Byłe betanki eksmitowane
Trzy autokary z 66 byłymi betankami po godz. 15 wyjechały z terenu klasztoru w Kazimierzu Dolnym w kierunku Lublina. Siostry zostaną nimi rozwiezione do domów
rekolekcyjnych; te, które chcą - mogą wrócić do swych rodzin. Innym samochodem z domu zakonnego wywiezionych zostało pięć
cudzoziemek - także b. sióstr - z Rosji i Białorusi. Policja zatrzymała m.in. przełożoną b. betanek s. Jadwigę Ligocką i agresywnie zachowującego się byłego franciszkanina. W klasztorze znajdowała się kobieta z dwumiesięcznym dzieckiem.
10.10.2007 | aktual.: 15.10.2007 08:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/eksmisja-betanek-zdjecia-archiwalne-6038674975466625g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/eksmisja-betanek-zdjecia-archiwalne-6038674975466625g )
Eksmisja betanek
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/klasztor-przed-eksmisja-6038674968986241g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/klasztor-przed-eksmisja-6038674968986241g )
Klasztor przed eksmisją
Eksmisja trwała 6,5 godz. Betanki okupowały nielegalnie klasztor od ponad dwóch lat. Przełożona b. betanek ma zostać przesłuchana przez prokuraturę. Eksmisja jest zgodna z prawem - powiedział premier Jarosław Kaczyński. Nie było innego wyjścia - stwierdził bp Tadeusz Pieronek.
Zdaniem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, sprawna i bezpieczna akcja eksmisji byłych sióstr betanek z klasztoru w Kazimierzu Dolnym to efekt dobrej współpracy między policją, prokuraturą i przedstawicielami Kościoła.
Z terenu domu zakonnego przewieziono karetką pogotowia do szpitala kobietę wraz z ok. dwumiesięcznym dzieckiem i mężczyznę. Według rzecznika komendy głównej policji Mariusza Sokołowskiego trafili oni do klasztoru ok. dwóch tygodni temu. Kobieta nie jest b. betanką.
"Siostry nie otworzyły bram"
Komornik wraz ze swoimi sześcioma pomocnikami w asyście policjantów - m.in. z oddziałów prewencji - wszedł do klasztoru tuż po godzinie 9. Wcześniej trzykrotnie wzywał b. siostry do otwarcia bram, gdy to nie nastąpiło, otworzył je ślusarz, który przeszedł po drabinie na teren ogrodów domu zakonnego.
W sumie do akcji związanej z eksmisją kobiet przygotowanych było ok. 150 policjantów. Wśród funkcjonariuszy wchodzących na teren klasztoru było wiele policjantek.
Początkowo komornik i funkcjonariusze rozmawiali tylko z jedną ze zbuntowanych sióstr. Pozostałe przebywały w innej sali, na najwyższym piętrze - śpiewały pieśni religijne, grały na instrumentach. Ok. 10.30 policja poinformowała, że są sprowadzane na dół i że przy pomocy policjantek będą pakować swoje rzeczy.
"B. franciszkanin agresywny wobec policjantów"
Nieco później z klasztoru wywieziono b. franciszkanina Romana Komaryczko. Ponieważ - jak wyjaśniał Sokołowski - zachowywał się agresywnie, zakuto go w kajdanki.
Zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie Andrzej Lepieszko poinformował, że Komaryczko został zatrzymany w związku ze śledztwem dotyczącym naruszenie miru domowego - czyli przebywania b. sióstr na terenie klasztoru wbrew woli Zgromadzenia. W tej sprawie przesłuchana ma zostać też Ligocka - policjanci mieli jej wręczyć wezwanie.
Kontakt z przesłuchiwanym byłym franciszkaninem Romanem K., zatrzymanym w środę po eksmisji jego i b. betanek z klasztoru w Kazimierzu Dolnym, jest utrudniony - poinformował po południu prokurator apelacyjny w Lublinie Robert Bednarczyk.
Roman K. jest podejrzany o popełnienie przestępstwa naruszenia miru domowego. Jak powiedział Bednarczyk, podczas przesłuchania trudno było się z byłym zakonnikiem porozumieć, nie odniósł się logicznie do stawianych mu zarzutów, mówił o prowadzonej przez siebie misji.
Była przełożona b. betanek została wezwana do prokuratury. Jadwiga L. zażądała badań lekarskich. Od ich wyniku zależy, kiedy będzie przesłuchiwana.
"Nieustanny amok z pieśniami religijnymi"
Zdaniem rzecznika prasowego metropolity lubelskiego Mieczysława Puzewicza zachowanie b. betanek, przebywającym w klasztorze w Kazimierzu Dolnym jest charakterystyczne dla sekt.
Puzewicz wszedł do klasztoru razem z komornikami i policją. Po wyjściu ocenił, że b. siostry prezentują zachowania wskazujące "na duży stopień psychomanipulacji". Wyjaśnił, że chodzi m.in. o brak kontaktu z rzeczywistością i nieustanny amok z pieśniami religijnym. W jego opinii jest to charakterystyczne dla sekt. Dodał, że część kobiet zachowywała się agresywnie wobec m.in. pomagających komornikowi funkcjonariuszy.
Zaznaczył także, że te z b. sióstr, które nie złożyły ślubów wieczystych mają możliwość po negocjacjach przejść do innych zgromadzeń - o ile się na to zdecydują. Te, które złożyły śluby zostały już wydalone.
"Na terenie klasztoru był spokój"
Rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski poinformował, że na terenie klasztoru był spokój. Komornik wchodził do kolejnych pomieszczeń, a policjanci je zabezpieczali. Później osoby tam przebywające zostały wezwane do opuszczenia budynku - powiedział rzecznik.
Dodał rano, że jeśli b. siostry nie dostosują się do wezwania komornika, rozmowy z nimi rozpoczną policyjni negocjatorzy. Policjantki, które weszły do środka mają natomiast m.in. pomóc betankom w spakowaniu rzeczy i doprowadzić je - jeśli same nie wyjdą - do autobusów.
Zgromadzenie złożyło do komornika wnioski o usunięcie z domu w Kazimierzu 66 osób, wobec których Sąd Rejonowy w Puławach orzekł eksmisję. Zakon wpłacił na konto komornika 56 tys. zł - kwotę szacowanych kosztów przeprowadzenia eksmisji, czyli m.in. kosztów transportu, ochrony, ślusarzy, obecności lekarzy, psychologów. Wskazał także dla eksmitowanych osób pomieszczenia tymczasowe.
Na miejsce sprowadzono m.in. karetki pogotowia. Autokary rozwiozły b. betanki do domów rekolekcyjnych - w Nałęczowie, Dąbrowicy i Lublinie. Te, które chcą, mogą wrócić do rodzin.
Betanki okupują klasztor od ponad dwóch lat
Kazimierski klasztor zbuntowane siostry zajmują od ponad dwóch lat, ale początki konfliktu w zakonie sięgają lat wcześniejszych i mają związek z działalnością ówczesnej przełożonej generalnej zgromadzenia Jadwigi Ligockiej.
Wyroki zapadły zaocznie, byłe zakonnice nie stawiły się w sądzie, nie przyjęły wezwań, nie odpowiedziały na pozwy. Sąd orzekł, że nie mają prawa do lokalu socjalnego. Nadał wyrokom rygor natychmiastowej wykonalności. Wszystkie pozwy były rozpatrywane za zamkniętymi drzwiami.
Sprawa byłych betanek trafiła też do prokuratury. Puławska prokuratura rejonowa prowadzi postępowanie w sprawie naruszenia miru domowego przez byłe zakonnice, które przebywają w kazimierskim klasztorze wbrew woli zgromadzenia.
W lutym tego roku w specjalnym komunikacie władze betanek informowały, że sposób sprawowania urzędu w ostatnich latach przez Ligocką "budził niepokój". Podejmowała ona decyzje z pominięciem zasad obowiązujących w zakonie m.in. kierując się prywatnymi objawieniami", które nie były zgodne z nauczaniem Kościoła. Przyjmowała także do Zgromadzenia "kandydatki, których cechy charakteru i osobowości nie pozwalały na podjęcie przez nie życia we wspólnocie zakonnej".
We wrześniu 2004 r. grupa sióstr, które akceptowały postępowania Ligockiej, skierowała pismo do Stolicy Apostolskiej z prośbą o pomoc. Watykańska Kongregacja Instytutów Życia Konsekrowanego rozpoczęła w styczniu 2005 r. w Kazimierzu wizytację, której rezultatem było mianowanie w sierpniu 2005 nowej przełożonej s. Barbary Robak. Jak zaznaczyły władze zgromadzenia, stało się to "już po prawnym wygaśnięciu urzędu Przełożonej Generalnej s. Ligockiej".
Ligocka nie podporządkowała się tej decyzji i wezwała część sióstr do Kazimierza. Zgromadziły się tam głównie postulantki i nowicjuszki, czyli osoby będące we wstępnej formacji zakonnej, które nie złożyły jeszcze ślubów wieczystych.
Zgromadzenie Sióstr Rodziny Betańskiej założył w 1930 r. ks. Józef Chryzostom Małysiak. Głównym zadaniem zgromadzenia jest pomoc kapłanom w spełnianiu obowiązków parafialnych. Betanki m.in. prowadzą katechezę, odwiedzają chorych, pracują jako zakrystianki i organistki. Swoje domy zakonne mają w wielu miejscach w Polsce, pracują także za granicą. Na początku roku, jak podawały wówczas władze zakonu, zgromadzenie liczyło około setki sióstr.