Cimoszewicz ostro o prokuratorze: to ujawnia niedostatki charakteru
Nam, którzy nie straciliśmy w katastrofie smoleńskiej nikogo z bliskich, nie wypada komentować. Ale nie odebrałbym tego jako braku szacunku, gdyby rodziny w swoim czasie zgodziły się na wspólny, symboliczny grób - uważa b. premier Włodzimierz Cimoszewicz. Jak dodał, najmniejsze pretensje miałby w sprawie pomylenia zwłok do ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz.
Cimoszewicz pytany był w "Kropce nad i" w TVN24 przez Monikę Olejnik o sprawę pomylenia zwłok i o to, kto powinien ponieść ewentualną odpowiedzialność za tę sprawę. - To po ludzku poruszające, że się coś takiego stało. Błąd, że przyjęto to, co przywieziono z Rosji. Ale najmniejsze pretensje miałbym do Ewy Kopacz. Mało kto chciałby w tamtym czasie pojechać do Smoleńska. Być może dałoby się postawić zarzuty Donaldowi Tuskowi. Być może prokuratura powinna wtedy powiedzieć: "stop", powinniśmy to dokładniej sprawdzić.
Jak tłumaczył Cimoszewicz, prawdopodobnie popełniono błąd, że nie sprawdzono zawartości trumien w Polsce. Były premier zwrócił jednak uwagę, że dzisiejszy zastępca prokuratora generalnego Marek Pasionek w 2010 roku był jednym z prokuratorów, nadzorujących śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie katastrofy polskiego Tu-154 w Smoleńsku. - Jestem wręcz zażenowany, że prokurator Pasionek tak się dziś zachowuje. W moim przekonaniu jego zachowanie ujawnia pewne niedostatki charakteru - mówił Cimoszewicz, pytany o ubiegłotygodniową konferencję prokuratury.
Podczas tej konferencji prok. Pasionek mówił, informując o odnalezieniu części ciał dwóch innych osób w grobie Lecha Kaczyńskiego: - Jak na aspiracje poważnego kraju natowskiego, to rzeczywiście sposób potraktowania śp. prezydenta pozostawię bez komentarza.
Zobacz także wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o "wielkim smoleńskim kłamstwie":