Cała prawda o homorodzinach
Homorodziny, czyli rodziny osób jednej płci, które wspólnie wychowują dzieci, są w Polsce niewidoczne. Ale istnieją. Liczbę takich par Stowarzyszenie Lambda szacuje na 15 tys., dzieci ze związków gejów i lesbijek jest około 57 tys. O tym jak wygląda typowa "tęczowa rodzina" i z jakimi problemami się boryka, Wirtualna Polska rozmawia z Przemysławem Tomalskim, psychologiem, autorem jedynej w Polsce publikacji na temat homorodzin "Nietypowe rodziny. O parach lesbijek i gejów oraz ich dzieciach z perspektywy teorii przywiązania".
WP: Joanna Stanisławska: W weekend w Warszawie odbył się I Festiwal Tęczowych Rodzin. Był piknik, warsztaty i czytanie bajek dla dzieci o pingwinach-gejach z nowojorskiego zoo. O rodzinach gejów i lesbijek mówi się coraz więcej. Jak wygląda "typowa" homorodzina?
Przemysław Tomalski: Sytuacją najczęściej spotykaną jest związek dwóch lesbijek, które wspólnie wychowują dzieci z poprzedniego, heteroseksualnego związku jednej z nich. Mówimy tu o kobietach, które żyły w heteroseksualnym związku i wychowywały w nim dzieci, ale w pewnym momencie odkryły, że są biseksualne, bądź są lesbijkami i wolą ułożyć sobie życie z kobietą. Ponieważ po rozpadzie małżeństwa to kobieta najczęściej dostaje opiekę nad dzieckiem, dlatego w tym nowym, lesbijskim związku wychowuje swoje dzieci. Taka sytuacja dotyczy również mężczyzn, ale w mniejszym stopniu, bo ojcowie rzadziej dostają prawo do opieki nad dzieckiem. Mniej więcej 70% dzieci w rodzinach lesbijek i gejów, to dzieci z poprzedniego związku któregoś z partnerów.
WP: Czyli na ogół geje i lesbijki wychowują swoje biologiczne dzieci?
- Tak, na ogół są to dzieci biologiczne. W ostatnich latach, ponieważ stale zmienia się sytuacja prawna, pojawiają się również nowe formy rodzin. Najczęściej są to pary lesbijek, które nie mają za sobą historii związku z osobą przeciwnej płci, ale któraś z kobiet decyduje się urodzić dziecko pochodzące z zapłodnienia in vitro. W zachodniej Europie i w Stanach Zjednoczonych, pary gejów i lesbijek są również rodzicami adopcyjnymi, bądź rodzicami zastępczymi i są traktowane na takich samych zasadach, jak pary heteroseksualne.
WP: W Polsce brakuje regulacji dotyczących związków partnerskich, a tym bardziej rodzin homo. Jakie są największe problemy, z jakimi muszą zmierzyć się homoseksualni rodzice w Polsce?
- Brak instytucji związków partnerskich jest dla homorodziców ogromnym problemem. W Polsce, jeśli np. dwie matki wychowują wspólnie dziecko, tylko jedna z nich ma prawa rodzicielskie, druga jest dla niego w świetle prawa obcą osobą - nie może z nim nawet wyjechać na wakacje za granicę. W innych państwach, jeśli nie ma regulacji dotyczących związków partnerskich czy małżeństw osób jednej płci, istnieje możliwość koadopcji, czyli przysposobienia przez geja bądź lesbijkę dziecka wychowywanego przez partnera. WP: Ile jest w Polsce homoseksualnych par, które wychowują dzieci? Stowarzyszenie Lambda podaje, że jest ich 15 tysięcy. Czy to wiarygodne dane?
- Tę liczbę można jedynie oszacować, w odniesieniu do sytuacji w innych krajach. Obliczenia Lambdy wydają się uzasadnione. Ponieważ niektóre pary wychowują więcej niż jedno dziecko można uznać, że w Polsce żyje około 57 tys. dzieci ze związków gejów i lesbijek. Bardzo trudno jest te wyliczenia zweryfikować, bo po pierwsze homorodzice często boją się ujawnić, a po drugie nie prowadzono w tej grupie szeroko zakrojonych badań. Dotychczas dla wielu badaczy w Polsce, takie rodziny były niewidoczne. Na świecie bardziej wiarygodne, bo na grupie 3 tys. gejów i lesbijek, badania dotyczące homorodzin miały miejsce w Norwegii. 10% ankietowanych zgłosiło fakt posiadania dziecka, a 5% podało, że wspólnie z dzieckiem zamieszkuje.
WP: Polacy są zdecydowanie przeciwni adopcji dzieci przez gejów i lesbijki, ale zdania na temat rodzicielstwa są podzielone również w samym środowisku homo, część gejów i lesbijek jest przeciwna posiadaniu dzieci. Jakie są tego przyczyny?
- W Polsce poziom nietolerancji dla związków homoseksualnych jest bardzo duży, co dodatkowo utrudnia decyzję o ewentualnym posiadaniu dzieci. Zdaniem większości respondentów (66%), odpytanych w lipcu przez CBOS, Polacy wrogo odnoszą się do homoseksualizmu. Te dane nie są optymistyczne, a obraz tego, kim jest gej i lesbijka dla samej osoby homoseksualnej w dużym stopniu zależy właśnie od obrazu, jaki istnieje w społeczeństwie. W związku z tą nieprzyjazną atmosferą i stale obecnymi uprzedzeniami, wiele osób homo w ogóle nie bierze pod uwagę możliwości posiadania dziecka.
WP: * W Polsce panuje wiele stereotypów i uprzedzeń na ten temat dzieci gejów i lesbijek, np. że w przyszłości będą homoseksualistami, zostaną wykluczone przez rówieśników, a ich rozwój psychospołeczny będzie zaburzony. Jakie są najczęstsze problemy, z jakimi borykają się dzieci z takich związków?*
- Stereotypy na ten temat dzieci gejów i lesbijek biorą się głównie z niewiedzy w społeczeństwie na temat tego, czym jest orientacja homoseksualna. Stereotypy te podzielają głównie osoby heteroseksualne, ale mają je w głowach również same osoby homoseksualne. Istnieje przekonanie, że jeśli para gejów czy lesbijek będzie wychowywać dziecko, to będzie ono źle traktowane w szkole, stygmatyzowane. Tymczasem prawda jest taka, że taki ostracyzm rówieśników dotyczy wszystkich dzieci, które w jakiś sposób się odróżniają od reszty - mają inny kolor skóry, są dziećmi imigrantów, wyznają inną wiarę, nie chodzą na religię czy pochodzą z biednej rodziny. W moim przekonaniu groźba odrzucenia przez rówieśników nie powinna być argumentem, by odmawiać komuś prawa posiadania dziecka. Na tej zasadzie moglibyśmy zakazać wychowywania dzieci ateistom, czy innych osobom, które odstają od społecznej normy. Powinniśmy zrozumieć, że różnorodność w społeczeństwie jest wielką zaletą. Polacy muszą się oswoić z tym, że nie wszyscy
jesteśmy tacy sami. WP: * Główny zarzut wobec homorodzin głosi, że jest to wychowywanie nowych homoseksualistów, którym nie dano szansy wyboru swojej orientacji. Czy dzieci te też będą homoseksualne? Czy orientacja seksualna rodziców wpływa na orientację dziecka?*
- To jedna z najlepiej zbadanych kwestii, wielu uczonych miało takie obawy. Ostatecznie jednak takiego związku nie wykryto. Gdyby od orientacji seksualnej rodziców zależała orientacja dzieci, wówczas moglibyśmy oczekiwać, że wszystkie dzieci osób heteroseksualnych powinny być hetero, ale jak wiemy tak nie jest. Badaczki z City University w Londynie Fiona Tasker i Susan Golombok na podstawie wieloletnich badań stwierdziły, że nie ma różnic w orientacji seksualnej dzieci wychowywanych przez homo- oraz heteroseksualistów. Odsetek osób heteroseksualnych, jak i homoseksualnych wśród dzieci gejów i lesbijek jest taki sam, jak w populacji ogólnej. Jedyna różnica, jaką zauważono w badaniach dzieci lesbijek pochodzących z wcześniejszego związku heteroseksualnego to większa otwartość córek na możliwość bycia w związku z mężczyzną, bądź z kobietą.
WP: Czy dzieciom wychowywanym przez dwie matki albo dwóch ojców nie brakuje wzorców drugiej płci? Czy nie mają zaburzonej identyfikacji z własną płcią? Na takie problemy wskazywałaby klasyczna psychoanaliza, wedle której chłopiec, który nie miał ojca do ok. 7 roku życia, prawdopodobnie będzie homoseksualistą.
- Chłopcy wychowani przez dwie kobiety nie stają się bardziej kobiecy, a dziewczynki wychowywane przez mężczyzn bardziej męskie. Wzorzec płci nie jest czymś, co dostaje się "w "męskim" chłopcem. Dzieci mają niesamowitą zdolność uczenia się o różnicach między męskością a kobiecością z całego swojego otoczenia. Czy chłopcy wychowywani przez samotne matki stają się gejami? Nawet jeśli dziecko nie ma wzorca płci u rodzica i nie jest wychowywane w nuklearnym modelu rodziny (składającym się z ojca, matki i dzieci), to nic nie stoi na przeszkodzie, by w przyszłości nabyło taki model.
WP: Czy homoseksualni rodzice ukrywają przed dziećmi swoją orientację seksualną?
- Pod tym kątem badano jedynie związki lesbijskie. Różnice w podejściu do rozmów z dziećmi o orientacji rodziców występują wśród par lesbijek, które mają dziecko z heteroseksualnego związku, a tymi, których dziecko urodziło się w wyniku zabiegu in vitro. W pierwszym przypadku, jeśli dziecko jest starsze, bo rozpad związku heteroseksualnego nastąpił późno, matki mogą się różnie zachowywać. Mogą być całkowicie otwarte i powoli wprowadzać ten temat. Natomiast jeśli ich samoidentyfikacja nie jest jeszcze zakończona, mogą mieć problem z mówieniem o swojej orientacji z kimkolwiek, a tym bardziej z dziećmi. Dzieci są jednak bardzo mądre i nawet te bardzo małe, szybko zaczynają domyślać się szczególnej relacji między matką, a jej partnerką. Jeśli dziecko pary lesbijek zostało poczęte w wyniku metody in vitro, wówczas tworzy się historia rodzinna. Bardzo ciekawe badania przeprowadzono na ten temat w Belgii. Okazało się, że dzieci już w bardzo wczesnym wieku rozmawiają ze swoimi mamami o tym, jak przyszły na świat.
Mamy mają specjalne opowieści, bajki, opowiadają jak dziecko wyszło z brzucha mamy, a potrzebne do tego było nasionko, które dał pewien pan.
WP: Czy dzieci urodzone w wyniku zabiegu in vitro wychowane przez matki-lesbijki starają się dowiedzieć, kim był dawca nasienia?
- To zależy od kraju, bo w niektórych ustawodawstwach takie dane są poufne. W Polsce tę kwestię ureguluje dopiero ustawa bioetyczna przygotowywana przez posła Jarosława Gowina. W zasadzie jednak większość dzieci z in vitro nie chce wiedzieć, kim był dawca nasienia. Większość ma świadomość, że żyje w rodzinie, gdzie są dwie mamy i to jest dla nich najważniejsza rzeczywistość psychologiczna. Najważniejsza jest relacja między dwojgiem rodziców, niezależnie od tego, jakiej są płci. Dobra więź między partnerami, dobre środowisko emocjonalne jest podstawą właściwych relacji z dzieckiem.
Masz temat dla reportera Wirtualnej Polski? Napisz do nas: reporter@serwis.wp.pl