Byli więźniowie III Rzeszy chcą iść do niemieckich sądów
Stefan Kozłowski, przewodniczący organizacji zrzeszającej byłych robotników niewolniczych III Rzeszy powiedział, że jeśli nie uda się w najbliższym czasie rozwiązać ze stroną niemiecką problemu wyrównań do odszkodowań wypłaconych po zaniżonym kursie, to wtedy sprawa trafi do niemieckich sądów.
Polski Związek Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych, któremu przewodniczy Stefan Kozłowski zrzesza kilkadziesiąt tysięcy osób.
Niemiecka ustawa odszkodowawcza przewidywała dla byłych więźniów obozów koncentracyjnych, określonych przez niemiecką ustawę odszkodowawczą jako pracownicy niewolniczy, najwyższe odszkodowania - po 15 tysięcy marek. Z powodu bardzo niekorzystnego przeliczenia marek na złotówki przez niemiecką fundację ta grupa osób najbardziej straciła.
Stefan Kozłowski podkreślił, że poszkodowanym zależy na negocjacjach i dopiero w razie ich niepowodzenia odwołają się do niemieckich sądów.
13 września w Berlinie ma się odbyć druga tura negocjacji pomiędzy fundacjami: polską i niemiecką w sprawie wyrównań do odszkodowań. W ubiegłym tygodniu podczas rozmów w Warszawie strony ustaliły, że będą wyrównania strat, jakie polskie ofiary III Rzeszy poniosły z powodu niekorzystnego przeliczenia odszkodowań z marek na złotówki.
Kozłowski powiedział, że najważniejsze jest teraz ustalenie, w jakiej wysokości będą te wyrównania i kiedy będą wypłacone. Pieniądze na te wyrównania powinny pochodzić ze środków niemieckich - podkreślił. (aka)