Ciasna cela bez wyjścia
Poprawione prawo nie doprowadzi do zmniejszenia ciasnoty w więzieniach, za to otwiera drogę do milionowych odszkodowań dla więźniów.
Trzy metry kwadratowe – tyle minimalnej powierzchni przysługuje więźniowi. Na mniejszej mógł być trzymany tylko w szczególnych sytuacjach. Z braku definicji „szczególnej sytuacji” więźniowie w ciasnocie spędzali lata. Trybunał Konstytucyjny uznał rok temu, że takie niesprecyzowanie prowadzi do niezgodności przepisu z konstytucją.
Rząd przygotował więc nowelizację kodeksu karnego wykonawczego, projekt właśnie trafia do Sejmu. Więzień mógłby bez „szczególnej sytuacji” żyć nawet na dwóch metrach kwadratowych, ale nie dłużej niż 28 dni. Ten czas wydłużyłby się dowolnie podczas stanu wojennego lub wyjątkowego, klęski żywiołowej bądź buntu w więzieniu.
Ustawa nie mówi jednak, co zrobić z więźniem, gdy wojny nie widać, a 28 dni mija. Problem dotyczy 28 tysięcy osób – tyle jest trzymanych w ciasnocie. Cel nie przybędzie, bo od marca zawieszono inwestycje w więziennictwie. – Wprowadzimy więcej zajęć kulturalno-sportowych i zwiększymy liczbę spacerów – uważa major Luiza Sałapa, rzecznik Zarządu Służby Więziennej.
Czy taki wybieg zapobiegnie żądaniu odszkodowań (a dokładniej prawniczo: zadośćuczynień) za złe warunki przetrzymywania? Nie. – Teraz przepisy będą konkretnie sformułowane, będzie więc podstawa do ich egzekwowania – wyjaśnia mecenas Jacek Kondracki, specjalista prawa karnego. – Ustawa otwiera drogę do ubiegania się o zadośćuczynienie. Więzień wygra. Jak nie w Polsce, to w Strasburgu.
Zajmująca się prawem penitencjarnym profesor Monika Płatek z Uniwersytetu Warszawskiego tłumaczy, że nie można karać kogoś za łamanie prawa, samemu łamiąc je wobec skazanych. – Będę namawiać więźniów, by składali pozwy o zadośćuczynienie – zapowiada. A my podpowiadamy: państwo nie będzie musiało przejmować się czasem trzymania więźnia w ciasnej celi, jeśli ogłosi stan wojenny.
Agata Jankowska