Chaos, śmierć i ucieczka prezydenta - Kirgistan wrze
Cały świat z napięciem obserwuje rozwój sytuacji w Kirgistanie. Rosja rozmieściła w Kirgistanie dodatkowe wojska, Catherine Ashton apeluje o powściągliwość, a eksperci są zaskoczeni skalą protestów. Przywódczyni kirgiskiej opozycji Roza Otunbajewa oświadczyła, że zwróci państwu aktywa, które zostały "nielegalnie sprywatyzowane". Prezydent uciekł na południe kraju. Zamieszki pochłonęły dziesiątki ofiar.
08.04.2010 | aktual.: 15.04.2010 08:38
Po obaleniu przez opozycję rządu w Kirgistanie Rosja rozmieściła w swej bazie wojskowej w tym kraju około 150 dodatkowych spadochroniarzy - poinformował w Pradze szef rosyjskiego Sztabu Generalnego generał Nikołaj Makarow.
Przybycie dodatkowych sił ma zwiększyć bezpieczeństwo w bazie lotniczej Kant, ok. 20 km od kirgiskiej stolicy Biszkeku.
- To prezydent (Dmitrij Miedwiediew) podjął decyzję o wysłaniu dwóch jednostek spadochroniarzy. Do Kant przybyło około 150 ludzi - oświadczył Makarow na marginesie uroczystości podpisania nowego rosyjsko-amerykańskiego porozumienia o redukcji zbrojeń strategicznych.
"Prezydencki biznes już się skończył"
Przywódczyni kirgiskiej opozycji Roza Otunbajewa oświadczyła, że przejmuje obowiązki prezydenckie i rządowe i że zwróci państwu aktywa, które zostały "nielegalnie sprywatyzowane".
- Wydamy dekret o zwrocie państwu pewnej liczby aktywów, które wcześniej nielegalnie sprywatyzowano, nie biorąc za to pieniędzy - powiedziała Otunbajewa dziennikarzom jako szefowa rządu tymczasowego. Reuters pisze, że odnosiła się do firm energetycznych Siewierelektro i Wostokelektro, sprywatyzowanych pod rządami prezydenta Kurmanbeka Bakijewa.
Otunbajewa potwierdziła, że dotychczasowy rząd Kirgistanu ustąpił i że parlament został rozwiązany. Powiedziała też, że Bakijew nie ustąpił.
- O ile nam wiadomo, jest w Dżalalabadzie. Próbuje konsolidować tam swych zwolenników, żeby bronić swej pozycji. Chcemy negocjować jego rezygnację. Jego biznes tutaj już się skończył. (...) Ludzie, którzy zginęli tu wczoraj, są ofiarami jego reżimu - oświadczyła.
Kurmanbek Bakijew stwierdził, że nie ustąpi. Obciążył opozycję odpowiedzialnością za akty przemocy, które w ostatnich dniach wstrząsnęły krajem.
Oświadczenie Bakijewa ukazało się na stronie internetowej www.24.kg. Poinformowano, że zostało przysłane e-mailem. Jego autentyczności nie udało się na razie potwierdzić.
Chaos i zaskoczenie
Skala antyrządowych protestów w Kirgistanie zaskoczyła nie tylko prezydenta kraju Kurmanbeka Bakijewa, ale także opozycję, która - mimo zapewnień - nie panuje nad chaosem ogarniającym kraj - powiedział ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich Marek Matusiak.
Według Matusiaka do tej pory protesty organizowane przez opozycję w stolicy Kirgistanu - Biszkeku były zdecydowanie mniej liczne i nie wskazywały na silną pozycję społeczną opozycjonistów.
Pewny swojej władzy był natomiast - zdaniem eksperta OSW - prezydent Bakijew, choć jego polityka powodowała duże niezadowolenie społeczne. - Chodzi przede wszystkim o korupcję, nepotyzm, klanowość, obsadzanie stanowisk własną rodzinę w bardzo ostentacyjny sposób - wyjaśnił Matusiak.
