Cichanouska: Są wagnerowcy. Strach Białorusinów. Strach Łukaszenki

Swiatłana Cichanouska udzieliła wywiadu fińskiej gazecie "Helsingin Sanomat". Liderka białoruskiej opozycji mówi, co oznacza dla przerażonych mieszkańców przybycie na Białoruś przywódcy wagnerowców i jaka jest prawdziwa rola Alaksandra Łukaszenki w stłumieniu buntu Jewgienija Prigożyna.

Swiatłana Cichanouska
Swiatłana Cichanouska
Źródło zdjęć: © Getty Images | SOPA Images
Paulina Ciesielska

- Obecność Prigożyna i jego najemników w kraju jest zagrożeniem dla naszej niepodległości i dla samych Białorusinów. Oni są przestraszeni - mówi w rozmowie z "Helsingin Sanomat" liderka białoruskiej opozycji, Swiatłana Cichanouska.

- Wydarzenia ostatniego tygodnia dały nam nadzieję na osłabienie Putina, bo słaby Putin to też słaby Łukaszenka. Niestety, sprawy nie potoczyły się tak, jak byśmy sobie tego życzyli - podkreśla Cichanouska na samym wstępie wywiadu.

Jej zdaniem obecność w Białorusi Jewgienija Prigożyna i jego najemników jest niebezpieczna nie tylko dla Ukraińców. - Może kolejny atak na Ukrainę mógłby nastąpić z terytorium Białorusi, kto wie? Ta sytuacja wywiera również presję na innych naszych sąsiadów, Polskę i Litwę - ocenia. Jednocześnie stwierdza, że ​​na Białorusi już jest wielu rosyjskich żołnierzy. To stwarza zagrożenie, że ucisk Rosji wobec tych, którzy nie zgadzają się z represyjną polityką Kremla, nasili się jeszcze bardziej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Łukaszenka chciał być zbawcą świata

Liderka białoruskiej opozycji stwierdza, że rosyjski reżim pozostał nienaruszony, a weekendowa rebelia zakończyła się w momencie, gdy Jewgienij Prigożyn podobno zawarł układ z białoruskim autokratą Aleksandrem Łukaszenką. Częścią umowy było przeniesienie grupy Wagnera na Białoruś.

- Uważam, że Łukaszenka przede wszystkim chciał ratować siebie, a nie Putina. Rozumie, że jeśli reżim Putina zacznie się kruszyć, najpierw upadnie reżim Łukaszenki. Bez Rosji Łukaszenka nie przeżyłby ani jednego dnia - mówi Cichanouska. Jej zdaniem Łukaszenka chciał pokazać się jako rozjemca i "zbawca świata" w kryzysowym momencie.

Spekuluje też, że Łukaszenka może chcieć wykorzystać armię Prigożyna na własne potrzeby w przyszłorocznych wyborach. - Wie, że choć od ostatnich wyborów minęły trzy lata, naród białoruski nie zrezygnuje z walki. Oczywiście, że Łukaszenka się boi - mówi Cichanouska, odnosząc się do ruchów oporu, polityków na uchodźstwie i ochotników walczących na Ukrainie.

Wybrane dla Ciebie