PolskaCimoszewicz nie daje Napieralskiemu żadnych szans

Cimoszewicz nie daje Napieralskiemu żadnych szans

Senator niezależny Włodzimierz Cimoszewicz ocenia, że decyzja zarządu SLD o wytypowaniu szefa partii Grzegorza Napieralskiego na kandydata Sojuszu w czerwcowych wyborach prezydenckich jest "naturalna i logiczna". - Nie wierzę, by w jakichkolwiek okolicznościach możliwe było jego zwycięstwo w wyborach - dodaje.

Cimoszewicz nie daje Napieralskiemu żadnych szans
Źródło zdjęć: © PAP

23.04.2010 | aktual.: 23.04.2010 14:44

Jak oceniasz decyzję SLD ws. Napieralskiego - .

Cimoszewicz podkreślił jednocześnie, że SLD po tragicznej śmierci Jerzego Szmajdzińskiego, który był kandydatem tej partii na prezydenta, nie powinien wystawiać własnego kandydata, ale "rozsądnie udzielić poparcia komuś innemu".

- Byłem przekonany, że ta partia nie musi wystawiać swojego kandydata w tych szczególnych, tragicznych okolicznościach. Nie było takiego przymusu, ale zwyciężył inny pogląd. Przyjmuję to do wiadomości - powiedział Cimoszewicz.

Jak zaznaczył, w sytuacji, gdy Sojusz zdecydował się wystawić własnego kandydata, "było rzeczą naturalną i logiczną, że postanowił kandydować szef - czy też postanowiono wytypować szefa partii".

- Wtedy, kiedy bywa dla formacji ciężko, jest w trudnej sytuacji, szef powinien próbować przynajmniej dowieść swoich kwalifikacji przez wzięcie na siebie odpowiedzialności, całego ryzyka związanego z tym przedsięwzięciem. Z tego punktu widzenia rozumiem tę decyzję - podkreślił były premier.

Jak dodał, "zdajemy sobie wszyscy sprawę, że kandydat lewicy w zasadzie nie ma szans w tych wyborach".

- Można by powiedzieć, że demokracja wymaga, żeby była jakaś paleta ofert i z tego punktu widzenia jest to dobry uczynek (wystawienie przez SLD własnego kandydata), ale jeżeli nie ma się szans, to nie bardzo wiem, jaki jest inny, porównywalny, istotny cel, który chciano by przy okazji osiągnąć - zaznaczył Cimoszewicz.

Jak dodał, w czasie, kiedy on sam brał udział w wyborach prezydenckich (w 2005 roku), też można było z góry powiedzieć, że nie ma wielkich szans na sukces.

- Ale wtedy rzeczywiście chodziło o to, żeby stworzyć lewicy możliwość komunikowania się ze społeczeństwem, przedstawiania swoich koncepcji. W tej chwili lewicy nikt ust nie zamyka. Jeżeli by miała coś do powiedzenia, może to mówić i prezydencka kampania wyborcza wcale nie musi do tego służyć. Są tysiące innych okazji - podkreślił senator.

- Nie wierzę w to, by w jakichkolwiek okolicznościach możliwe było zwycięstwo pana Napieralskiego. Czy to będzie porażka dotkliwa, taka, która postawi pytania o jego pozycję w SLD, trudno jest w tej chwili przewidzieć - uważa Cimoszewicz.

Według niego, trudno dzisiaj mówić, jak zmieni się pozycja Napieralskiego w partii po ewentualnej porażce w wyborach. - Trzeba poczekać z takimi ocenami te dwa miesiące do 20 czerwca, by zobaczyć, jaki będzie wynik - powiedział.

- Przypuszczam, że wynik będzie miał jakieś znaczenie, ale pewnie takie, że jeżeli będzie o 2% większy od spodziewanego, będzie ogłoszony jako wielki sukces. Jeśli natomiast będzie o kilka procent mniejszy od spodziewanego - wtedy będą dyskusje o tym, co dalej - zaznaczył.

Zdaniem Cimoszewicza na wynik wyborczy Napieralskiego będą miały wpływ nie tylko jego własne "talenty i słabości". - W wyborach obowiązuje reguła, że także i rywale pracują na wynik kandydata. Jeżeli rywale wypadną kiepsko, będą popełniali błędy, to oczywiście rośnie wtedy szansa kogoś nawet z drugiego szeregu na przyzwoity wynik - ocenił.

- Prawda też jest taka, że SLD jest dzisiaj formacją bardzo osłabioną, bardzo małą, w związku z tym skupioną na swoich sprawach wewnętrznych. Kwestie personalne i ambicjonalne zaczynają zastępować sprawy o wiele poważniejsze. Taka jest logika formacji malejących, powoli zanikających - powiedział Cimoszewicz.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (84)