Burzliwa jesień Zjednoczonej Prawicy
"Jesienna ofensywa programowa", którą szumnie zapowiadają politycy PiS, przebiegnie nie bez zakłóceń. W obozie władzy wciąż trwa spór o kluczowe ustawy. Mowa m.in. o "piątce dla zwierząt" czy tzw. "ustawie covidowej", która zakłada zwolnienie z odpowiedzialności polityków przekraczających uprawnienia w czasie walki z pandemią COVID-19. - Jedności w Sejmie nie będzie - mówią nam przedstawiciele koalicji rządzącej. Buntownicy mogą spodziewać się kar.
08.10.2020 07:01
Rekonstrukcja rządu to - zdaniem wielu - dobra mina do złej gry i pudrowanie narastających problemów, a podpisanie umowy koalicyjnej między PiS, Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry i Porozumieniem Jarosława Gowina to wynegocjowany rozejm nieoznaczający całkowitego wygaszenia politycznego kryzysu w obozie władzy. Mniej więcej taki obraz Zjednoczonej Prawicy maluje się w rozmowach z politykami rządzącej koalicji.
Zapalnym miejscem w najbliższych miesiącach może okazać się nie rząd - jak niedawno - a parlament.
- Podpisanie umowy między liderami pozwoliło uporządkować rząd, zmienić strukturę władzy, ale nie oznacza jedności w parlamencie. Każdy z partnerów w koalicji ma swoje interesy i nie zamierza odpuszczać dbania o potrzeby własnego elektoratu. W przypadku kilku ważnych ustaw, którymi wkrótce znów zajmie się Sejm, wciąż nie ma zgody w Zjednoczonej Prawicy - przyznają nasi rozmówcy.
Przeciąganie liny w sprawie zwierząt
Forsowana przez Jarosława Kaczyńskiego "piątka dla zwierząt" skłóciła nie tylko rządową koalicję. Doprowadziła do rozłamu w samym PiS.
W połowie września kilkunastu posłów formacji Kaczyńskiego - z byłym już ministrem rolnictwa Janem Ardanowskim na czele - otwarcie sprzeciwiło się swojemu liderowi i zagłosowało przeciwko projektowi.
Ardanowski został wyrzucony z rządu, a pozostali posłowie zostali zawieszeni w prawach członków PiS. Czy prezes PiS ma zamiar się z nimi spotkać i namawiać do zmiany zdania? Nie. A przynajmniej nie w najbliższym czasie.
- Prezes Jarosław Kaczyński nie ma planów spotykać się z zawieszonymi posłami PiS. Na pewno spotka się z nimi rzecznik dyscypliny partyjnej - poinformował nas rzecznik PiS Radosław Fogiel.
Gdyby nie wsparcie PO i Lewicy, ustawa o ochronie zwierząt, zakładająca m.in. szybką likwidację branży futrzarskiej i ograniczenie uboju rytualnego, upadłaby w Sejmie.
Niebawem zajmie się nią Senat, ale tu kierownictwo PiS także będzie miało problemy z własnymi politykami. Jak informowaliśmy w Wirtualnej Polsce kilka dni temu, część senatorów partii Kaczyńskiego sprzeciwia się forsowanemu przez niego projektowi. Wśród nich jest między innymi szef senackiego klubu PiS Marek Martynowski.
Jarosław Kaczyński wysłał nawet imiennie zaadresowane listy do senatorów PiS. Prezes oczekuje, że załosują za ustawą o ochronie zwierząt, a jak nie, to ich powyrzuca. - Niektórzy się tym nie przejmują. Bardziej boją rolników niż prezesa. Inni są przerażeni - twierdzi jeden z naszych rozmówców.
Co się z nimi stanie, gdy sprzeciwią się woli prezesa podczas prac w izbie wyższej? - Jeśli ktoś w Senacie poprze poprawki, które demolują naszą ustawę i przywracają prawo do znęcania się nad zwierzętami, sprawa będzie jednoznaczna - przestrzega rzecznik PiS.
Owe poprawki - trzy zasadnicze, które proponowała w Sejmie Solidarna Polska - zamierza wprowadzić PSL (z poparciem przynajmniej części Koalicji Obywatelskiej, senatorów niezależnych, a także części senatorów PiS).
Ludowcy chcą znacząco odłożyć w czasie likwidację przemysłu futrzarskiego (z roku do 10 lat), a także utrzymać legalność eksportu drobiu i wołowiny pochodzącej z uboju rytualnego oraz uniemożliwić organizacjom ekologicznym możliwość wkraczania na teren prywatnych gospodarstw w asyście służb mundurowych i bez inspektorów weterynaryjnych.
Za poprawkami PSL - a przeciwko ustawie Kaczyńskiego - są m.in. senatorowie: Józef Łyczak (rolnik od zawsze, był dyrektorem m.in. w Przedsiębiorstwie Obrotu Zwierzętami Hodowlanymi), Jerzy Chróścikowski (rolnik i działacz związkowy, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność"), Tadeusz Kopeć i Józef Zając (związani z Porozumieniem Jarosława Gowina, które popiera poprawki PSL i odrzuca "Piątkę dla zwierząt" w obecnej formule), Alina Zając, Zdzisław Pupa, Andrzej Pająk oraz Jan Maria Jackowski, który twierdzi - opierając się na rozmowach z wyborcami - że "PiS wypina się na wieś", a przeforsowanie ustawy o zwierzętach w postaci takiej, jaką chce Kaczyński, może oznaczać dla PiS koniec władzy po najbliższych wyborach.
