Co można zdziałać bez jednej nogi?
Niesamowite zjawisko odczuwania bólu w amputowanej kończynie (lub - co jeszcze dziwniejsze - czucie kończyny, która się nigdy nie wykształciła, bo dziecko urodziło się z wadą) wyjaśnia się obecnie przez mechanizm tzw. matrycy neuronalnej (patrz "Świat Nauki" nr 8/2007). To bowiem za pośrednictwem tej zakodowanej w organizmie matrycy powstaje odczucie "całości" czy - identyfikacji z samym sobą. I - co najważniejsze - to geny, a nie doświadczenie, określają ten, wytwarzany przez ową matrycę, model siebie. To w genach zakodowana jest koncepcja "kompletności" i - mimo empirycznego braku któregoś z elementów (owa amputowana noga!), czuje się jego nieobecność.
Istnieje też teoria estetyki twierdząca, iż coś odbieramy jako "piękne", gdy dostarcza nam nagłego przeżycia własnej "kompletności". Ów kanon piękna miałby więc, według teorii, korespondować ze wspomnianą wcześniej neuromatrycą, generującą sposób doświadczania siebie jako "całości".
Można by się zastanawiać, czy istnieje taki kanon "całości" dotyczący wspólnot ludzkich, też - jak "piękno" - rezonujący z genetycznym archetypem "kompletności"? Jeżeli istnieje, to prawdopodobnie dotyczy relacji: harmonia, zestrzelenie działań, sprzężenia służące skupianiu energii, nie zero-sumowe konflikty służące zmianie, a nie - destrukcji, układ sił wewnętrznych i zewnętrznych zapewniający, jak mówią Japończycy, "hari" - równowagę. Istotna jest też sfera świadomości: tyle pamięci, aby zachować ciągłość, ale nie popaść w sztywność wyuczonych prekoncepcji blokujących świeżość poznania.
Właściwe relacje w tych sferach (uwaga - termin "właściwe" trzeba relatywizować, odnosząc go do kultury i dostępnych technologii) utrzymują poczucie wspólnoty. Zadaniem władzy jest organizowanie owych relacji, ich instytucjonalizacja i zarządzanie nimi. Określona forma (i skala) władzy "zużywa się", gdy nie jest już w stanie zapanować nad światem relacji na obszarze, za który odpowiada. Nie ma już bowiem wpływu na procesy (przepływy informacji energii), od których owe relacje zależą.
To właśnie dzieje się obecnie. Integracja europejska, globalizacja (wraz z towarzyszącymi temu sieciowością i fragmentacją) nakładają się na chaos spowodowany rozpadem zimnowojennego, dwubiegunowego świata. Powstało nowe pole sił, mających większy wpływ na ważne dla wspólnot relacje, niż to co mogą zdziałać państwa.
Korozja państw ma jednak inny przebieg tam, gdzie idea państwa została zoperacjonalizowana i utrwalona na poziomie instytucji, i tam, gdzie państwo jest obecne głównie jako naładowany emocjami symbol. W tym pierwszym wypadku osłabienie "etatyzmu" (w rozumieniu formalnych uprawnień państwa) nie oznacza kresu "statyzmu", czyli - orientowaniu się w działaniu na interes całości z owym państwem identyfikowanej. Zaś tam, gdzie państwo było tylko bądź marzeniem (rozbiory!), bądź - symbolem, taka orientacja w sferze codziennych działań nie zdołała się ustalić.
Czy można tu mówić - przez analogię z neuromatrycą - o odmiennych, historycznie ukształtowanych (to odpowiednik ewolucji w przyrodzie!) matrycach wpływających w różny sposób na doświadczanie własnej całościowości i kompletności?
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski