Celnicy walczą o podwyżki
Rozpoczęły się rozmowy przedstawicieli związków zawodowych celników i Ministerstwa Finansów.
W rozmowach oprócz przedstawicieli związków zawodowych celników uczestniczy szef służby celnej Jacek Dominik oraz sekertarz w KPRM Michał Boni.
Celnicy przed spotkaniem uzgodnili wspólne stanowisko dotyczące żądań. Domagają się między innymi podwyższenia kwoty bazowej wynagrodzenia do poziomu jaki mają pozostałe służby mundurowe oraz zapewniania właściwej ochrony prawnej przy wykonywaniu obowiązków służbowych.
Związki zawodowe celników porozumiały się przed spotkaniem z przedstawicielami ministerstwa finansów.
Członkowie Federacji Związków Zawodowych Służby Celnej i Solidarności oraz Związków Zawodowych Szczególnego Nadzoru Podatkowego i Akcyzy domagają sie wyrównania kwoty bazowej wynagrodzenia do poziomu jaki mają pozostałe służby mundurowe. Żądają też zapewniania właściwej ochrony prawnej przy wykonywanie obowiązków służbowych.
Łódzkie
Większość łódzkich celników przyłączyła się do ogólnopolskiej akcji protestacyjnej. Funkcjonariusze wzięli na ten dzień urlopy na żądanie lub zwolnienia lekarskie. Praca placówek łódzkiej Izby Celnej jest sparaliżowana. Odpraw praktycznie nie ma - przyznała rzeczniczka prasowa IC w Łodzi Anna Ludkowska.
Zdecydowana większość funkcjonariuszy dwóch Urzędów Celnych w Łodzi, jednego w Piotrkowie Trybunalskim oraz Izby Celnej, nie stawiła się do pracy. W sumie na zatrudnione 734 osoby przyszło do pracy 269 osób, czyli ok. 36% - podała Ludkowska.
Pozostali wzięli urlopy na żądanie, zwolnienia lekarskie lub są na urlopach wypoczynkowych. Najmniej celników przyszło do pracy w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie stawiło się niecałe 30% funkcjonariuszy.
Według Ludkowskiej, bez zakłóceń przebiega praca w tzw. stałych nadzorach podatkowych, czyli w firmach, gdzie wytwarzane są wyroby akcyzowe np. Polmosy, winiarnie czy kasyna.
Jednak jeżeli chodzi o oddziały celnie, to praktycznie odprawy nie są dokonywane. W oddziałach jest jedna, dwie osoby, ale nie dokonują odpraw. Są tam na wypadek, gdy przyjedzie ktoś z towarem, który wymaga natychmiastowej odprawy np. z żywymi zwierzętami, czy towarami łatwo psującymi się - dodała.
Podkarpackie
Na Podkarpaciu na polsko-ukraińskich przejściach granicznych w Korczowej i Medyce pracują tylko kierownicy zmian, w Krościenku do pracy przyszło dwóch funkcjonariuszy. W Korczowej na odprawe czeka około 500 TIR-ów, w Medyce około 200. W Krościenku, gdzie odprawiane są tylko pojazdy do siedmiu ton nie ma na razie kolejek.
Strajkują również celnicy na lotnisku w podrzeszowskiej Jasionce. Wczoraj pracował tam jedynie kierownik zmiany. Mimo to odbywała się odprawa bagaży pasażerów lecących przez Warszawę do Stanów Zjednoczonych.
Celnicy, którzy wzięli urlopy na żądanie lub zwolnienia lekarskie domagają się m.in. podwyżek płac i takich samych uprawnień jak inne służby mundurowe.
W Legnicy na 15 celników pracuje dwóch. Nie lepsza sytuacja jest w Zgorzelcu, gdzie na 7 zatrudnionych do pracy przyszła jedna osoba. Nieco lepiej wygląda Wrocław - tu do pracy przyszły 53 osoby na 350 funkcjonariuszy.
Lubelszczyzna
Dwie doby w Dorohusku, półtorej doby w Hrebennem - to czas oczekiwania na odprawę ciężarówek na przejściach granicznych z Ukrainą na Lubelszczyźnie. Ich odprawą może się zająć w piątek najwyżej jeden celnik w Dorohusku i jeden w Hrebennem.
Rzeczniczka Izby Celnej w Białej Podlaskiej Marzena Siemieniuk powiedziała, że w Hrebennem pracuje trzech celników, a w Dorohusku sześciu. Nie jesteśmy jednak w stanie zapewnić pełnej obsługi odprawy ciężarówek. Zarówno w Dorohusku jak i w Hrebennem może się tym zająć najwyżej jeden celnik - podkreśliła Siemieniuk. W piątek rano w kolejce do przejścia w Dorohusku czekało ok. 650 TIR-ów, kolejka ciągnęła się przez 15 km. Na wjazd do Polski przez to przejście trzeba czekać 36 godzin. Dobę na wyjazd na Ukrainę muszą czekać kierowcy samochodów osobowych.
W Dorohusku w nocy pracowało 15 celników. Odprawiono 151 TIR-ów wyjeżdżających na Ukrainę, oraz 112 wjeżdżających do Polski.
W Hrebennem kolejka ma prawie 4 km i stoi w niej ok. 200 ciężarówek. Na wjazd do Polski kierowcy muszą tam czekać ok. 40 godzin. Samochody osobowe na wyjazd z Polski czekają 15 godzin.
W nocy w Hrebennem pracowało 5 celników, ale tylko dwóch odprawiało samochody ciężarowe. Przez to przejście wyjechały z Polski 72 ciężarówki, a wjechało - 85.
Kolejki przez przejściami granicznymi utrzymują się od tygodnia i są spowodowane brakiem pełnej obsady celników na przejściach. Wielu celników przebywa na zwolnieniach lekarskich, liczni też biorą urlopy na żądanie, a ponadto Izba Celna w Białej Podlaskiej ma za mało etatów.
Na przejściu granicznym w Gronowie do pracy stawił się tylko zastępca kierownika oddziału. Nie odprawia on aut, tylko pilnuje mienia - powiedział Ryszard Chudy.
Mimo absencji celników przed tym przejściem nie ma kolejki, ponieważ odprawiany jest tam tylko ruch osobowy. Podróżni, głównie drobni przemytnicy, najprawdopodobniej wiedzieli o proteście i dlatego nie przyjechali na granicę. Identycznie jest także w Gołdapi, gdzie na służbę stawiło się w piątek 3 celników.
Warmińsko-mazurskie
Tutaj chodzi przede wszystkim o złe traktowanie celników przez drobnych przemytników. W ostatnich tygodniach w Gołdapi przemytnicy pobili celnika. Były też próby zatrzymywania samochodów funkcjonariuszy w podgołdapskich lasach. Groźby i obelgi są na porządku dziennym - podkreśla rzecznik olsztyńskiej Izby Celnej Ryszard Chudy.
Celnicy sprzeciwiają się także bardzo restrykcyjnym przepisom. Jak wyjaśnił Ryszard Chudy, zgodnie z nimi wystarczy prokuratorski zarzut, był funkcjonariusz stracił pracę.
Celnicy chcą także wyższych zarobków. Obecnie pensja funkcjonariusza pracującego na przejściu granicznym to 1200 złotych netto.
Protestują zarówno pracownicy Izb Celnych, jak i celnicy na przejściach granicznych z Obwodem Kaliningradzkim. W tej chwili na przejściu w Gronowie jest tylko zastępca kierownika zmiany. Oznacza to, że przejście praktycznie nie funkcjonuje. W Bezledach pracuje mniej celników niż zwykle. Kierowcy TIRów twierdzą, że na wyjazd z Polski muszą czekać około 20 godzin. Także w Gołdapi pracuje mniej celników. Większość funkcjonariuszy wzięła urlopy na żadanie i zwolnienia lekarskie. W olsztyńskiej Izbie Celnej normalnie pracuje 280 osób. Dziś w pracy jest niewiele ponad 60.
Pomorskie
W województwie pomorskim do pracy przyszedł tylko co piąty celnik. Reszta spośród około tysiąca funkcjonariuszy wzięła urlopy na żądanie.
Będzie nam trudno przeorganizować nasze kadry tak, by zapewnić w miarę dobrą obsługę - powiedziała rzecznik prasowy Izby Celnej w Gdyni, Jolanta Twardowska. Tym bardziej, że do pracy nie przyszło też wielu pracowników służby wewnętrznej, którymi moglibyśmy wspomóc poszczególne placówki celne - dodała.
Władze Izby Celnej zdecydowały, że skupią się na odprawie żywności i innych tzw. towarów wrażliwych, które mogą się zepsuć. Chcemy też zapewnić odprawy kontenerów, które muszą zostać załadowane na statki, bo nie chcemy spowodować ich postojów - poinformowała Twardowska.
Jak zastrzegł wiceprzewodniczący Zrzeszenia Związków Zawodowych Służby Celnej RP Jarosław Łukowicz, akcja nie jest w żaden sposób organizowana przez struktury związkowe. To jest oddolna inicjatywa ludzi sfrustrowanych i zmęczonych sytuacją w służbie celnej, pracujących na kilku etatach, aby pokryć braki kadrowe spowodowane odchodzeniem ludzi ze służby. Sytuacja i nasze postulaty są już znane od dawna, jednak spotkaliśmy się z ignorancją ze strony władz w Warszawie - powiedział Jarosław Łukowicz.
Świętokrzyskie
Do pracy wrócili celnicy w Kielcach i Starachowicach, którzy w czwartek wzięli urlopy na żądanie i zwolnienia lekarskie - poinformowała rzeczniczka Izby Celnej w Kielcach Wiesława Drożdż.
Według rzeczniczki, praca oddziałów celnych w województwie świętokrzyskim odbywa się normalnie. Funkcjonariusze z Kielc i Starachowic nadrabiają zaległości wynikłe z ich nieobecności - z tego powodu stosowano w czwartek procedury uproszczone. Świętokrzyscy celnicy czekają na efekty rozmów Ministerstwa Finansów ze związkami zawodowymi.
W czwartek część funkcjonariuszy w Kielcach i Starachowicach, solidaryzując się z kolegami pracującymi na granicy wschodniej nie przyszła do pracy - wzięli urlopy na żądanie lub zwolnienia lekarskie. Według rzeczniczki, protestu nie firmowały związki zawodowe, lecz było to działanie spontaniczne. Normalnie pracował trzeci oddział celny w regionie - w Sandomierzu.
Wielkopolska
Według szefa Związku Zawodowego w poznańskiej Izby Celnej Arkadiusza Pytlaka, do pracy nie przyszło około 60% funkcjonariuszy. Wszyscy wzięli urlopy na żądanie. Rzecznik Izby Celnej w Poznaniu Cezary Kosman powiedział Radiu Merkury, że w pracy jest tylko 23% funkcjonariuszy, bo do tych, którzy wzięli urlopy na żądanie, doszli pracownicy na zwolnieniach lekarskich.
Od czterech miesięcy ministerstwo finansów i szef służby celnej pozostają głusi na nasze postulaty. Żądamy nie tylko wyższych pensji, ale także zapewnienia nam większej ochrony podczas wypełniania obowiązków - powiedział Radiu Merkury Arkadiusz Pytlak. Z jego informacji wynika, że w oddziałach i punktach celnych w Poznaniu pracują tylko kierownicy i naczelnicy. Jak mówi, jeśli nie mają urządzeń do plombowania, nie mogą odprawiać towarów.
Z informacji rzecznika Izby wynika, że na poznańskim lotnisku Ławica pasażerowie są odprawiani. Normalnie pracuje punkt celny na poznańskich targach. Problemów z odprawą nie ma w Lesznie.
Gorzej jest w innych punktach. Urlopy na żądanie wzięli funkcjonariusze ze składów celnych przy ulicy Wichrowej w Poznaniu. Placówka w ogóle nie pracuje. Podobnie jest w podpoznańskich Gądkach, Kaliszu i Koninie. W Pile celnicy zajmują się tylko najpilniejszymi odprawami wysyłanymi na eksport.
Według informacji związków zawodowych celników, początkujący celnik zarabia 1,2 tys. zł netto i przez 3 lata, w czasie trwania służby przygotowawczej, nie może liczyć na podwyżkę. Pensja zasadnicza wynosi średnio 1,7-2 tys. zł netto.