Chińska broń w Ameryce Południowej. Chiny walczą o rynek zbrojeniowy, który ma im otworzyć drogę do szeregu innych przedsięwzięć
• Rośnie eksport chińskiej broni do Ameryki Południowej
• Chińczycy zaczynają oferować w regionie kluczowe uzbrojenie
• Pekin dobija do czołówki dostawców w regionie
• Jeszcze 10 lat temu ich obecność na tym rynku była śladowa
• Eksport broni może otworzyć Chinom drogę do innych rynków
02.09.2016 | aktual.: 04.09.2016 17:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Chiny rozwijają swój zbrojeniowy biznes w Ameryce Łacińskiej przede wszystkim w krajach, w których rządzą politycy bliscy ideologicznie pekińskim komunistom. W Boliwii udało się Chińczykom sprzedać uzbrojenie warte prawie 170 mln. dol. w ramach dwóch umów na samoloty treningowe i śmigłowce. W tym lewicującym bloku najważniejszym odbiorcą jest jednak Wenezuela, która przy okazji jest także największym importerem chińskiej broni na kontynencie. W latach 2011-2015 zakupiła uzbrojenie za 373 mln dol., a w 2012 roku związała się umową na kolejne dostawy, opiewające na 500 mln dol. Za te pieniądze wojsko ma dostać m.in. nowe jednostki samobieżnej artylerii i transportery opancerzone piechoty.
Według Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI), Ameryka Południowa w latach 2011-2015 była odpowiedzialna za zaledwie 6 proc. światowych zakupów broni. Nie jest to więc rynek, który przynosi krociowe zyski. Jednak, penetrując ten kierunek, Chiny wkraczają do strefy od lat zdominowanej przez Rosję i Stany Zjednoczone. Gra toczy się więc o coś więcej niż tylko zyski zbrojeniówki.
Nowe rynki
Coraz śmielej Chińczycy poczynają sobie też w krajach, w których nie ma socjalizujących władz. Na szczególną uwagę zasługuje Argentyna. O ile wcześniej można było zauważyć w Ameryce Południowej rosnącą popularność chińskiego sprzętu o zastosowaniu pozafrontowym (radary, łączność, maszyny treningowe, itp.), to jednak poza "bratnimi" państwami ciężko było znaleźć duże umowy zbrojeniowe na bojowy sprzęt z prawdziwego zdarzenia. Ta prawidłowość miała szansę zmienić się w ubiegłym roku, właśnie za sprawą Argentyny.
Gdy prezydent Christina Fernandez de Kirchner w lutym 2015 roku odwiedziła Chiny, zapowiedziała, że jej kraj zamierza kupić uzbrojenie w Państwie Środka za niemal 1 mld dol. W grę wchodziła ponad setka transporterów opancerzonych piechoty, kilkanaście myśliwców wielozadaniowych JF-14 Thunder oraz pięć korwet typu 056. Zawarcie tego lukratywnego kontraktu pokrzyżowała wyborcza porażka byłej już prezydent. Mauricio Macri - obecny centroprawicowy argentyński lider - nie wysyła do Pekinu entuzjastycznych sygnałów.
Część większej gry
Zdaniem Allana Nixona z Międzynarodowego Uniwersytetu w Japonii, mimo niepowodzenia, relacje z Argentyną są czytelnym znakiem dla Chin. Specjalista ds. bezpieczeństwa Azji Wschodniej, na łamach serwisu The Diplomat uznał niedoszłą umowę za indykator gotowości chińskiej zbrojeniówki do konkurencji na rynkach Ameryki Południowej. "Z niskimi cenami i powszechnie znanym faktem, że chińskie konsorcja zbrojeniowe, oferując umowy, nie zadają pytań (w przeciwieństwie do amerykańskich odpowiedników), kupowanie broni od Chin może stawać się coraz bardziej kuszącą perspektywą dla krajów regionu" - pisze Nixon.
Ekspert porównuje przy tym rozwój dostaw do Ameryki Południowej do podobnej drogi, jaką Chiny kroczą w Afryce Subsaharyjskiej. Przy czym Nixon wskazuje tutaj na uwieńczone sukcesem budowanie wizerunku potęgi soft power oraz stworzenie pozytywnego oblicza - w 2014 roku w dużym sondażu prawie 2/3 respondentów z krajów Afryki Subsaharyjskiej pozytywnie wypowiedziało się o Chinach. Podobny manewr może właśnie rozpoczynać się w Ameryce Południowej: za sprzedażą broni pójdzie wzmocnienie dyplomatycznych i ekonomicznych wpływów.
Chińska gotowość
Chiny zdają sobie sprawę, że nie "zdobędą" Ameryki Południowej jak Afryki - przy pomocy transporterów i samolotów treningowych. Budżety zbrojeniowe Latynosów są większe, a co za tym idzie - większe są ich wymagania. Dlatego znów warto przywołać niedoszłą umowę z Argentyną. Korwety i myśliwce wielozadaniowe w niej oferowane to sprzęt nowy i relatywnie nowoczesny - taki, który z pewnością mógłby zadowolić nieco bardziej wymagającego klienta z Ameryki Południowej.
SIPRI, podsumowując największych importerów broni do Ameryki Łacińskiej w latach 2011-2015, wymienia Rosję (32 proc.), USA (16 proc.) oraz Niemcy (10 proc.). Nie jest wykluczone, że w kolejnych okresowych zestawianiach czołówki pojawią się także Chiny, które już teraz pokazują, że mają ambicje do niej zapukać.