Co z nauką zdalną? Czarnek: Wariantów jest kilka
- Rząd nie chciałby wprowadzać zdalnej edukacji, ale docierają do nas sygnały z wielkich miast, że coraz więcej szkół przechodzi na naukę zdalną - przekazał w RMF FM minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Jak dodał, "wariantów na stole jest kilka", a pierwsze decyzje mogą zapaść jeszcze w poniedziałek wieczorem. W rozmowie szef MEiN odniósł się również do kwestii "lex Wójcik" i "lex Czarnek".
W poniedziałek resort zdrowia poinformował o 29,1 tys. zakażeń koronawirusem. Z kolei w sobotę liczba ta wyniosła ponad 40,8 tys. To najgorsze dane od początku pandemii.
Jeśli sytuacja zdrowotna się pogorszy, minister zdrowia Adam Niedzielski nie wyklucza przejścia na nauczanie zdalne w szkołach. - Widzimy dynamikę sytuacji. Jeżeli osiągniemy krytyczny próg, a obserwujemy liczbę ognisk, która rośnie bardzo dynamicznie, to może taką decyzję podejmiemy z dnia na dzień - przekazał w poniedziałek szef MZ.
Do tych słów odniósł się minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek w "Popołudniowej rozmowie" w RMF FM. - Rząd nie chciałby wprowadzać zdalnej edukacji, szczególnie, że w siedmiu województwach są teraz ferie. Ale docierają do nas sygnały z wielkich miast, że coraz więcej szkół przechodzi na naukę zdalną - przekazał.
- Dziś (poniedziałek - przyp. red.) o 19.45 mamy spotkanie z głównym inspektorem sanitarnym i będziemy debatować, czy i jeśli tak, to gdzie taką naukę zdalną wprowadzać. Ale podkreślam, strategią rządu jest utrzymywanie nauki stacjonarnej - podkreślił szef MEiN.
Prowadząca Bianka Mikołajewska dopytywała, jak zapobiec dodatkowym zakażeniom dzieci po powrocie z ferii zimowych. - Wariantów jest kilka, będziemy o tym rozmawiać. Rok temu testowaliśmy nauczycieli klas 1-3 po powrocie z ferii. Tutaj wyznacznikiem jest wydolność służby zdrowia - wskazywał Czarnek.
- Jednym z wariantów jest to, aby na naukę zdalną przeszły szkoły w największych miastach, gdzie transmisja wirusa jest największa. Będziemy o tym dyskutować wieczorem - podkreślił minister.
"Lex Wójcik" i "lex Czarnek" w parlamencie. "Pani redaktor strywializowała problem"
Dziennikarka poruszyła również kwestię nowelizacji prawa oświatowego zakładającą kary więzienia dla dyrektorów za niedopełnienie obowiązków. Projekt "lex Wójcik" został skierowany do pierwszego czytania na sejmowej komisji edukacji, nauki i młodzieży.
- Jeśli uczniowie pójdą do teatru na "Dziady" i kurator uzna, że spektakl był "lewacką indoktrynacją", to po przyjęciu nowej ustawy ten kurator powinien donieść na dyrektora do prokuratury? - pytała Mikołajewska.
- A pani rozmawia ze mną poważnie czy sobie żartuje? Jeśli sobie pani nie żartuje, to proszę zadawać poważne pytania - stwierdził minister edukacji.
- Czytam dużo bzdur w prasie. (...) Pani redaktor strywializowała problem. Proszę, żebyśmy mogli rozmawiać na partnerskich zasadach. Czy pani uważa, że tu chodzi o wyjście na "Dziady"? Czy chodzi o to, że dyrektor szkoły musi zapewnić bezpieczeństwo dzieciom w szkole? - dopytywał Czarnek.
- Jedyną intencją ustawodawcy jest rozszerzenie odpowiedzialności. Nie chcemy, aby nie można było wyciągać odpowiedzialności osób, które nie dopełniły obowiązków w zapewnieniu bezpieczeństwa dzieci w szkole - podkreślał szef MEiN, dodając, że ustawa ta "nie powstała u niego resorcie" i jej autorem jest Michał Wójcik.
W rozmowie poruszono również kwestię listy organizacji pozarządowych, które "demoralizują polską młodzież". Spis został przekazany przez małopolską kurator Barbarę Nowak. W indeksie wymieniono m.in. Stowarzyszenie "Nigdy Więcej", Związek Nauczycielstwa Polskiego, Fundację Dajemy Dzieciom Siłę, stowarzyszenia upamiętniające polskich Żydów czy Amnesty International.
- Nie znam wypowiedzi pani kurator w tej kwestii. Słyszałem o liście sporządzonej na podstawie skarg rodziców. Ale dziś nie ma nawet przepisów, aby jakichś organizacji nie wpuszczać do szkół. (...) Na podstawie "lex Czarnek" każda organizacja, która chce wejść do szkoły, będzie musiała pokazać, czego chce nauczyć w szkołach - oświadczył szef MEiN.