Trwa ładowanie...

Były minister zdrowia Bolesław Piecha: śmierć bliźniąt we Włocławku to pokłosie działań rządu

Ta sytuacja przypomina mi siermiężne położnictwo z czasów wczesnego Gomułki - powiedział Bolesław Piecha. Były minister zdrowia ocenił wydarzenia, do których doszło w szpitalu we Włocławku. W nocy z czwartku na piątek (16/17 stycznia), zmarły tam nienarodzone bliźnięta. Zdaniem senatora PiS, ta tragedia jest pokłosiem określonych działań podejmowanych przez rząd i ministra Bartosza Arłukowicza. - Nie nadaję się, sorry, dziękuję - powinien, zdaniem Piechy, powiedzieć minister zdrowia i podać się do dymisji.

d1h9ox4
d1h9ox4

Zdaniem senatora PiS, zaniedbania podczas porodu we Włocławku to wina m.in. komercjalizacji służby zdrowia. Jak tłumaczył, od sześciu lat w polskiej służbie zdrowia dominuje jedna zasada - "komercja nade wszystko." - Nie liczy się pacjent, nie liczy się leczenie pacjenta, tylko wykonanie procedury - zaznaczył Piecha i wyliczał: - Lekarz, to nie jest lekarz, tylko świadczeniodawca, pacjent to nie jest pacjent, tylko świadczeniobiorca, a ten który płaci i sprawuje nadzór, czyli minister zdrowia, to nie jest minister zdrowia, tylko płatnik.

- Arłukowicz nie jest osądzany ani krytykowany za jedno zdarzenie we Włocławku, tylko za zaniechania, których jesteśmy świadkiem od 25-ciu miesięcy - kontynuował Piecha. Jego zdaniem, obecny minister zdrowia "nie zrobił nic, żeby ten system ucywilizować i przywrócić mu jego misję".

Formalne konsekwencje tragicznego sobotniego zdarzenia poniósł na razie ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego w Szpitalu Specjalistycznym we Włocławku. Jest od dziś zawieszony w czynnościach. Takiej decyzji domagał się od zarządu i właściciela szpitala minister zdrowia.

W nocy z czwartku na piątek, na oddziale ginekologiczno-położniczym zmarły oczekujące na poród bliźnięta. Ojciec dzieci obwinia personel placówki o zaniedbania, które doprowadziły od śmierci dzieci. Ordynator był wówczas jednym z dyżurujących lekarz.

d1h9ox4

Śledztwo w tej sprawie wszczęła w poniedziałek prokuratura.

Matka bliźniąt przebywała w lecznicy przez dwa tygodnie na przełomie grudnia i stycznia z powodu komplikacji ciąży. Opuściła szpital tydzień temu, ale zgodnie z zaleceniami zgłosiła się ponownie w czwartek, zaniepokojona gwałtownymi skokami ciśnienia.

Według relacji ojca, ginekolog zalecił niezwłoczne przeprowadzenie zabiegu cesarskiego cięcia. Nie zrobiono tego, gdyż - jak usłyszał od personelu szpitala - osoba kompetentna do wykonania koniecznego badania ultrasonografem miała być na miejscu dopiero następnego dnia.

Prawidłowość postępowania w tym przypadku personelu medycznego bada na wniosek ministra zdrowia prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa. Własne postępowanie zapowiedział już także samorząd lekarski.

Źródło: TVN24

d1h9ox4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1h9ox4
Więcej tematów