Nie chcą siać. "Szok na wiosnę będzie nie do opisania"

Wczesnowiosenne dostawy polskich warzyw są zagrożone. Producenci m.in. pomidorów i ogórków, z powodu rosnących cen ogrzewania i energii, zapowiadają wstrzymanie zasiewów. Pod znakiem zapytania stanie dostępność polskich warzyw w sklepach. Eksperci nie mają wątpliwości - to wywoła kolejną falę podwyżek i bankructwa rolników. - Pomidory po 80 złotych za kilogram? Kogo będzie na nie stać? - pytają.

Ceny warzyw. "Szok, który przeżyjemy wiosną, będzie nie do opisania"
Ceny warzyw. "Szok, który przeżyjemy wiosną, będzie nie do opisania"
Źródło zdjęć: © FORUM | Bartosz Ksiezak
Mateusz Dolak

08.10.2022 | aktual.: 08.10.2022 18:36

W polskich szklarniach sianie pomidorów i ogórków zaczyna się już na przełomie grudnia i stycznia. Warzywa te trafiają do sklepów wczesną wiosną. Uprawy zimą możliwe są tylko dzięki podgrzewaniu i doświetlaniu szklarni.

- Przez cały sezon, od grudnia do połowy listopada, w dwuhektarowej szklarni jesteśmy w stanie wyhodować około 800 ton pomidorów lub 300 ton ogórków. Do utrzymania produkcji potrzebujemy od 1000 do 1200 ton opału. Musimy dbać, żeby temperatura wynosiła około 16-17 stopni. Grzejemy też na przykład w maju, kiedy w nocy jeszcze zdarzają się przymrozki - mówi nam Grzegorz Woźniak z gospodarstwa rolno-ogrodniczego w Rudunkach Szczytnickich.

Nie będzie pomidorów i ogórków

Właściciel szklarni z Wielkopolski zapowiada, że w tym roku - po raz pierwszy - jego gospodarstwo będzie działało inaczej.

- Z powodu cen węgla zmuszeni jesteśmy przełożyć sianie na kwiecień. Nie damy rady kupić go w cenie po 1700 zł za tonę netto, kiedy jeszcze rok temu płaciliśmy około 400 zł brutto. Podobnie z energią elektryczną - poprzednia taryfa wynosiła ponad 40 groszy za kilowatogodzinę, teraz to prawie 2,90 zł. Przez cały rok zużywamy mniej więcej 100 tysięcy kilowatogodzin. Proszę policzyć, jakie to będą koszty - dodaje Woźniak.

- Pompy wodne, zasilanie pieca, dmuchawy, które rozprowadzają ciepło, a przede wszystkim lampy, które muszą zastąpić światło słoneczne - to wszystko przecież zużywa prąd - wylicza.

- Próbowaliśmy symulować, ile musiałby kosztować kilogram pomidora, żeby to wszystko się spięło. Wyszło 50 zł w hurcie. A jaka cena byłaby dla ostatecznego odbiorcy? 70-80 zł. Kto wyda tyle za warzywa? - zastanawia się i dodaje, że nawet gdyby chciał podnieść cenę, to nie może tego zrobić z powodu współpracy z hurtowniami, które przyjmują również warzywa zza granicy, będące w konkurencyjnych cenach.

- Po raz pierwszy w życiu nie wiem, co to będzie. Czeka nas ogromny kryzys. Inaczej tego nie widzę. Jedno jest pewne: szok, który przeżyjemy wiosną, będzie nie do opisania - podsumowuje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

400 tysięcy zł za opał

Nasz drugi rozmówca prowadzi gospodarstwo rolne w Nowogardzie (województwo zachodniopomorskie) i zastanawia się, jak da radę utrzymać pracowników, których zatrudnia na umowę zlecenie. Twierdzi, że jego też nie będzie stać na rozpoczęcie zasiewów zimą.

- Prawdopodobnie zaczniemy dopiero w marcu. Policzyłem, że za opał zapłaciłbym teraz 400 tysięcy zł. Specjalnie przerobiliśmy piece na ekologiczne i teraz najtańszy ekogroszek do niego kosztuje 2,4 tysiące zł za tonę - mówi Aleksander Wawrzyniak.

- Koszty pracy idą w górę. Zatrudniam 11 osób, płacę za nie wszystkie składki, staram się ich uczciwie wynagradzać. Naprawdę martwię się, bo nawozy też podrożały. Przed podwyżkami za 25-kilogramową paczkę nawozu potrzebnego do sadzenia w doniczkach płaciłem 240 zł. Teraz ten sam nawóz kosztuje 700 zł. Do produkcji zużywamy około 500 kilogramów. Do tego oczywiście dochodzą jeszcze niezliczone ilości zwykłego nawozu, mocznika czy saletry - wymienia. - Rolkę folii kupowałem za 600 zł, teraz kosztuje 2400 zł. W ciągu dwóch sezonów zużywamy dziesięć takich rolek, czyli musimy zapłacić 24 tysiące zł - dodaje.

Kiedy pytamy o ceny energii, mówi, że i tak jest w lepszej sytuacji, niż niektóre gospodarstwa, ponieważ posiada panele fotowoltaiczne. - Ale teraz i one nie pomogą. Rachunek za prąd wzrósł trzykrotnie. Za dwa miesiące będę musiał zapłacić 6,5 tysiąca zł. Skąd mam na to brać? A co z ludźmi, którzy mają kredyty? - podsumowuje.

Fala bankructw i drożyzny

Zdaniem Andrzeja Gantnera, dyrektora generalnego Polskiej Federacji Producentów Żywności, zarówno przed producentami, jak i konsumentami są trudne czasy.

- Może nas czekać fala bankructw, niedobór warzyw i bardzo wysokie ceny. Polska jest krajem, gdzie koszty doświetlania i ogrzewania w sezonie zimowym są bardzo wysokie w porównaniu z Maroko, Hiszpanią czy Włochami. Trudna sytuacja w Europie Północnej też może sprawić, że warzywa sprowadzane będą droższe. W tamtym roku pomidory szklarniowe w zimie kosztowały nawet 30 zł. Trudno powiedzieć, jaka będzie ich cena teraz - twierdzi Gantner.

- Branża apeluje o pomoc w dostępie do nośników energii. Chodzi też o to, żeby zagwarantować poziom cen dla produkcji ogrodniczej w Polsce. Jeżeli okaże się, że nasze rodzime uprawy upadną, to będzie to fatalne w skutkach. Stracimy część własnej gospodarki, będziemy skazani na import. Może też dojść do sytuacji, że część konsumentów będzie odcięta od warzyw w zimie. Podrożeją też przetwory - podsumowuje.

Specjalne taryfy i biogazownie

Zdanie Gantnera podziela Michał Kołodziejczak z Agrounii. - Pamiętajmy, że chodzi też o produkcję selera, pora, kapusty, sałaty, rzodkiewki, cebuli czy szczypiorku. Tego wszystkiego nie będzie na wiosnę po dwa złote. Koniec z rzodkiewką za złotówkę. Ona będzie musiała kosztować minimum pięć złotych - twierdzi Kołodziejczak.

- Ludzie już mówią, że ograniczają wydatki na żywność. Kogo będzie stać na zakup ziemniaków, kapusty, czy selera? Te warzywa przecież leżą w chłodniach. Producentów nie będzie stać, żeby opłacić rachunki za chłodnie - mówi.

- Jeżeli rolnicy już rezygnują z zasiewów, to znaczy że będziemy pozbawieni warzyw o długim okresie wegetacji. Wspomniany seler musi być wysiany w styczniu, żeby urósł do jesieni. Ministerstwo mówi, że opał będzie. Ale nikt nie podaje po ile i kiedy. Miały być dopłaty do nawozów, a z naszej wiedzy wynika, że połowa pieniędzy nie trafiła do rolników. Mimo że minął już kwartał - przypomina.

Lider Agrounii apeluje, by natychmiast obniżyć ceny prądu dla producentów warzyw i owoców. - Muszą mieć tani prąd, żeby nie podwyższać cen, żeby człowiek kupił żywność, na którą go będzie stać. Powinniśmy jak najszybciej uruchomić biogazownie w polskich wsiach i jak najszybciej wymienić linie energetyczne, by móc budować farmy fotowoltaiczne. Trzeba wyliczyć nowe taryfy dla rolników i ustanowić niską cenę prądu według średniego zużycia z trzech lat - podsumowuje Kołodziejczak.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (981)