Były senator PO będzie podważać zeznania żony. Co dalej z głośnym śledztwem?
Sąd pierwszej instancji skazał żonę biznesmena i byłego senatora Platformy Tomasza Misiaka za pomówienie go o związki z mafią i odegranie "znaczniej roli w aferze podsłuchowej" - dowiedziała się Wirtualna Polska. Wyrok jest nieprawomocny, ale Misiak zamierza za jego pomocą podważyć zarzuty, które postawiono mu w głośnym śledztwie.
Misiak był senatorem Platformy w latach 2005-2011. Danych jego żony nie podajemy, bo - jak przekazała nam jej pełnomocniczka - kobieta nie jest osobą publiczną i zastrzega sobie prawo do prywatności.
Para wzięła ślub, gdy Misiak zasiadał jeszcze w ławach parlamentarnych. Małżonkowie od kilku lat są w trakcie burzliwego rozwodu, o którego przebiegu regularnie donoszą tabloidy i portale plotkarskie. Oprócz sprawy rozwodowej toczą między sobą spory sądowe o kontakty z dzieckiem, majątek i nieruchomości.
10 tys. zł nawiązki na WOŚP
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska, 9 października Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa skazał nieprawomocnie żonę Misiaka za zniesławienie. Sprawa toczyła się z oskarżenia prywatnego biznesmena. Zdaniem sądu kobieta dopuściła się pomówienia męża "o to, że pełnił znaczącą rolę w tzw. aferze podsłuchowej, posiada powiązania z mafią".
"Nadto udostępniła post, w którym w sposób nieprawdziwy komentuje życie prywatne Tomasza Misiaka, jednocześnie udostępniając zdjęcia osoby kojarzonej z Tomaszem Misiakiem, a których forma w opinii publicznej uznawana jest za wulgarną (…). Takie postępowanie mogło go poniżyć w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania wśród znajomych, kontrahentów, a także każdego, kto zapoznał się z rozpowszechnianymi przez nią informacjami, poprzez udostępnianie za pomocą środków masowego komunikowania, tj. postów na portalu społecznościowym Facebook" - czytamy w wyroku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na jego mocy sąd wymierzył kobiecie karę "dwóch miesięcy ograniczenia wolności połączoną z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie". Ma ona także obowiązek wpłaty 10 tys. zł nawiązki na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Orzeczenie jest nieprawomocne.
Misiak nie zamierza się od niego odwoływać i - jak przekazała nam jego pełnomocniczka mec. Anita Sośnicka-Zemsta - uznaje je za sprawiedliwe. Co zrobi jego żona - nie wiadomo.
Jej obrońca mec. Magdalena Kłys-Korzeniowska przekazała nam jedynie, że kobieta "nie jest ona zobowiązana odpowiadać na żadne pytanie", a "wydawane jakiekolwiek orzeczenia w jej sprawach nie podaje się do wiadomości publicznej".
Żona zeznaje, prokurator żąda aresztu, sąd mówi "nie"
Jak się okazuje, orzeczenie może mieć wpływ na bieg innego postępowania karnego, tego toczącego się przeciwko Tomaszowi Misiakowi w sprawie wyłudzeń z PFRON i ZUS.
- W ocenie mojego klienta wyrok ten ma kluczowe znaczenie dla ustaleń prokuratury, dlatego też zostanie on przedłożony jako dowód - zapowiada w rozmowie z Wirtualną Polską mec. Anita Sośnicka-Zemsta.
Biznesmen będzie starał się dowieść, że w świetle wyroku zeznania złożone przez jego żonę w śledztwie są niewiarygodne.
Jaki związek mają twierdzenia żony Misiaka ze śledztwem dotyczącym wyłudzeń? Rok temu biznesmen został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze Policji na polecenie Prokuratury Regionalnej w Szczecinie.
Postawiono mu zarzuty dotyczące kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, która miała dopuścić się wielomilionowych wyłudzeń z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W stosunku do niego i trzech innych osób (w tym prezydenta Konfederacji Lewiatan Macieja Wituckiego) śledczy wnieśli o trzy miesiące aresztu.
Sąd oddalił wnioski, stwierdzając w uzasadnieniu, że dowody są na tyle słabe, że nie wiadomo, czy w ogóle doszło do przestępstwa. Zarówno Tomasz Misiak jak i Maciej Witucki zgodzili się na podanie pełnych danych osobowych.
Zeznania żony biznesmena kluczowe w sprawie?
W listopadzie zeszłego roku portal Onet opisał z kolei zaskakującą genezę śledztwa dotyczącego wyłudzeń z PFRON i ZUS. Według ustaleń portalu postępowanie zostało wszczęte w 2018 r. z doniesienia właśnie żony Misiaka.
Kobieta zawiadomiła warszawską prokuraturę w sprawie rzekomej przemocy domowej, której miała doznawać ze strony biznesmena. Śledztwo następnie zostało przeniesione do Szczecina, gdzie toczy się do dziś. Misiaka nigdy nie oskarżono w nim o znęcanie się nad żoną, za to postawiono mu zarzuty dotyczące kierowania grupą przestępczą i wyłudzeń.
Jak pisał Onet, to właśnie zeznania żony biznesmena okazały się kluczowe dla prokuratury w wątkach gospodarczych.
Śledczy dali im wiarę mimo, że w aktach tego samego śledztwa ma się znajdować opinia biegłego psychologa, który stwierdził, że kobieta koncentruje się na własnych przeżyciach emocjonalnych, co może wywołać tendencję do skrajnie negatywnych interpretacji cech i działań męża".
Zdaniem biegłego jej zeznania powinny być "traktowane ze szczególną ostrożnością". W innej opinii sądowo-psychiatrycznej sporządzonej dla Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów biegły miał stwierdzić, że żona Misiaka "w celu osiągnięcia określonego celu posługuje się manipulacją".
"Moja klientka nie jest zainteresowana życiem Tomasza Misiaka"
Pełnomocniczka żony biznesmena odcina się od śledztwa dotyczącego wyłudzeń.
"Moja klientka od ponad 6 lat nie jest z Tomaszem Misiakiem i nie jest zainteresowana jego życiem ani jego licznymi problemami karnymi, jego zarzutami przedstawionymi mu przez prokuraturę oraz jego licznymi procesami sądowymi z osobami trzecimi fizycznymi i prawnymi, jak również jego przegranymi sprawami sądowymi i wierzytelnościami w stosunku do osób fizycznych i prawnych" - zapewnia mec. Magdalena Kłys-Korzeniowska w korespondencji z WP.
Prawniczka podważała też w Onecie rzetelność opinii psychologicznej, która stawia jej klientkę w niekorzystnym świetle. Według niej Tomasz Misiak miał tę opinię nielegalnie rozpowszechniać, co zaowocowało zawiadomieniem prokuratury, a także sądowym zabezpieczeniem. Poza tym - według tej wersji - opinia miała dotyczyć zupełnie kogoś innego.
100 postępowań między małżonkami
Pełnomocniczka żony biznesmena przekazała nam również, że "żaden sąd, w żadnej instancji w ponad 100 postępowaniach prowadzonych pomiędzy stronami nie stwierdził jakoby informacje przekazane przez jej klientkę były nieprawdziwe".
Faktem jest jednak, że Misiak prawomocnie wygrał z kobietą już dwa procesy (nie licząc tego ostatniego wydanego na razie przez sąd I instancji).
Jeden z nich był karny, wszczęty po złożonym przez biznesmena prywatnym akcie oskarżenia z art. 212 kodeksu karnego dotyczącego zniesławienia.
Wyrok pierwszej instancji zapadł w tej sprawie w lipcu 2022 roku. Sąd uznał żonę byłego senatora za winną zamieszczania wpisów w mediach społecznościowych mogących "poniżyć Tomasza Misiaka w opinii publicznej oraz narazić na utratę zaufania potrzebnego do pełnienia w okresie objętym zarzutem stanowiska Prezydenta Rady Nadzorczej Work Service S.A.".
"Sąd skazuje ją i wymierza jej karę 100 (stu) stawek dziennych grzywny, ustalając wysokość jednej stawki na kwotę 100 (stu) złotych" - czytamy dalej.
W styczniu 2023 r. sąd drugiej instancji utrzymał ten wyrok w mocy.
Czy kobieta zapłaciła grzywnę? Jej pełnomocniczka nie odpowiada na to pytanie.
Wyrok nie został opublikowany prawidłowo?
Drugi wygrany przez Misiaka proces miał charakter cywilny.
W 2015 r. jego żona opublikowała Na Facebooku wpis poświęcony dotyczący sfery osobistej byłego senatora. Misiak uznał, że to pomówienia i złożył przeciwko żonie pozew o naruszenie dóbr osobistych.
W listopadzie 2019 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zabronił żonie byłego senatora wypowiadania się na temat życia prywatnego byłego senatora. Nakazał jej też opublikowanie na jej profilu na Facebooku przeprosin. Żona byłego senatora złożyła odwołanie, ale Sąd Apelacyjny w kwietniu 2022 roku utrzymał w mocy orzeczenie z pierwszej instancji.
Tekst miał dodatkowo być utrzymany na profilu społecznościowym przez 60 dni. Miał, ale - jak mówi mec. Anita Zemsta-Sośnicka - wyrok nigdy nie został opublikowany w prawidłowy sposób. - Niestety prawomocny wyrok został wykonany nieodpowiednio. Powoduje to konsekwencje finansowe w postaci zagrożenia nakazaniem, a dalej zapłatą określonej sumy pieniężnej. W toku jest postępowanie egzekucyjne, niestety nie mogę wchodzić w szczegóły - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską prawniczka.
Pełnomocniczka żony Misiaka zapewnia z kolei, że "nie istnieją żadne zobowiązania finansowe" jej klientki dotyczące sposobu wykonania tego wyroku.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski