Były ambasador Polski w Kijowie: Putin jest owładnięty paranoją nienawiści
- Putin pokazał tym wystąpieniem, że jest owładnięty paranoją nienawiści w stosunku do Ukrainy. Słuchając go, skojarzyły mi się przemówienia Adolfa Hitlera - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie, komentując wieczorną decyzję rosyjskiego prezydenta o uznaniu dwóch republik, w Doniecku i Ługańsku, a potem wydaniu rozkazu wojskom rosyjskim, aby wkroczyły na terytorium Ukrainy.
22.02.2022 07:07
- To nie była spójna wypowiedź zrównoważonego człowieka. To przemówienie budujące nienawiść. Putin jest nią owładnięty, co powinno nawet stać się przedmiotem badań. Na pewno nie świadczy dobrze o kondycji politycznej państwa rosyjskiego - mówi Piekło. - Ale warto na to popatrzeć też w inny sposób. Przyznam, że parę razy słuchałem wystąpień Hitlera. Widząc Putina jak przemawia, sposób, w jaki uznaje ukraińskie tereny w Donbasie za niemal własne, to mi się skojarzyło.
Były ambasador w Kijowie zwraca uwagę, że uznanie dwóch republik na wschodzie Ukrainy połączone z potokiem nienawiści płynącym pod adresem Kijowa to amunicja wojenna, która pewnie, zdaniem Putina, ma uruchomić wielką wolę Rosjan, żeby ruszyli "wyzwalać" te tereny. - Bo takich właśnie słów używa rosyjska propaganda – "wyzwalania" i "oswobadzania" – mówi Jan Piekło w rozmowie z WP.
Pozorując negocjacje w ostatnich dniach, Putin toczył swoistą grę, żeby jak najwięcej uzyskać? - Może chodziło o lepsze przygotowanie do ataku – mówi były ambasador. - Po to, żeby był bezpośredni pretekst do tego, aby wojska rosyjskie weszły na teren Donbasu. – Choć pamiętajmy, że sprzęt pancerny, rakiety czy moździerze już tam w większości są, więc to może być jedynie formalność. Natomiast największa obawa jest taka, że to dopiero początek procesu; że Putin będzie chciał skonsumować cały okręg Donbasu. Teraz dwie uznane republiki obejmują tylko część tego obwodu. Niewykluczone jest też, że będzie chciał uzyskać przy tej sposobności korytarz lądowy na Krym.
Czy powtarza się zatem scenariusz gruziński z 2008 roku, gdy wojska rosyjskie też miały "wyzwalać swoich", zajmując część terytorium Gruzji? - To prawda, że podobne rozwiązanie zostało już zastosowane, tylko na mniejszą skalę - mówi Piekło. - Z drugiej strony, sytuacja geopolityczna jest inna. Zachód już wie, że zarówno w 2008, jak i w 2014 roku zostały popełnione błędy. Brak zdecydowanej akcji ze strony państw demokratycznych spowodował, że Putin poczuł się na tyle pewnie, iż teraz powtarza ten manewr - twierdzi były ambasador w Kijowie.
Putin odmawia Ukrainie prawa do samostanowienia
Przypomnijmy, najpierw Putin zapowiedział w poniedziałek po południu, że jeszcze tego samego uzna niepodległość separatystycznych republik na wschodzie Ukrainy, a w wieczornym wystąpieniu padły szokujące słowa o Ukrainie. Jak mówił, "Ukraina nigdy nie była prawdziwym narodem, a kraj w obecnym kształcie został całkowicie stworzony przez Rosję". Wmawiał też, że to "nieodłączna część" historii Rosji i jej przestrzeni kulturowej, odmawiając tym samym prawa Ukraińcom do samostanowienia.
Wieczorem - jak poinformowała agencja Associated Press, powołując się na stronę internetową Kremla - polecił wojskom rosyjskim "utrzymanie pokoju" na wschodniej Ukrainie.
Rosyjski prezydent, który od wielu dni potęgował napięcie przy ukraińskich granicach, wywierając presję na Zachód, stwierdził również, że "wyrzutnie tarczy antyrakietowej USA w Polsce mogą być użyte do pocisków ofensywnych". W jego wystąpieniu silnie pobrzmiewał wątek upadku ZSRR na początku lat 90., z czym Putin nigdy nie mógł się pogodzić. Jak stwierdził w orędziu, było to tak naprawdę "obrabowanie Rosji".
Nie ulega wątpliwości, że w ostatnich dniach Putin szukał tylko pretekstu do konfrontacji. Przekonywał, że na projekt, który Rosja ogłosiła w grudniu - Moskwa nazywa ten dokument "gwarancjami bezpieczeństwa" - NATO i USA odpowiedziały "ogólnikami". - Nasze zasadnicze propozycje zostały zignorowane. Partnerzy zachodni jeszcze raz odpowiedzieli wyuczonymi formułkami o tym, że każde państwo ma prawo w sposób swobodny wybierać sposoby zapewnienia sobie bezpieczeństwa i wstępować do wszelkich sojuszy wojskowych - mówił Putin.
Putin uznaje samozwańcze republiki w Donbasie. Reakcje przywódców zachodnich
Jego słowa spotkały się ze zdecydowaną reakcją przywódców zachodnich. Rzeczniczka Białego Domu zapowiedziała, że prezydent USA Joe Biden podpisze rozporządzenie o nałożeniu sankcji zabraniających inwestycji i handlu z osobami w samozwańczych "republikach ludowych" w Donbasie.
O sankcjach na osoby zamieszane w "nielegalny czyn, jakim jest uznanie niezależności 'republik ludowych' Doniecka i Ługańska", mówiła też szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Według Mateusza Morawieckiego decyzja Putina to "odrzucenie przez Rosję dialogu i rażące naruszenie prawa międzynarodowego, to akt agresji przeciwko Ukrainie". Polski premier wezwał też do zwołania pilnego posiedzenia Rady Europejskiej i wprowadzenia niezwłocznych sankcji przeciw Rosji.