Miedwiediew oskarża Polskę. "Dla nich Ukraina to łakomy kąsek"
Dmitrij Miedwiediew, były prezydent Rosji, znów oskarża Polskę. Tym razem twierdzi, że Polska patrzy na terytoria Ukrainy jak na "łakomy kąsek", a swoje zamiary ukrywa rzekomo za "antyrosyjską retoryką". Jednocześnie stwierdza, że "w Rosji nigdy nie było i nie ma nastrojów antypolskich". Mówi też o katastrofie smoleńskiej.
31.03.2022 | aktual.: 31.03.2022 15:43
W artykule napisanym dla polskiego oddziału agencji Sputnik (rosyjskiej, rządowej agencji informacyjnej - red.) były prezydent Dmitrij Miedwiediew stwierdził, że "w Rosji nigdy nie było i nie ma nastrojów antypolskich", a potwierdzać to mają "dane z badań socjologicznych".
Następnie stwierdził, że Rosjanami wstrząsnęła tragedia w Smoleńsku i śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Uznaje, że ta tragedia była "szansą na nawiązanie normalnego dialogu, odnowienie kontaktów, dojście do porozumienia". Podkreślił również, że Rosja jest niesłusznie oskarżana o przeprowadzenie zamachu.
"Widać, że najbardziej wściekłych rusofobicznych elit w Polsce nie obchodzi prawda o śmierci własnego przywódcy. Dla nich jest to kolejny powód do czerpania korzyści z antyrosyjskiej retoryki, zmobilizowania własnych szeregów i osiągnięcia korzystnych wyników politycznych" - twierdzi Miedwiediew.
Czytaj także: Gdzie jest bunkier Putina? Nowe doniesienia
Dmitrij Miedwiediew twierdzi, że Ukraina jest dla Polski "łakomym kąskiem"
Miedwiediewa stwierdza następnie, że Polska rzekomo wykorzystuje antyrosyjską retorykę, by przykryć to, że patrzy na tereny Ukrainy jak na "łakomy kąsek". Były prezydent Rosji zarzucił Polsce także zamiary zwiększenia swojej roli w Europie - kosztem Ukrainy. "W polskiej telewizji bez wyrzutów sumienia pokazują mapę podziału tego nieszczęsnego państwa, gdzie jego zachodnie regiony są zaliczane do Polski" - stwierdził, mówiąc nieprawdę. Nie podaje też, o jaką telewizję w Polsce właściwie mu chodzi.
Tymczasem, były szef MSZ Polski, zdradził kilka lat temu, że to Rosja proponowała Polsce rozbiór Ukrainy.
Ośrodek Studiów Wschodnich napisał wówczas, że tekst można byłoby porównać jedynie do antyukraińskich wypowiedzi Putina lub artykułów Miedwiediewa uderzających w Kijów. "Żadne inne państwo nie zostało tak ostro, zjadliwie i brutalnie zaatakowane przez aktywnego polityka należącego (przynajmniej formalnie) do ścisłego kierownictwa politycznego Federacji Rosyjskiej" - podkreślił OSW.
Źródło: RMF24