Było blisko klęski. Świat patrzy na Gazę i Izrael

Michał Wojnarowicz, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM), zaznaczył, że istnieje znaczna szansa na to, że pierwsza faza zawieszenia broni między Hamasem a Izraelem zostanie zrealizowana. Jednak wskazał on również, że nie można całkowicie wykluczyć wznowienia jakiejś formy działań zbrojnych w przyszłości.

Uciekinierzy wracają do swoich domów w Gazie po ogłoszeniu zawieszenia broni
Uciekinierzy wracają do swoich domów w Gazie po ogłoszeniu zawieszenia broni
Źródło zdjęć: © EPA | HAITHAM IMAD

Porozumienie, które weszło w życie w niedzielę od godziny 10:15, zostało wynegocjowane przy udziale Egiptu, Kataru i USA; o jego zawarciu poinformowano w środę, a w piątek wieczorem zatwierdził je izraelski rząd. Oficjalne potwierdzenie opóźniło się jednak o kilka godzin, bo było planowane na 7:30.

Przewiduje ono zawieszenie broni na sześć tygodni oraz stopniowe wycofywanie sił izraelskich ze Strefy Gazy. W pierwszym etapie Hamas ma uwolnić 33 zakładników, pojmanych podczas ataku tej organizacji na Izrael 7 października 2023 r.: wszystkie kobiety, dzieci oraz mężczyzn powyżej 50. roku życia. Izrael ma z kolei zwolnić kilkuset palestyńskich więźniów. Według strony izraelskiej w rękach Hamasu znajduje się łącznie 98 zakładników.

- Pierwsza faza wynegocjowanego porozumienia ma sporą szansę na realizację, ale powrót do jakiejś formy działań zbrojnych nie jest wykluczony. Do tego dąży skrajna izraelska prawica. Pojedynczy incydent, nawet nie w Strefie Gazy, ale np. w Jerozolimie albo na Zachodnim Brzegu, może wpłynąć na kalkulację stron – powiedział Wojnarowicz.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rakieta Muska rozpadła się w powietrzu. Nagranie robi wrażenie

Jak zauważył ekspert, większość Izraelczyków popiera porozumienie, "dominuje radość i obawa związana z powrotem porwanych".

- Paradoksalnie pewna część elektoratu (premiera Izraela Benjamina) Netanjahu najmocniej oponuje przeciwko wymianie, protestując przeciwko zwalnianiu palestyńskich więźniów, i chce kontynuacji walk. Ci, którzy uważają, że wojnę należy zakończyć i cieszą się z porozumienia, niekoniecznie z tej wdzięczności zaczną na Netanjahu głosować – ocenił Wojnarowicz.

Według analityka PISM, Donald Trump, który zostanie w poniedziałek zaprzysiężony na prezydenta USA, "oczekuje spokoju i tego, że nie będzie musiał angażować się w bliskowschodnie kryzysy". Wojnarowicz zauważył jednak, że w jego ekipie "nie brak osób w pełni wspierających dalszą walkę Hamasem, i izraelski rząd może chcieć grać tą kartą".

W sobotę Netanjahu oświadczył, że jego kraj zachowuje "prawo do wznowienia wojny" przy wsparciu USA, jeśli porozumienie z Hamasem o zawieszeniu broni w Strefie Gazy nie zostanie spełnione. Dodał, że w pierwszej fazie porozumienia Izrael zwiększy liczbę swoich żołnierzy w tzw. korytarzu filadelfijskim, czyli 14-kilometrowym pasie ziemi wzdłuż granicy między Strefą a Egiptem.

Wcześniej palestyński Hamas ogłosił, że Izrael "nie zdołał osiągnąć agresywnych celów i udało mu się jedynie popełnić zbrodnie wojenne".

- Dla Hamasu próg zwycięstwa zawsze był niższy niż dla Izraela, był nim przede wszystkim przetrwanie organizacji w Strefie Gazy – podkreślił Wojnarowicz. Ekspert przypomniał, że Netanjahu deklarował "pełne zwycięstwo", uwolnienie zakładników, pokonanie Hamasu i zapewnienie, że Strefa Gazy przestanie być źródłem zagrożeniem dla Izraela.

- Najpewniejsza w realizacji jest tylko kwestia zakładników. Netanjahu z pewnością może wskazać jako sukcesy inne obszary - osłabienie Hezbollahu, Iranu, pośrednio przyczynienie się do zmiany władzy w Syrii – zauważył analityk.

Jego zdaniem część krytyków może ocenić, że wojna pozwoliła premierowi na utrzymanie się u władzy, choć "nawet w scenariuszu, w którym wojna by z Hamasem nie zaistniała, to odejście Netanjahu nie było przesądzone". Wymiernym ciosem dla niego jest natomiast nakaz aresztowania, wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) – dodał analityk.

Inauguracja Trumpa a Izrael

Jak podkreślił Wojnarowicz, Trump będzie zapewne dążył do powtórzenia sukcesu z pierwszej kadencji, jakimi były tzw. porozumienia Abrahama pomiędzy Izraelem a państwami arabskimi, skutkujące normalizacją stosunków.

- W obliczu sytuacji w Strefie Gazy koszt polityczny uznania Izraela dla państw arabskich lub muzułmańskich bardzo wzrósł. Politykom z tych państw trudno byłoby uzasadnić czy swoim obywatelom czy partnerom zagranicznym nawiązanie relacji z rządem, który przed chwilą oskarżali o ludobójstwo – dodał ekspert.

Wojna między Izraelem a Hamasem jest następstwem ataku tej organizacji i koalicji islamistycznych bojówek ją wspierających na Państwo Żydowskie, który został przeprowadzony 7 października 2023 r. W masakrze, której dokonali terroryści, zginęło ponad 1,2 tys. osób, w tym obywatele ponad 30 państw, a 251 osób zostało uprowadzonych do Strefy Gazy.

W reakcji na te wydarzenia Izrael rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę operację wojskową w Strefie Gazy. Według władz palestyńskich w jej wyniku zginęło ponad 46 tys. cywilów, a ponad 100 tys. zostało rannych. Strefa Gazy jest zrujnowana, panuje w niej kryzys humanitarny, a większość mieszkańców musiała uciekać z domów.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie