Były działacz PiS śmiertelnie ugodził nożem swoją żonę. Nie stanie przed sądem
54-letni Dariusz S., który w lutym 2019 r. śmiertelnie ugodził nożem swoją żonę, nie stanie przed sądem. Sąd umorzył postępowanie w jego w sprawie, twierdząc, iż w chwili popełniania czynu był niepoczytalny. Dariusz S. ostatnio pracował w gdańskiej "Enerdze", przed laty kandydował z list PiS w wyborach samorządowych.
14.07.2020 | aktual.: 14.07.2020 16:10
- Sąd Okręgowy w Gdańsku postanowieniem 10 lipca umorzył postępowanie wobec podejrzanego Dariusza S. ustalając, że dopuszczając się zarzuconych czynów, miał całkowicie zniesioną poczytalność. Sąd orzekł o zastosowaniu środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia w zakładzie psychiatrycznym. W orzeczeniu takim nie określa się z góry czasu trwania środka. Postanowienie sądu nie jest prawomocne – informuje Wirtualną Polskę Tomasz Adamski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Jak ustaliła WP, gdański sąd przychylił się do decyzji prokuratury, która wnioskowała o umorzenie postępowania. - Prokurator w dniu 21 kwietnia 2020 r. skierował do Sądu Okręgowego w Gdańsku wniosek o umorzenie śledztwa i zastosowanie środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia w zakładzie psychiatrycznym. 10 lipca sąd wydał postanowienie o umorzeniu wobec Dariusza S. postępowania karnego – potwierdza prok. Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Zabójstwo na Pomorzu. Miał nie pamiętać całego zajścia
Przypomnijmy, że do tragicznego zdarzenia doszło 22 lutego ubiegłego roku w Gdyni. Według prokuratury Dariusz S. zadał swojej 46-letniej żonie Marzenie S. dwa ciosy nożem. Jeden z nich okazał się śmiertelny. Jak wykazała sekcja zwłok, przyczyną śmierci było przecięcie tętnicy płucnej i wykrwawienie się kobiety. Po zdarzeniu mężczyzna wszedł na dach i spadł z niego, prawdopodobnie chciał popełnić samobójstwo. Przeżył i z licznymi obrażeniami trafił do szpitala. Miał 0,17 promila alkoholu we krwi.
Przez długi czas nie można z nim było przeprowadzić żadnych czynności. Mężczyzna był w stanie śpiączki farmakologicznej, przebywał w Areszcie Śledczym w Gdańsku na oddziale szpitalnym. W maju 2019 r. został przesłuchany w charakterze podejrzanego.
- Dariuszowi S. zostały przedstawione zarzuty: zabójstwa i usiłowania zabójstwa syna. Są one objęte karą od 8 lat pozbawienia wolności do kary dożywocia. Sąd na wniosek prokuratora zastosował 3-miesięczny tymczasowy areszt – informował wówczas Wirtualną Polskę Mariusz Duszyński z prokuratury okręgowej w Gdańsku.
W dniu, kiedy doszło do zabójstwa żony, Dariusz S. próbował również ugodzić nożem 13-letniego syna. Chłopcu udało się jednak obronić.
Podczas przesłuchania S. złożył wyjaśnienia. Nie kwestionował, że takie zdarzenie miało miejsce. Twierdził, że nie pamięta całości przebiegu tego, co wydarzyło się tamtego dnia.
Zabójstwo na Pomorzu. Działał w PiS, pracował w państwowej spółce
Dariusz S. w 2014 roku startował z drugiego miejsca z list PiS w wyborach samorządowych. Bezskutecznie ubiegał się o mandat radnego w sopockiej radzie. Dwa lata później został członkiem rady nadzorczej spółki Energa Wytwarzanie. Był nim przez kilka miesięcy. Ostatnio pracował w spółce Energa Oświetlenie, m.in. na stanowiskach specjalisty ds. obsługi klienta i jako koordynator ds. komunikacji i promocji.
W 2016 roku "Gazeta Wyborcza” umieściła go na liście 100 ludzi dobrej zmiany. Tak go wtedy opisywała: "Działacz PiS w Sopocie. Publikował teksty w sopockim miesięczniku Riviera sympatyzującym z PiS i na stronie internetowej sopockiego PiS. Kandydował na radnego Sopotu z komitetu Wojciecha Fułka, a następnie z PiS” – czytamy w "GW”.
Pytany przez nas jeden z byłych pomorskich liderów PiS przyznaje, że jest zaskoczony decyzją prokuratury. - Darek S. był aktywnym działaczem PiS w Sopocie. Mocno zaangażował się w kampanie wyborcze na szczeblu lokalnym kandydatów PiS-u do samorządu i parlamentu, a także w kampanię wyborczą w 2015 r. prezydenta Andrzeja Dudy. Nigdy nie odnosiłem wrażenia, że coś z nim było nie tak, ale nie interesowałem się jego rodzinnym życiem. Cała ta sytuacja jest bardzo przykra – mówi nasz rozmówca.
Po tragicznym wydarzeniu władze pomorskiego PiS usunęły Dariusza S. ze swoich szeregów.