Co z decyzją Tuska? Dwugłos po ruchu ws. kontrasygnaty
- Premier może odmówić kontrasygnaty, ale nie może swojego przepisu wycofać - mówi w rozmowie z WP prof. Ryszard Piotrowski w reakcji na decyzję Donalda Tuska o "uchyleniu kontrasygnaty". Prof. Marcin Matczak przekazuje z kolei, że w sprawie możemy mówić o podstawie prawnej.
Postanowieniem prezydenta Andrzeja Dudy na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej, które ma wyłonić kandydatów na prezesa tej izby, został wyznaczony sędzia Krzysztof Wesołowski. Wesołowski został powołany do Izby Cywilnej SN w marcu 2022 roku - a do SN wyłoniony w procedurze przez KRS zmienioną w czasach rządów PiS. Postanowienie kontrasygnował Donald Tusk, który podczas konferencji odbywającej się pod koniec sierpnia przyznał, że był to błąd.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komisja ds. Pegasusa. Bosacki: jest przełom
W poniedziałek po południu premier przekazał na platformie X komunikat w sprawie ciągu dalszego tej sprawy.
"W oparciu o skargę sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego podjąłem decyzję o uchyleniu kontrasygnaty postanowienia prezydenta Andrzeja Dudy ws. sędziego Krzysztofa Wesołowskiego" - napisał Tusk.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Prof. Matczak: Nie można powiedzieć, że premier działał bez podstawy prawnej
- W kwestii decyzji premiera o uchyleniu kontrasygnaty postanowienia prezydenta ws. sędziego Wesołowskiego możemy mówić o podstawie prawnej, którą jest art. 54. par. 3 Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Marcin Matczak.
Jak wyjaśnia, "przepis ten mówi o tym, że jak się skarży jakąś decyzję - w tym przypadku kontrasygnatę premiera - to najpierw daje się szansę organowi - czyli w tym przypadku premierowi, żeby się zreflektował i dokonał takiej autokontroli - żeby sądowi nie zawracać głowy, nie marnować pieniędzy podatników, można dokonać korekty tej decyzji".
- Na podstawie informacji, które czytałem na temat sprawy - dot. skargi sędziów Izby Cywilnej, oni zaskarżyli dwie decyzje - decyzję prezydenta i osobno premiera o kontrasygnacie, a także zawnioskowali na podst. m.in. tego przepisu do tych organów - premiera i prezydenta, żeby oni dokonali tej autokontroli - podkreśla.
- Pojawiła się niestety w sieci taka dyskusja dot. tego, że "premier sobie wymyślił jakieś działanie", Jarosław Kaczyński powiedział, że nie ma żadnej procedury, a procedura jest - mówi dalej prawnik i dodaje: - Nie twierdzę, że nie ma w tej sprawie kontrowersji, dlatego że kontrasygnata to nie jest taka zwyczajna decyzja administracyjna, to jest decyzja o poważnych skutkach, o znaczeniu konstytucyjnym.
Prof. Matczak zwraca uwagę, że teraz trzeba czekać na to, co na ten temat powie i jak oceni to sąd, "natomiast na pewno nie można powiedzieć, że premier działał bez podstawy prawnej".
- W normalnym państwie prawa jest tak, że czasem zdarzają się tzw. trudne przypadki, a to na pewno jeden z nich. Trafiają one do najważniejszych sądów, gdzie są najbardziej doświadczeni sędziowie, którzy mają je rozstrzygnąć. Myślę, że w normalnym państwie byłoby dobrze, żeby pozwolić rozstrzygnąć to sądom, a nie, żeby rozstrzygali to politycy - do czego się już zdążyliśmy przyzwyczaić - dodaje prawnik.
"Efekt ogromnego bałaganu prawnego"
Rozmówca WP wyjaśnia, że cała sprawa nie wzięła się znikąd, tylko "jest efektem ogromnego bałaganu prawnego, który został spowodowany przez polityczne uprowadzenie KRS i mianowanie sędziów".
Czego możemy spodziewać się w dalszym ciągu tej sprawy? Jak uważa prof. Matczak, "dalej powinno być spokojne czekanie na rozstrzygnięcie sądu, który jest właśnie po to w państwie, żeby takie trudne przypadki rozstrzygać".
