Chcą Kijowa. Nie będą zważać na straty
Władimir Putin nie rezygnuje z planów zdobycia Kijowa. Tak wynika z informacji rosyjskiego niezależnego serwisu Ważnyje Istorie. Serwis - powołując się na źródła w FSB - wskazuje, że Putin chce zdobyć stolicę Ukrainy nie zważając na straty. Do przyszłorocznego lata mogą one wynieść nawet 100 tys. wśród poborowych.
"Ogólnie plan wygląda mniej więcej tak: na razie chce zyskać na czasie i przy pomocy zmobilizowanych rezerwistów ustabilizować front. A potem, na wiosnę, zacznie wszystko od nowa" - podało serwisowi źródło związane z FSB.
Putin nie rezygnuje z Kijowa
Według źródła związanego z rosyjskimi służbami kierownictwo Kremla rozumie, że plan ten oznacza dotkliwe straty.
"Do wiosny przyszłego roku straty w zabitych i rannych (według jednej z prognoz) mogą wynieść około 100 tys. Ale to nikogo nie przeraża: zastąpią ich poborowi" - podało rosyjskie źródło w rozmowie z niezależnym serwisem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: "Skala zniszczeń gigantyczna". Ekspert ocenia sytuację energetyczną w Ukrainie
Podobne informacje przekazało źródło zbliżone do rosyjskiego sztabu generalnego. "Teraz zadaniem jest uszczelnienie i zabezpieczenie linii frontu. Z powodu braków czasami w drugiej linii obrony nie mieliśmy w ogóle ludzi. W niektórych miejscach było pusto w odstępach do 20 km. Teraz te miejsca zapełniają się zmobilizowanymi rezerwistami" - podało źródło.
Według rozmówcy serwisu Ważnyje Istorie, rosyjskie ministerstwo obrony planuje przeszkolić do wiosny 120 tys. poborowych, którzy mają uzupełnić w Ukrainie straty wśród zmobilizowanych rezerwistów.
Według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną do wiosny 2023 r. rosyjscy rezerwiści będą walczyć w Ukrainie w skali masowej. Według ekspertów i kombatantów wysłanie na front nieprzygotowanych poborowych może doprowadzić do sporych strat.
Źródło: Ważnyje Istorie
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski