Co się działo po tragedii w escape roomie? Adwokat Miłosza S. zdradza kulisy
Miłosz S., twórca escape roomu w Koszalinie, gdzie zginęły nastolatki, usłyszał zarzuty i został aresztowany na trzy miesiące. Jego adwokat uchyla rąbka tajemnicy i mówi o zatrzymaniu mężczyzny. - Sam się zgłosił - zdradza.
Miłosz S. - to pierwsza osoba zatrzymana w związku z tragedią w koszalińskim escape roomie. Usłyszał zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci osób, które zginęły w pożarze. Sąd zdecydował o tymczasowym 3-miesięcznym areszcie dla podejrzanego.
Jak powiedział jego adwokat Wiesław Breliński w rozmowie z Fakt24, mężczyzna sam zgłosił się na policję, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się w jego lokalu. Miłosz S. na co dzień mieszka w Poznaniu. - O tragedii w escape roomie dowiedział się z mediów - powiedział Breliński.
Miłosz S. poszedł na komisariat, aby dowiedzieć się, co się stało. Stamtąd, na wniosek prokuratury, został przewieziony do Koszalina. Adwokat podkreśla, że jego klient miał "krystaliczną opinię", nigdy nie dostał nawet mandatu.
Nie złożył wyjaśnień. "Nie był w stanie"
Miłosz S. nie przyznaje się do postawionych mu zarzutów. Jak mówią jego obrońcy Miłosza S. Wiesław Breliński i Wojciech Janus, jest zrozpaczony tym, co się stało. - Nie złożył wyjaśnień z uwagi na to, że nie jest w stanie psychicznie znieść tego ciężaru, który na niego spadł.
Złożył głębokie kondolencje dla rodzin ofiar.
- Nasz klient nie daje sobie rady z tym, co się wydarzyło. Jest załamany. Gdyby mógł, oddałby swoje życie, w zamian za życie dziewczynek – mówili adwokaci dziennikarzom "Super Expressu".
Jak dodał, ze względu na stan zdrowia swojego klienta "wystąpił do dyrektora aresztu śledczego o pomoc psychologa". - Trzeba mieć go na uwadze. Nie wiadomo też, jak zareagują na niego współwięźniowie – mówi Wirtualnej Polsce. Adwokat zaznaczył, że "nie będzie składał zażalenia na areszt". - Wiem, że nic to nie da i nie chcę niepotrzebnie tracić czasu – stwierdził.
Przesłuchanie pracownika escape roomu
Udało się przesłuchać poparzonego pracownika escape roomu. 25-latek miał próbować ratować nastolatki. Mężczyzna w ciężkim stanie leży w Zachodniopomorskim Centrum Leczenia Ciężkich Oparzeń w Gryficach.
25-l atek miał wyczuć ulatniający się gaz. Jak donosi "Głos Koszaliński", mężczyzna powiedział śledczym, że usłyszał dziwne odgłosy, dobiegające z jednej butli gazowych. Próbował ją zakręcić i wtedy wybuchł pożar.
Jak informują śledczy, ogień, odciął mężczyźnie możliwość dotarcia do drzwi pokoju, w którym zamknięte były uczennice gimnazjum. 25-latek był już wtedy mocno poparzony i - jego zdaniem - nie był w stanie zrobić nic więcej.
Wspólny pogrzeb 15-latek
- W czwartek odbędą się uroczystości pogrzebowe. Pogrzeb będzie wspólny. Odbędzie się na koszalińskim cmentarzu. Dziewczynki spoczną obok siebie - powiedział prezydent Koszalina Piotr Jedliński na konferencji prasowej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl