ŚwiatCo po Brukseli? - prasa o szczycie Unii Europejskiej

Co po Brukseli? - prasa o szczycie Unii Europejskiej

"Czas na kompromis", "Czym to grozi?" "Utrzymajmy wspólny front", "Dyskusja trwa" - to tytuły tylko niektórych publikacji poświęconych w prasie szczytowi Unii Europejskiej w Brukseli. Wszystkie najważniejsze dzienniki zamieszczają reakcje na to, co wydarzyło się w Brukseli, komentarze i analizy. Wszystkie spekulują także, co będzie dalej.

15.12.2003 | aktual.: 15.12.2003 10:30

Jędrzej Bielecki przekonuje w "Rzeczpospolitej", że wbrew groźnym deklaracjom z Brukseli, Polska nie musi wyjść z tej rozgrywki stratna. Twarda postawa Warszawy zmusza do liczenia się z jej stanowiskiem. Komentator "Rzeczpospolitej" pisze, że podczas szczytu premier Włoch Silvio Berlusconi nie chciał izolować Polski, bo konflikt iracki pokazał, że jest to istotny sojusznik. A premier Tony Blair nie zgodził sie na poparcie konstytucji bez uwzględnienia polskich racji. Wprawdzie prezydent Chirac i kanclerz Schroeder pośpiesznie wysunęli koncepcję budowy "twardego jądra" Unii, z którego Polska mogłaby być wykluczona, ale - pisze Jędrzej Bielecki - ryzyko zepchnięcia naszego kraju na margines jest ograniczone. Realnie na razie jedynym możliwym obszarem wspólpracy jest obrona, ale tylko z udziałem Wielkiej Brytanii. A to gwarantuje, że i Polska byłaby dopuszczona do takiej inicjatywy.

Więcej Polska ryzykuje z powodu powiązania negocjacji w sprawie konstytucji z rokowaniami o kształt przyszłego budżetu. Komentator "Rzeczpospolitej" przekonuje, że choć nie dostaniemy raczej tyle, co Hiszpania, to pewne minimum Unia musi nam dać, bo inaczej po prostu przestanie funkcjonować.

Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" zatytułował swój komentarz znacząco - "Czas na kompromis". Pisze w nim, że Polska opinia publiczna otrzymała czytelny sygnał: w Unii nie wszystko można uzyskać bijąc pięścią w stół, tupiąc nogami, deklarując Nicea albo śmierć. "Teraz - przekonuje Adam Michnik - trzeba przemyśleć na nowo możliwe warianty kompromisu, bowiem kompromis to chleb i wino europejskiej demokracji". W opinii naczelnego Wyborczej, teraz nalezy uczynić wszystko, by ożywić dialog polsko-niemiecki i polsko-francuski, bo mimo sporów są to nasi naturalni partnerzy i sprzymierzeńcy Polski.

Marek Barański w "Trybunie" przekonuje, że Leszek Miller wygrał dla Polski coś, co na ogół jest bardzo trudne do zdobycia - szacunek i czas. Jego zdaniem, można zaryzykować stwierdzenie, że dopiero w Brukseli Polska weszła do rodziny narodów Europy jako równoprawny, wymagający szacunku partner. Zdaniem Marka Barańskiego, nie sposób także nie zauważyć, że 24 godziny w Brukseli nie tylko umocniły międzynarodową pozycję Leszka Millera, ale zmieniły również jego pozycję wewnętrzną.

Szczyt UE pokazał, jak żałosną pozycję polityczną ma Polska w stosunkach z unijnymi potentatami - uważa z kolei komentator "Naszego Dziennika". Jego zdaniem - to nie Polska, a wspomagane przez Francję i Włochy Niemcy podjęły decyzję o przerwaniu rozmów nad "eurokonstytucją". Reprezentująca nasz kraj delegacja proponowała jedynie zawarcie "kompromisu", który w praktyce sprowadza się do odłożenia w czasie całkowitego ustąpienia wobec hegemonistycznych aspiracji Francji i Niemiec. Zdając sobie sprawę z tej siły, Niemcy postanowiły po swojemu rozstrzygnąć spór - tym razem na płaszczyźnie ekonomicznej - dodał Warecki. (IAR)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)