Putin nie chce tych żołnierzy? "Dołączą do wroga"
- Żołnierze wysłani przez białoruskiego dyktatora na wojnę mogą stanąć po stronie Ukrainy. Putin to wie i dlatego nie wzywa Białorusinów na pomoc - przekonuje Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji. W wywiadzie dla POLITICO stwierdziła, że armia białoruska nie chce walczyć z Ukraińcami.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
Liderka białoruskiej opozycji podkreśla, że wysłanie przez Alaksandra Łukaszenkę żołnierzy na pomoc armii Władimira Putina mogłoby się zakończyć "epicką porażką".
Przypomnijmy, że Łukaszenka w ostatnim tygodniu zobowiązał się do udzielenia pomocy Rosjanom. Opozycjonistka twierdzi jednak, że nie dojdzie do zasilenia walczących wojsk żołnierzami z Białorusi. - Myślę, że rosyjskie dowództwo nie ufa armii białoruskiej - powiedziała. Zdaniem Cichanouskiej, Rosja boi się, że białoruscy żołnierze mogliby "dołączyć do wroga".
Cichanouska, która wystąpiła przeciwko Łukaszence w sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2020 roku, zdołała uciec przez reżimem.
Opozycjonistka ocenia, że sytuacja Łukaszenki jest nieciekawa. Przyłączył się do agresji rosyjskiej, postawił w stan alarmu wojsko, pozwolił agresorowi skorzystać ze swojego terytorium, ale więcej już nie może zrobić. - Wszystko się wali - mówi liderka białoruskiej opozycji.
"Białorusini nie będą walczyć w Ukrainie wraz z armią Putina"
Działaczka twierdzi, że na Białorusi zaczyna się formować partyzantka. Białorusini likwidują połączenia kolejowe łączące kraj z Rosją i zakłócają moskiewskie linie zaopatrzeniowe.
Reżimowi udało się wykryć ostatnio 11 sabotażystów. Zostali postawieni przed sądem. Nie są członkami zorganizowanego ruchu, nigdy nie byli zaangażowani w opozycję. Wielu ochotników z własnego wyboru przekazuje opozycji informacje o rosyjskich oddziałach i ich pozycji.
Cichanouska zaznacza, że ona sama i jej zwolennicy czekają na "okno możliwości", kiedy Putin i Łukaszenka będą osłabieni wojną w Ukrainie. Wtedy możliwy będzie powrót do walki na Białorusi. Teraz organizowanie masowych protestów w Mińsku jest niemożliwe, ponieważ - jak podkreśla opozycjonistka - "cena jest zbyt wysoka".
Tę cenę nadal płaci jej mąż. Siergiej Cichanouski, kandydat na prezydenta, został skazany na 18 lat więzienia za podżeganie do niepokojów społecznych.
Zobacz też: "Jakby cytowali Goebbelsa". Uderzenie w PiS ws. Łukaszenki