Dodał, że bezpośrednią przyczyną ostatnich niepokojów społecznych były drastyczne podwyżki cen energii elektrycznej i ogrzewania, które w takim kraju jak Kirgistan, w znacznym stopniu położonym w górach, były bardzo dotkliwe dla społeczeństwa.
W ocenie Matusiaka zapowiedzi nowego rządu tymczasowego, że opozycja kontroluje armię i ma po swojej stronie milicję, są bardzo na wyrost. Podkreśla on, że na ulicach Biszkeku nadal dochodzi do grabieży i podpaleń i nikt nie panuje nad tysiącami ludzi, którzy protestują.
- Opozycjoniści nie spodziewali się, że tak szybko dojdą do władzy. Część z nich, przynajmniej przez większość wczorajszego dnia, była uwięziona, dopiero pod wieczór została wypuszczona. Więc oni absolutnie nie mieli wpływu na to, co się dzieje, i nie kontrolowali sytuacji - ocenił ekspert.
Według Matusiaka nie ma prostego rozwiązania na unormowanie sytuacji w Kirgistanie.
- Ekipa, która doszła do władzy nie ma w tej chwili konkurencji politycznej, ale nie wydaje się, żeby sytuacja wewnętrzna i panujący w kraju chaos w prosty sposób mógł zostać opanowany - powiedział Matusiak. Podkreślił, że nowa ekipa rządząca jest mocno zróżnicowana. Według niego prawdopodobnie już wkrótce między ludźmi nowej władzy zaczną się tarcia o obsadę stanowisk.
Ekspert zauważył, że nowym władzom Kirgistanu jest przychylna Rosja. - To na pewno może wzmocnić sytuację tego rządu, ale nie wydaje się, żeby to mogło wpłynąć na stabilizację sytuacji w poszczególnych częściach kraju, które są silnie zrewoltowane - stwierdził Matusiak.
W jego ocenie sytuację w Kirgistanie z pewnością śledzą także Amerykanie, którzy mają w tym kraju bazę lotniczą, kluczową dla operacji NATO w Afganistanie.
- Władze amerykańskie nie widzą jeszcze do końca, jaki będzie stosunek nowych władz do ich bazy. Amerykanie mogą czuć się zaniepokojeni tym, że pozycja Rosji w Kirgistanie wzrośnie, co może się wiązać z prawdopodobieństwem ewentualnych nacisków na władze kirgiskie w sprawie amerykańskiej bazy lotniczej - podkreślił.
Ashton apeluje
Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton z zadowoleniem przyjęła "wczesne oznaki stabilizacji w Kirgistanie i koniec konfrontacji". Zaapelowała o dalszą powściągliwość, przywrócenie porządku publicznego i dialog.
- Kirgistan wkracza teraz w nową fazę. Wszystkie strony muszą być zaangażowane w konstruktywny dialog na rzecz zjednoczonego i stabilnego Kirgistanu. (...) Szybkie przywrócenie porządku publicznego jest kluczowe, by uniknąć dalszych ofiar - oświadczyła Ashton. - Pozostaję w kontakcie z naszymi głównymi partnerami, tak by opracować wspólne podejście do tej nowej sytuacji - dodała.
Szefowa unijnej dyplomacji złożyła kondolencje rodzinom i przyjaciołom ofiar oraz zadeklarowała szybką pomoc humanitarną, jeśli będzie konieczna.
W środę kirgiski prezydent Kurmanbek Bakijew uciekł ze stolicy po krwawych starciach między opozycją i siłami milicji, w których według przedstawicielki ministerstwa zdrowia zginęły 74 osoby, a ok. 500 zostało rannych.
Opozycja ogłosiła, że przejęła kontrolę nad najważniejszymi centrami władzy i zażądała dymisji Bakijewa. Na czele rządu tymczasowego stanęła była minister spraw zagranicznych Roza Otunbajewa.