Wiedział, że nie przeżyje. Ujawniono zapiski Nawalnego
Amerykański magazyn "The New Yorker" zamieścił w sobotę na swoich stronach fragmenty więziennego dziennika opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Z jego zapisów wynika, że zmarły w łagrze działacz liczył się z tym, iż reżim Putina wydał już na niego wyrok śmierci. Wiedział, że wolności nie odzyska, ale nie zwątpił w swoje idee.
Publikacja pamiętników Andrieja Nawalnego, jaką przygotował na sobotę "The New Yorker", jest zapowiedzią książki, która ukaże się 22 października 2024 roku. Jednocześnie z angielskojęzyczną wersją ukaże się wydanie po rosyjsku.
"Wiedziałem od samego początku, że będę uwięziony dożywotnio - do końca mojego życia, albo do końca życia tego reżimu" - pisał Nawalny. W to drugie jednak nie wierzył zbyt mocno.
Był bowiem świadomy, że "reżimy tego rodzaju są odporne". Wspominał o Chinach, w których więźniowie polityczni "zestarzeli się i umarli w więzieniu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miliarder z Nowego Sącza. Zbudował globalnego kolosa
Opisał też rozmowę z żoną na temat swego losu i to, że nie chciał, by dręczyła się myślami o jego uwolnieniu. Przekonywał ją, że nie cierpi w więzieniu.
"Podczas pierwszego dłuższego widzenia szliśmy korytarzem i rozmawialiśmy w miejscu jak najbardziej oddalonym od kamer (...). Wyszeptałem jej do ucha: Słuchaj, nie chcę, żeby to zabrzmiało dramatycznie, ale myślę, że jest bardzo prawdopodobne, że nigdy stąd nie wyjdę. Nawet jeśli, to wszystko zacznie się walić, ukatrupią mnie przy pierwszych oznakach rozpadu reżimu. Otrują mnie’".
Julia Nawalna odpowiedziała wówczas: "Wiem. Też o tym myślałam".
W opublikowanych fragmentach przebija znane z innych publikacji Nawalnego ironiczne poczucie humoru. Ale są też słowa goryczy. "Najkoszmarniejszymi dniami w więzieniu są urodziny najbliższych, szczególnie dzieci" - zauważa.
Opozycjonista opisuje realia więzienia i karceru, w którym był wielokrotnie osadzany. Pod koniec notatek zdał relacje z ciężkich warunków łagru na Dalekiej Północy. Jest w tym oszczędny, ponieważ - jak ocenia - "wiele razy" opisano te realia.
"Jeśli otworzysz jakąkolwiek książkę sowieckiego dysydenta, znajdziesz tam niekończące się historie o celach, strajkach głodowych, przemocy, prowokacjach, braku pomocy medycznej" - pisze. Za jedyną "własną oryginalną historię" uznaje relację o tym, jak naprzeciwko niego osadzono w karcerze człowieka chorego psychicznie, wyjącego godzinami i prowadzącego rozmowy z wyimaginowanymi osobami, pełne przekleństw.
"Jak wiecie, deprywacja snu jest jedną z najskuteczniejszych tortur, ale formalnie nie mogę się skarżyć: to więzień taki sam jak ja" - dodaje.
Nawalny podkreśla też, że Kreml rozpoczął inwazję na Ukrainę i w świetle tej tragedii analizuje swój los. "Mam 45 lat, rodzinę i dzieci. Przeżyłem życie, pracowałem nad paroma ciekawymi rzeczami, niektóre były użyteczne. A teraz trwa wojna. Wyobraź sobie, że jesteś 19-latkiem w pojeździe opancerzonym, który dostaje w głowę odłamkiem szrapnela - i po wszystkim. Nie miał rodziny, dzieci ani życia. Teraz w Mariupolu na ulicach leżą martwi cywile. Ich zwłoki szarpią psy. Wielu z nich będzie miało szczęście, jeśli trafi choćby do masowych grobów" - pisze opozycjonista.
Dodaje następnie: "ja poczyniłem swój wybór. Ale oni po prostu żyli, mieli pracę, byli żywicielami rodzin. Nagle, pewnego pięknego wieczora (...) prezydent sąsiedniego kraju obwieszcza, że jesteście wszyscy 'nazistami' i musicie zginąć (...)".
Przeczytaj również: "Prezydent łamie konstytucję". Korneluk komentuje sprawę PK
Ostatnią opublikowaną notatką jest przesłanie przekazane przez współpracowników Nawalnego w trzecią rocznicę jego uwięzienia, 17 stycznia 2024 roku. Opozycjonista napisał wtedy, że wrócił do Rosji, chociaż wiedział, że grozi mu więzienie, bowiem nie chciał wyrzec się swego kraju i swoich przekonań.
16 lutego władze rosyjskie powiadomiły o nagłej śmierci Nawalnego, najbardziej znanego przeciwnika politycznego Kremla. Nawalny miał umrzeć w niewyjaśnionych okolicznościach w łagrze za kołem podbiegunowym, gdzie odbywał karę 19 lat pozbawienia wolności, a groziło mu nawet 30 lat więzienia.
Źródło: PAP