Clarence Moses-El niesłusznie spędził w więzieniu 28 lat
• Clarence Moses-El w 1987 r. został skazany za brutalny gwałt
• Ofiara twierdziła, że rozpoznała napastnika "we śnie"
• Policja "przez pomyłkę" wyrzuciła zabezpieczony materiał genetyczny
• W poniedziałek mężczyzna został uniewinniony
W poniedziałek sąd w Denver uznał, że Clarence Moses-El nie jest winny gwałtu, do którego doszło w 1987 r. Mężczyzna spędził w więzieniu 28 lat.
Obecnie 60-letni Moses-El przez 29 lat utrzymywał, że nie zgwałcił i nie pobił sąsiadki. Został skazany w 1988 r. na 48 lat pozbawienia wolności. Ofiara twierdziła, że zidentyfikowała napastnika "we śnie". Wcześniej podawała nazwiska trzech innych mężczyzn. W uniewinnieniu Mosesa-Ela miał pomóc zabezpieczony materiał genetyczny, ale - jak się okazało - policja go wyrzuciła.
W 2013 r. inny więzień - skazany za dwa gwałty LC Jackson - napisał list, w którym przyznał się do zgwałcenia i pobicia rzekomej ofiary Mosesa-Ela. Później jednak wycofał się ze swoich słów.
W 2015 r. sąd w Denver - powołując się na wyjście na jaw nowych dowodów i okoliczności - uchylił wyrok. Moses-El wyszedł na wolność za kaucją w grudniu 2015 r.
Proces w sprawie gwałtu wznowiono w czwartek. Prokuratura utrzymywała, że Moses-El jest winny gwałtu, a identyfikacji napastnika dokonano nie tylko na podstawie snu ofiary, ale także innych dowodów. Ława przysięgłych orzekła w poniedziałek, że Moses-El jest niewinny.
- Ofiara jest bardzo zawiedziona - powiedziała po wyroku uniewinniającym prokurator Bonnie Benedetti. - Przez lata utrzymywała, że widziała i rozpoznała osobę, która ją zaatakowała. I nadal tak twierdzi - dodała.
oprac. Iga Burniewicz