do sądu skierowano łącznie 24 sprawy. Pozostałe zostały umorzone z różnych przyczyn - informuje Wirtualną Polskę Ministerstwo Sprawiedliwości.
Czyli do sądów trafiło nieco ponad 2 proc. wszczętych postępowań. Dane, jakie uzyskaliśmy z resortu sprawiedliwości, pochodziły z 31 stycznia. Ministerstwo nie odpowiedziało, jakie były przyczyny umarzania tych postępowań.
- Problem z wprowadzeniem art. 306a kodeksu karnego polega na trudnościach dowodowych. Aktualnie nie ma bowiem narzędzi, przy pomocy których - na podstawie samego tylko technicznego badania pojazdu - można byłoby zawsze w sposób pewny stwierdzić, czy w danym przypadku doszło do ingerencji we wskazania drogomierza przez potencjalnego sprawcę, czy też jego błędny pomiar powstał samoistnie, bez udziału człowieka - mówi Wirtualnej Polsce dr Szymon Tarapata z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego i Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego.
Cofnięty licznik? Niekoniecznie
Obecnie policjanci podczas kontroli odczytują bieżące wskazanie licznika. Jeśli pokazuje on wartość niższą niż odnotowana wcześniej, np. w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPIK-u), to zachodzi podejrzenie, że licznik został cofnięty i wszczynane jest postępowanie karne. Może się ono skończyć skazaniem na 5 lat więzienia. Policja i media często donosiły o takich przypadkach.
- Co do tych rewelacji medialnych o cofniętym przebiegu to należy bardzo ostrożnie do tego podchodzić - mówi rzeczoznawca samochodowy Dariusz Skrzypczyk. - Np. w przypadku grupy Volkswagena są udokumentowane przypadki, że licznik zerowany jest przy przebiegu ok. 333 tys. km. Dlatego kierowca, skontrolowany np. 5 miesięcy po tym fakcie może nagle mieć przebieg ok. 10 tys. km - uważa Skrzypczyk.
- W publikowanych komunikatach oficerowie prasowi nie przesądzają o czyjejś winie, a jedynie opisują przeprowadzone działania - mówi insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji. I dodaje, że we wszystkich sprawach dalej prowadzone są postępowanie wyjaśniające.
Rzecznik KGP nie odpowiedział na pytanie, skąd policja już podczas kontroli wiedziała, że mniejszy stan licznika nie jest efektem jego wyzerowania i rozpoczęcia pomiaru od nowa. Różnice mogą sięgać nawet milionów kilometrów, np. licznik pokazuje 456 879 km, a rzeczywisty przebieg auta wynosi 1 456 879 km, czyli o milion km więcej, co wynika jedynie z tego, że licznik ma jedynie 6 cyfr.
- Jak najbardziej jest taka możliwość. Jest to sytuacja stosunkowo często spotykana w przypadku pojazdów ciężarowych i autobusów - mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Chłopek, główny rzeczoznawca samochodowy polskiej centrali firmy audytorskiej Dekra.
Potwierdza to Paweł Dziedziak z Instytutu Transportu Samochodowego.
- Ciągniki siodłowe i autobusy mogą mieć tak duże przebiegi - mówi Wirtualnej Polsce.
Cofanie liczników. Jak one działają? Tak do końca nie wiadomo
- W sprawie Polo Classic bardzo trudno jest nam się dokładnie wypowiedzieć. Wtedy występowało kilka typów drogomierzy. Zestawy wskaźników były produkowane przez kilku producentów i posiadały kilka różnych serii. W związku z tym tak samo wyglądające zestawy wskaźników posiadały różne konstrukcje pamięci. Nie ma możliwości ustalenia, ile razy skończył się ich zakres - mówi nam Hubert Niedzielski z Volkswagena. I dodaje, że np. w Golfie III licznik zaczyna pomiar od nowa po osiągnięciu 299 999 km.
Ten sam problem dotyczy wielu innych modeli. Np. pierwsze generacje Kangoo, Megane czy Laguny miały licznik wyskalowany do 399 999 km, po czym przewijał się on od początku. Od tej zasady mogą jednak istnieć liczne wyjątki.
- Różnorodność zastosowanych rozwiązań technicznych i bogactwo produkowanych modeli i ich wersji powodują, że nie można w kategoryczny sposób stwierdzić takiego samego zachowania się liczników w każdym przypadku – mówi nam Janusz Chodyła z polskiej centrali grupy Renault.
Podobnie mówią przedstawiciele innych, przykładowych marek.
- Działanie drogomierza zależy nie tylko od generacji pojazdu, marki czy modelu, ale też rozwiązań w poszczególnych modelach, ich wyposażenia czy kompletacji technicznej. Ze względu na rozpiętość czasową oraz ilość oferowanych wariantów nie mam możliwości, aby odnieść się do każdego pojedynczego modelu lub jego wersji – mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Osoś, z polskiej centrali Groupe PSA i Opel Poland.
Jeszcze trudniejsza sytuacja jest, jeśli chodzi o samochody marek, które albo już nie istnieją, jak FSO/Daewoo, Saab, Rover czy Lancia, lub nie mają w Polsce swoich przedstawicielstw, np. Daihatsu czy Infiniti. Cały są one oferowane na rynku wtórnym, a zatem ustalenie ich przebiegu jest dość istotne.
Stan faktyczny może zostać ustalony podczas postępowania karnego. Ale żeby tak się stało, musi ono zostać najpierw wszczęte i przeprowadzone. Oznacza to, że wielu Boga ducha winnych kierowców może mieć policję i prokuratora na karku. Dojście do prawdy może być bardzo trudne, a czasem wręcz niemożliwe. Można powiedzieć, że każdy drogomierz musiałby za każdym razem być poddawany osobnym badaniom technicznym. Trudno to sobie wyobrazić.
- To, czy istnienie art. 306a k.k. w systemie można uznać za celowe z punktu widzenia polityki kryminalnej, pokaże dopiero praktyka. Jeśli się okaże, że liczba skazań za ten jest znikoma w porównaniu do liczby wszczętych postępowań w przedmiocie tego przestępstwa, może wówczas pojawić się wątpliwość, czy istnienie w systemie tzw. oszustwa licznikowego jest rzeczywiście opłacalne - mówi dr Szymon Tarapata z UJ.
Autorem tych przepisów było Ministerstwo Sprawiedliwości, a posłem - sprawozdawcą tej ustawy w Sejmie był Jerzy Polaczek z PiS, były minister infrastruktury. Ani ministerstwo ani poseł nie odpowiedzieli na nasze pytania w tej sprawie, które dotyczyły m.in. tego, czy ustawa powinna zostać zmodyfikowana. Policja także nabrała wody w usta w tej sprawie.
- Policji nie przysługuje inicjatywa ustawodawcza, a przepisy nowelizujące ustawę Kodeks karny zostały opracowane przez właściwe merytorycznie ministerstwo w wyniku szerokich konsultacji. Jednocześnie informuję, że policja nie jest uprawniona do komentowania zmian w przepisach, a funkcjonariusze działają w ramach obowiązujących przepisów prawa - mówi insp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy KGP. Warto jednak zauważyć, że od pewnego czasu policja przestała donosić o nowych przypadkach tzw. cofania liczników.
Zobacz także: Sławomir Nitras o Andrzeju Dudzie: prezydenta nie ma
Cofanie liczników. Jesteśmy w tym samym miejscu co wcześniej
Po wprowadzeniu nowych przepisów, niewiele się więc zmieniło. Warto pamiętać, że już wcześniej sprzedawanie aut z tzw. cofniętym licznikiem było oszustwem, a więc podlegało odpowiedzialności karnej. Podobnie jak teraz, problem polegał na udowodnieniu tego czynu. Tłumaczenie sprzedającego "ja nie cofnąłem, ale nie wiem, co było wcześniej” było bardzo skuteczne i w praktyce niemożliwe do obalenia. Istotną różnicą jest jedynie to, że nowe przepisy wprowadziły karalność za samą czynność cofania liczników, podczas gdy wcześniej można to było robić zupełnie legalnie. Ale przynajmniej jak dotychczas, nic nie słychać o przypadkach złapania i ukarania osób, które się parają tym procederem. Wszystko skupiło się na kierowcach, z bardzo miernym zresztą efektem. Trudno nie zgodzić się z opinią jednego z policjantów, który spisując stan licznika podczas rutynowej kontroli drogowej, stwierdził, że dla niego jest to kompletnie martwy przepis.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl