Był w Kijowie, kiedy wybuchła wojna. "To był potężny szok"
- Szok wywołany tym, że właśnie zaczyna się wojna, był potężny. To są emocje, których nie da się zapomnieć - mówił w programie "Newsroom" dziennikarz WP Patryk Michalski. - Całe nasze pokolenie wyrastało w przekonaniu, że taka wojna już nigdy się nie wydarzy, że to historia. A tutaj nagle od godziny 1 w nocy te emocje narastały. Byłem wtedy w Kijowie. Dało się wyczuć w powietrzu, że ta wojna wisi na włosku - relacjonował. - Kiedy została zamknięta przestrzeń powietrzna nad Ukrainą, wszystko wydawało się jasne. Później wczesne godzinny poranne i potężny szok, dlatego że 20 minut po przemówienia Putina wybuchy było widać w Kijowie - kontynuował korespondent Wirtualnej Polski. - Świadomość, że ta wojna jest tak blisko, że ona dotyka od razu stolicy Ukrainy, to był szok, którego nikt się nie spodziewał - podsumował Michalski. Dziennikarka WP Tatiana Kolesnychenko wspominała z kolei wydarzenia z Buczy, gdzie odbywały się sekcje zwłok zamordowanych przez Rosjan cywili. - Spotkaliśmy dwie kobiety, które przyjechały odebrać trzy ciała. Zapytały nas, czy nie jesteśmy głodni. Ta ogromna troska o sobie nawzajem w tak ekstremalnie trudnych warunkach była niesamowicie budująca - podkreśliła.