Chiny werbują najbardziej utalentowanych ludzi z całego świata. Polakom trudno jest do nich dołączyć
Chiny otwierają się na specjalistów z całego świata. Do tej pory obywatele Państwa Środka jeździli uczyć się za granicą. Teraz Pekin chce ściągać utalentowanych ludzi do siebie. Służy temu nowa polityka wizowa. Na liście uprzywilejowanych są nobliści, olimpijczycy i wybitni artyści.
05.01.2018 | aktual.: 05.01.2018 15:12
Chiny zaczynają wydawać długoterminowe wizy pobytowe dla wybitnych specjalistów chętnych do dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniami w Państwie Środka. Pozwolenia na wielokrotne przekraczanie granic będą obowiązywać przez 5 do 10 lat. Co więcej, szczególnie ceniony cudzoziemiec będzie mógł przyjechać do Chin ze swoim małżonkiem i dziećmi.
Warunkiem otrzymania takiej wyjątkowej wizy, która pozwala za każdym razem pozostawać w kraju przez 180 dni, jest uzyskanie Świadectwa Zagranicznego Talentu. Według agencji Xinhua w Pekinie rozpoczęto już wydanie takich zaświadczeń. Nie podano jednak, kto był pierwszy.
Chinom nie wystarcza już kształcenie kadr za granicą
We wrześniu premier Li Keqiang powiedział większą otwartość na ekspertów zza granicy. Celem polityki Pekinu jest wspieranie rozwoju gospodarczego i społecznego Chin. Do tej pory służyło temu wysyłanie zdolnych, młodych ludzi za granicę. Co roku setki tysięcy Chińczyków trafiało na renomowane uczelnie na całym świecie z zamiarem powrotu do ojczyzny z bagażem wiedzy i doświadczeń.
Takie podejście już nie wystarcza. Teraz przynajmniej 50 tys. cudzoziemców skorzysta z możliwości pracy w Państwie Środka. Szczególnie mile widziani są nobliści, olimpijczycy i sławni artyści. Cenieni są też przedsiębiorcy, naukowcy i specjaliści od nowoczesnych technologii. Każdy, kto odniósł sukces, którym może podzielić się w Chinach.
- Takie podejście zupełnie mnie nie dziwi - mówi Wirtualnej Polsce Radosław Pyffel, reprezentant Polski w Radzie Dyrektorów Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych. - Po pierwsze, Chiny osiągnęły już taki poziom gospodarczy, że potrzebują zagranicznych talentów, żeby wyrwać się z pułapki średniego rozwoju. Chiny nie chcą być tylko tanim producentem, więc żeby iść dalej potrzebują najlepszych specjalistów na świecie. Mogą im też odpowiednio zapłacić. Po drugie, wyraźnie wzorują się na rozwiązaniu amerykańskim. Skoro w USA taka polityka wizowa się sprawdziła, to oni u siebie wdrażają najlepsze, możliwe rozwiązanie.
Obecnie w Chinach mieszka około 900 tys. cudzoziemców. System klasyfikowania zagranicznych pod względem przydatności dla kraju powstał już w 2016 r. Jego celem jest rozpoznawanie talentów pożądanych z punktu widzenia Pekinu i odsiewanie ludzi o niższych kwalifikacjach.
Polacy nie są faworytami w wyścigu po wizy
Polacy mają niewielkie szanse skorzystać z chińskich programów rekrutujących ludzi najbardziej utalentowanych z całego świata. Lech Wałęsa jest jedynym żyjącym w Polsce noblistą, a żadna z naszych uczelni nie należy do grupy 200 najlepszych na świecie, na których Pekin rekrutuje naukowców i specjalistów.
Na liście prestiżowych konkursów branych pod uwagę jest, co prawda, Międzynarodowy Konkurs Chopinowski, ale o wizy mogą ubiegać się tylko jego zwycięzcy i jurorzy. Szanse mają natomiast polscy olimpijczycy i ich trenerzy oraz ludzie biznesu, którzy zrobili błyskotliwe kariery w największych i najbardziej znanych instytucjach na świecie. Niestety nie ma wśród nich żadnej organizacji wywodzącej się z Polski.