Chiny wystrzeliły swoją największą rakietę. Gdy świat wycofuje się z kosmosu, oni ruszają na jego podbój
• Chińczycy przeprowadzili udany start cywilnej rakiety CZ-5
• To przełom w ich programie kosmicznym, który umożliwi budowę własnej stacji
• Chiński program kosmiczny to niezwykle ambitne przedsięwzięcie
• Pekin chce wysłać ludzi na Księżyc i zbudować najpotężniejszą rakietę świata
• Chiny stawiają na kosmiczną eksplorację, gdy światowy trend jest odwrotny. W kolejnych latach ich załogowa stacja kosmiczna być może jedyną aktywną
W noc z czwartku na piątek Chińczycy wystrzelili w przestrzeń kosmiczną swoją największą rakietę. CZ-5 jest kluczowym komponentem chińskiego programu kosmicznego, z racji na możliwość przenoszenia 25 ton ładunku na niską orbitę okołoziemską (największy konkurent dźwigał niecałe 9 ton). To znacząca różnica, szczególnie w świetle zapowiadanych przez Pekin działań w kosmosie. Ich rozmach będzie bowiem wymagał transportowania ciężkiego sprzętu i komponentów do budowy kosmicznych stacji.
Nowy "Długi Marsz"
Pełna chińska nazwa rakiety - "Długi Marsz 5" - została zaczerpnięta od zwyczajowego określenia przegrupowania ok. 100 tys. sił komunistycznych z południa na północ Chin. Podczas tego wydarzenia z lat 1934-1935 komuniści pokonali około 12 tys. kilometrów, a w toku wędrówki wyłoniono przywództwo partii z Mao Zedongiem na czele, który kilkanaście lat później proklamował powstanie Chińskiej Republiki Ludowej
Teraz, po udanym starcie z kosmodromu Wenchang na wyspie Hajnan na Morzu Południowochińskim, "Długi Marsz" zapowiada powstanie przyczółka Państwa Środka w kosmosie.
Długoletnie problemy
Rakieta CZ-5 jest nie tylko najpotężniejszym wytworem chińskiej technologii rakietowej, ale także jednym z najbardziej delikatnych. Plany jej stworzenia sięgają trzech dekad wstecz, choć prawdziwego rozmachu projekt dzięki decyzji centralnych władz w 2006 roku. Na skutek awarii, nieudanych testów i problemów inżynieryjnych jej konstrukcja i start były wielokrotnie odwlekane.
Największe kłopoty sprawiał silnik, będący jednocześnie najważniejszym czynnikiem dla osiągnięcia pożądanego udźwigu. Według relacji mieszkańców, którzy żyli w pobliżu zamkniętego ośrodka badawczego w pobliżu Pekinu, w ostatnich latach odczuwalne były wstrząsy po eksplozjach. Oficjalne chińskie dane mówią o czterech wybuchach silnika podczas pierwszych testowych rozruchów.
Li Dong, obecny szef projektantów, twierdzi nawet, że zagraniczni specjaliści przez lata przekonywali, że projekt silnika "Długiego Marszu 5" nigdy nie powinien opuścić nawet deski kreślarskiej.
Tymczasem okazuje się, że silnik nie tylko opuścił deskę kreślarską, ale wreszcie wprawił w lot CZ-5. Świadczy to tylko o chińskim uporze w dążeniu do celu. Pewien naukowiec, zaangażowany w projekt, anonimowo streścił takie podejście na łamach "South China Morning Post". - Musi być zbudowana, musi być wystrzelona i musi być sukcesem, bo inaczej chiński program kosmicznych na zawsze będzie żył jako karzeł w krainie gigantów - mówił na krótko przed startem.
Mały krok
CZ-5 jest zwieńczeniem rodziny trzech chińskich rakiet (obok CZ-7 oraz CZ-11), które mają stanowić fundament pierwszego etapu chińskiej eksploracji kosmosu. "Długi Marsz 5" jest zdecydowanie największym elementem tego przedsięwzięcia.
Jest też najważniejszym elementem, bo może wynieść odpowiednio: 25 ton na niską orbitę okołoziemską i 14 ton na orbitę geostacjonarną. Te liczby trzeba skonfrontować z wagą centralnego modułu planowanej chińskiej stacji kosmicznej, która ma wynieść ponad 20 ton. Jest więc jasne, że to CZ-5 posłuży do budowy chińskiego projektu.
