Łazienka bez dachu
II wojnę światową spędził w Stanach Zjednoczonych. Jeszcze przed wojną został właścicielem pięknej willi na Fire Island w pobliżu Nowego Jorku. Przyjeżdżali tu na krótkie wypady za miasto lub dłuższe wakacje ówcześni celebryci. Wyspa była przede wszystkim znana z tego, że upodobali ją sobie homoseksualiści, którzy czuli się na niej tak bezpiecznie, że pozwalali sobie na bardzo swobodne, jak na tamte czasy, zachowanie.
Największe poruszenie wzbudzały we wszystkich ekstrawaganckie pomysły Antoine'a, którego dom wprawiał w osłupienie dość konserwatywnych mieszkańców wyspy. Miejscowi przywykli już do widoku znanego fryzjera, udającego się z orszakiem służących na plażę, by w cieniu parasola pisać na maszynie swoją autobiografię. Wzbudził on jednak powszechne niezadowolenie tym, jak zachowywał się we własnym domu. Nie chodziło nawet o rumuńskiego księcia, który był jego utrzymankiem. Nie odczuwali już niesmaku, widząc Antoine'a i jego gości przy obfitych i dekadenckich śniadaniach w czasach, gdy im brakowało wszystkiego. Nauczyli się tolerować tę drażniącą obecność, ale w końcu posunął się za daleko, gdy postanowił, że będzie miał łazienkę na zewnątrz, bez dachu, bo chciał, by pośrodku rosło piękne orientalne drzewo. W dodatku z maleńkimi drzwiami, jak w saloonie, które niewiele zasłaniały z tego, co działo się wewnątrz. A usytuował ją od strony ulicy, przy której, w pobliżu, znajdował się katolicki kościół. Wierni
opuszczający świątynię po niedzielnej mszy albo zwykli przechodnie na co dzień z rosnącym zażenowaniem oglądali gołe nogi Antoine'a lub jednego z jego licznych gości przy porannej toalecie. Antoine czuł się na Fire Island naprawdę wolny. Tak jak niegdyś, w latach dwudziestych, w Berlinie. Korzystał z życia pełnymi garściami, nie oglądając się za siebie, ani nie myśląc zbytnio o przyszłości.
Na zdjęciu: odpoczynek na brzegiem basenu w ogrodzie podparyskiej rezydencji. Rok 1928.