Od domu do domu. Rosyjscy zbrodniarze zabijali z błahego powodu
Żołnierze jednostki nr 33702 Ministerstwa Obrony Rosji 33-letni Aleksander Osipow i 37-letni Aleksander Kajgorodcew, noc z 23 na 24 kwietnia spędzili w "podróży" pomiędzy dwiema sąsiednimi wsiami Abrikosowka i Podo-Kalinowka w poszukiwaniu alkoholu. Tam, gdzie im odmówiono, zabijali mieszkańców i palili ich domy.
O sprawie informuje kanał śledczy Wczk-OGPU, którego źródła zbliżone są do rosyjskich służb specjalnych. Z rąk rosyjskich zbrodniarzy miało zginąć ok. pięciu cywilów - mieszkańców obwodu chersońskiego w Ukrainie.
Strzelali w plecy. Palili zwłoki
Jedną z ofiar jest 64-letnia Walentina Starczenko, której Rosjanie strzelili w plecy tuż przy płocie jej domu. Następnie wrzucili do domu przy ulicy Oktiabrskiej we wsi Podo-Kalinowka granat i podpalili chałupę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Równie tragiczny los spotkał 32-letniego mieszkańca tej samej wsi Siergieja Szuwajewa i jego przyjaciela - wojskowego, o imieniu Maxim. Ich dom przy ul. Lenina także został doszczętnie spalony, a ciała mężczyzn znaleziono na obrzeżach wsi. Jak podaje Wczk-OGPU, mężczyźni zostali zastrzeleni, a ich ciała podpalono.
Kolejnych dwóch mieszkańców zginęło w szczególnie okrutny sposób. 54-letni szef administracji wsi i jego partnerka 39-letnia zostali zastrzeleni, a ich ciała rozczłonkowane. Ofiary miały rozcięte czaszki. Ich ciała również Rosjanie podpalili po śmierci.
Karani za morderstwo
Wiadomo, że na każdym miejscu zbrodni zabójcy zostawiali dowody: łuski po nabojach, kule, pierścienie granatów. W pobliżu budynku administracyjnego wsi Podo-Kalinowka odnaleziono pickupa UAZ "Patriot" należącego do jednostki 33702, którym podróżowali Osipow i Kajgorodow. W samochodzie znaleziono karabin szturmowy AK-12, granaty i kamizelkę kuloodporną.
Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte przez 126. Wojskowy Wydział Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Rosyjscy wojskowi byli wcześniej wielokrotnie karani - w tym za morderstwo.