Zapytany o ocenę przekazanej w poniedziałek decyzji premiera, prawnik mówi: - Ja przede wszystkim mam szacunek do ludzi, którzy nie idą w zaparte i potrafią powiedzieć, że zrobili coś źle, a potem podejmują działania. Uważam, że największą szkodą dla państwa są politycy, którzy cokolwiek robią, zawsze uważają, że są najmądrzejsi i że zawsze mają rację.
- Po drugie, sytuacja, którą chce naprawić premier, to nie jest zwyczajna sytuacja, to jest sytuacja ogromnego, dogłębnego kryzysu sądownictwa, sytuacji, w której pewna część państwa jest w zapaści. Mamy do czynienia z niefunkcjonującymi sądami - bo sądy, w których są neosędziowie, a więc ktoś, kto wydaje nie wyrok, ale prawdopodobnie świstek papieru w sprawach najważniejszych dla ludzi: rozwodów, opieki nad dziećmi, majątku, wolności - to jest strasznie poważna sprawa. Państwo nie może funkcjonować bez solidnego sądownictwa - podkreśla prof. Matczak.
Jak podsumowuje, "ta sprawa nie dotyczy tylko i wyłącznie kwestii formalnych, ale tego, czy Polska będzie miała sprawnie działające sądownictwo, a musi mieć, bo inaczej konflikty nigdy się nie skończą". - Myślę, że to sensowna decyzja, ponieważ idzie ona w kierunku naprawienia tego, co zostało ogromnie, dogłębnie zepsute - przekazuje.
Prof. Piotrowski: Kontrasygnaty nie można uchylić
Innego zdania jest prof. Ryszard Piotrowski. W rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że "kontrasygnaty nie można uchylić, uchylić można akt prawny, ale nie podpis".
- Poza tym premier rządu polskiego nie może składać deklaracji na Twitterze w sprawach państwowych, a nie ma w tej sytuacji formalnie wyrażonego żadnego stanowiska, nie ma żadnego komunikatu na stronie Kancelarii Premiera - mówi dalej prawnik, podkreślając, że "potrzebne jest nie tylko wyraźne stwierdzenie, o jaką kontrasygnatę chodzi, jakiego aktu urzędowego prezydenta, ale także uzasadnienie - musi być podana podstawa prawna".
- Konstytucja mówi w preambule, że sens Konstytucji polega na tym, żeby zapewnić rzetelność i sprawność działania instytucji publicznych. Jaka byłaby sprawność instytucji publicznych, gdyby można było akt urzędowy prezydenta unieważnić, wycofując podpis niezbędny dla jego ważności? To mogłoby prowadzić do bardzo poważnego chaosu - wskazuje.
Jak też wyjaśnia prof. Piotrowski, "akt urzędowy prezydenta jest aktem urzędowym prezydenta - premier składa tam swój podpis i w momencie, kiedy go złoży, przestaje być gospodarzem tego podpisu - jest nim wówczas prezydent". - Nie ma takiego przepisu prawnego, który by przewidywał, że premier ma kompetencję do uchylania kontrasygnaty - podaje.
Prawnik podkreśla, że "żeby państwo nie było państwem chaosu i kabaretu, trzeba się trzymać pewnych reguł, a te reguły sprowadzają się do tego, że premier może odmówić kontrasygnaty, ale nie może swojego przepisu wycofać".
- Po pierwsze dlatego, że nie ma do tego żadnej podstawy prawnej, po drugie dlatego, że wynika tak z Konstytucji, a po trzecie dlatego, że premier nie zajął w ogóle stanowiska w tej sprawie, bo wyrażenie opinii, poglądu czy decyzji na Twitterze nie jest sposobem oznajmiania stanowiska, przyjętym w demokracji konstytucyjnej - przekazuje.
Jak podsumowuje, "z tych wszystkich względów trzeba przyjąć, że to oświadczenie żadnych skutków konstytucyjnych nie wywiera i wywrzeć nie może". - Obowiązujące jest to, co jest na papierze - a na papierze mamy na razie złożony zgodnie z Konstytucją podpis pod postanowieniem Prezydenta ogłoszonym w Monitorze Polskim z 27 sierpnia 2024 r. (poz. 799) - podaje prof. Piotrowski.
Aleksandra Wieczorek, dziennikarka Wirtualnej Polski