Generał z Finlandii: Atak Rosji na Szwecję byłby misją samobójczą
W Szwecji trwa debata nad przystąpieniem do NATO. Rosja miota groźby nie tylko pod adresem Sztokholmu, ale i Finlandii, która zapowiada wkrótce decyzję ws. wstąpienia do Sojuszu. Zdaniem byłego szefa fińskiego wywiadu wojskowego, generała Toveriego rosyjska interwencja militarna wobec Szwecji jest niemożliwa, byłaby wręcz samobójstwem.
13.04.2022 | aktual.: 13.04.2022 10:36
Były szef fińskiego wywiadu wojskowego Pekka Toveri przeanalizował różne sposoby, jakimi Rosja może próbować zaatakować Szwecję. Generał uważa jednak za niemożliwe, aby Moskwa mogła przeprowadzić taką operację w ciągu najbliższych kilku lat.
Toveri podkreśla również, że Kreml nie jest w stanie nawet uniemożliwić Finlandii przystąpienie do NATO.
Zdaniem byłego wojskowego Rosja, która toczy wojnę z Ukrainą, nie miałaby wystarczających środków, by walczyć ze Szwecją na swoim terytorium. Ponadto skandynawski kraj jest silnie chroniony przed atakami dzięki swojemu położeniu geograficznemu. Pomiędzy Szwecją a Rosją znajduje się jeszcze Finlandia.
- Wyzwaniem dla Rosji jest to, w jaki sposób może zagrozić Szwecji militarnie. Rosja nie ma połączenia lądowego ze Szwecją. Jeśli więc agresor chciałby mieć wojska lądowe w Szwecji, musiałby przejść przez Finlandię, co nie byłoby łatwym zadaniem - powiedział Toveri dziennikowi "Iltalehti".
Desant skazany na porażkę
Generał zauważa, że Rosja nie ma obecnie możliwości uderzenia na większą skalę z użyciem wojsk lądowych. Desant też nie wchodzi w grę.
- To za duża operacja - dodaje. - W pierwszej kolejności rosyjskie lotnictwo musiałoby pokonać szwedzkie siły powietrzne, do czego najprawdopodobniej Rosjanie nie są zdolni. Choćby dlatego, że odległość z Rosji do Szwecji jest tak duża, że ograniczyłoby to dostępność sił - twierdzi Toveri.
- Operacja wymagałaby skoncentrowania znacznej większości rosyjskich sił powietrznych. Ponadto Ukraina pokazała, że Rosjanie nie są dobrzy w prowadzeniu wymagających operacji lotniczych - dodaje fiński generał.
- Następnie należałoby zrzucić żołnierzy, zapewnić im odpowiednie wsparcie ogniowe z powietrza, a potem rozpocząć transport kolejnych oddziałów i zaopatrzenia. Byłaby to zbyt długa i wymagająca operacja - podkreśla były szef wojskowego wywiadu Finlandii.
Toveri wyklucza także desant morski. Tutaj wskazuje na słabość Floty Bałtyckiej. - Najbardziej narażona byłaby oczywiście Gotlandia, ale piechota morska rosyjskiej Floty Bałtyckiej walczy obecnie głównie na Ukrainie i nie radzi sobie tam zbyt dobrze - uważa Toveri.
- To byłby atak samobójczy - podkreśla fiński ekspert.
Przejście przez Finlandię
Jednym z rozważanych scenariuszy jest atak z północy - od strony Laponii. Jednak jak zaznacza Toveri, na ten moment jest to wykluczone. Stacjonująca tam 200. Brygada Piechoty Morskiej z sekcją desantową w Pieczendze "została całkowicie rozbita w Ukrainie".
Według byłego wojskowego obecnie 75-85 proc. rosyjskich wojsk lądowych i piechoty morskiej walczy w Ukrainie.
Zobacz też: Rosja grozi większą ofensywę. Ekspert o planach Putina