Z całą pewnością rakieta będzie także wykorzystywana do wynoszenia najnowszych satelitów. Wiadomo, że Chiny budują satelitarną platformę z myślą o komunikacji wojskowej. Ma ona ważyć 10 ton i krążyć po wysokiej geostacjonarnej orbicie. Jeszcze do czwartku Chińczycy nie mieli nośnika, który wyniósłby takiego satelitę na pożądany pułap.
Naprawdę kosmiczny plan
Według " Renmin Ribao", prasowego organu partyjnego, po budowie stacji kolejnym celem rakiet "Długi Marsz 5" ma być udział w programach eksploracji Księżyca. Pierwsze kroki w tym kierunku mają być podjęte już za cztery lata.
Póki co, Chińczycy analizują strukturę Księżyca, robią mu zdjęcia i wysyłają łaziki. Yutu, wysłany na ziemskiego satelitę w październiku 2015 roku, spędził na nim aż 31 miesięcy, po czym się wyłączył. Początkowo Chińczycy szacowali, że ich maszyna wytrzyma... około trzy miesiące. Następnym celem jest ściągnięcie próbek księżycowej ziemi na naszą planetę, a później załogowe loty.
Gdzie jest limit księżycowej eksploracji? W 2007 roku chińska aparatura przeanalizowała strukturę Księżyca - z badań wynika, że na satelicie znajdują się pokaźne złoża izotopu helu-3. Od lat mówi się o nim jako o cudownym remedium na energetyczne bolączki Ziemi. Szacuje się, że zaledwie 25-40 ton tego surowca mogłoby zaspokoić roczny apetyt na energię Stanów Zjednoczonych. Materiał może być wykorzystywany do reakcji termojądrowych, a jego rozpad pozostawia bardzo małą ilość odpadów radioaktywnych. Hel-3 występuje na naszej planecie, problem w tym, że jest go najwyżej kilka kilogramów, a zasoby i tak są na wyczerpaniu.
Świat w odwrocie, Chiny w natarciu
Na mocy zakazu, uchwalonego przez amerykański Kongres w kwietniu 2011 roku, NASA ma całkowity zakaz współpracy z chińskimi naukowcami. To automatycznie wyklucza Chińczyków z udziału w programie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), w której prym wiodą Amerykanie, a uczestniczą w nim także Rosjanie, Kanadyjczycy i Japończycy.
Dlatego Chiny ulokowały całe swoje zasoby lokują w rodzimym programie kosmicznym. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, efekt tych starań będzie taki, że ich działania przewyższą jakąkolwiek zagraniczną aktywność z kosmiczną, z amerykańską na czele. Mało tego, planowana chińska stacja kosmiczna w ciągu kilku lat może stać się jedyną załogową jednostką tego typu, bo nad ISS od lat wisi widmo zakończenia misji.
Aktualnie "życie" ISS ma się zakończyć w 2024 roku, o ile misja nie zostanie po raz kolejny przedłużona. W ubiegłym roku Rosjanie ogłosili, że doszli do porozumienia z NASA w sprawie konstruowania następcy stacji, jednak strona amerykańska zdementowała te informacje. Oficjalnie Amerykanie nie mają planów na zastąpienie ISS. Branżowy portal SpaceNews.com podaje, że NASA prawdopodobnie nie będzie miała odpowiedniego budżetu, by zaangażować się w tego typu projekt i będzie szukała prywatnych inwestorów.
Cel? Przyćmić wszystkich
Wspomniana już rodzina nowoczesnych rakiet "Długi Marsz 5-7-11" w kolejnych latach ma się powiększyć o jeszcze jednego członka, oznaczonego cyfrą 9.
Według wstępnego chińskiego projektu, ma ona przewyższyć, a co najmniej wyrównać, parametry najpotężniejszej rakiety w historii ludzkości. Za 10 lat, debiutująca właśnie rakieta CZ-5, to będzie za mało. Chińczycy celują w detronizację amerykańskiego Saturna V, którym Amerykanie polecieli na Księżyc.