Przeciwko "Piątce..." w obecnej formule są także - od początku - Porozumienie i Solidarna Polska.
- Mamy ogromną wrażliwość, jeśli chodzi o zwierzęta i ich dobrostan. Podczas głosowania w Sejmie jako Porozumienie wstrzymaliśmy się od głosu [PiS głosowało za - przyp. red.], bo zależało nam na wprowadzeniu do ustawy trzech bardzo ważnych poprawek. Mamy nadzieję, że Senat owe poprawki zgłosi i będziemy nad nimi dalej pracować - powiedział reporterowi Wirtualnej Polski Michał Cieślak, jeden z liderów Porozumienia, wieloletni rolnik i nowy minister ds. samorządu.
Co to oznacza? Że Porozumienie wciąż sprzeciwia się "piątce dla zwierząt" w obecnej formie. I domaga się - podobnie jak Solidarna Polska - wprowadzenia poprawek tożsamych z oczekiwaniami części opozycji, a sprzecznych z założeniami kierownictwa PiS.
To nie podoba się Kaczyńskiemu. Napięcia stara się rozładować lider Porozumienia Jarosław Gowin. Wicepremier i minister rozwoju i pracy w rozmowie z Wirtualną Polską zapewnia: - Będziemy szukać kompromisu.
- Liderzy PiS, na czele z prezesem Kaczyńskim, deklarują gotowość do zaakceptowania jakiejś formuły kompromisowej. Gdy ustawa z Senatu wróci do Sejmu, szybko podejmiemy decyzję w tej sprawie - przyznaje nam Gowin.
Rozbieżności w sprawie bezkarności
Kolejną zapalną kwestią jest projekt ustawy covidowej, wyłączającej bezprawność naruszenia obowiązków służbowych lub przepisów pod warunkiem przeciwdziałania COVID-19 - co w praktyce oznaczałoby uwolnienie od odpowiedzialności m.in. premiera Morawieckiego czy byłych pracowników Ministerstwa Zdrowia - Łukasza Szumowskiego i Janusza Cieszyńskiego.
Przeciw ustawie w proponowanej przez PiS postaci opowiedziała się już Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry (minister sprawiedliwości powiedział nawet szefowi rządu - o czym pisaliśmy w WP - że skoro obawia się odpowiedzialności za podejmowane przez siebie decyzje, to może powinien rozważyć swoją dymisję). I między innymi to doprowadziło do największego w historii Zjednoczonej Prawicy rządowo-koalicyjnego kryzysu.
Projekt nowelizacji "ustawy covidowej" - jak słyszymy - ma znów być wkrótce procedowany przez Sejm.
Jak wynika z przekazu Solidarnej Polski, partia Zbigniewa Ziobry nie zamierza zmieniać w tej sprawie zdania. - Każdy powinien być równy wobec prawa, bez względu na okoliczności - powtarzają politycy tego ugrupowania.
A co z Porozumieniem Jarosława Gowina? - Dość burzliwie dyskutowaliśmy na temat tej ustawy - przyznaje Michał Cieślak.
Jak jednak tłumaczy: - Eksperci wskazywali, że bezpodstawnie jest ona nazywana ustawą "o bezkarności". Dotyka ona przecież wrażliwego, kłopotliwego obszaru, ale absolutnie nie znosi kar dla osób, które mogłyby być posądzone o nieprawidłowości, które taką odpowiedzialność karną generują. Na końcu i tak zawsze rozstrzyga sąd.
Jednoznaczne poparcie dla ustawy covidowej deklaruje Jarosław Gowin. - Popieram tę ustawę. Wiem, jak trudne decyzje w skrajnie krótkim czasie musieli podejmować moi koledzy. Uważam, ze urzędnicy państwowi muszą mieć gwarancję, że gdy dla dobra społeczeństwa podejmują jakąś decyzję, np. z pominięciem ustawy o zamówieniach publicznych, to żaden miecz Damoklesa nie będzie nad nimi wisiał - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską wicepremier i minister rozwoju.
Jak przyznaje Gowin: - Rozmawialiśmy o obydwu ustawach - zarówno o "piątce dla zwierząt", jak i "ustawie covidowej" - podczas negocjacji koalicyjnych. Ale nie są one przedmiotem umowy koalicyjnej.
To oznacza w skrócie tyle: w Sejmie i Senacie możemy spodziewać się wszystkiego. Zwłaszcza, że na parlamentarnej agendzie mają się pojawić wkrótce nowe, newralgiczne, a zarazem sporne projekty.
Spory w sprawie innych kluczowych ustaw
Przykład pierwszy z brzegu: projekt zakładający wprowadzenie podatku CIT dla spółek komandytowych. Forsuje go Ministerstwo Finansów przy wsparciu Kancelarii Premiera.
Projekt - mimo sprzeciwu biznesu - został już przyjęty przez rząd. Ale wzbudza mieszane uczucia wśród koalicjantów PiS.
- Mamy 2-3 tygodnie, żeby się nad tym projektem poważnie zastanowić - przyznaje w rozmowie z WP Jarosław Gowin, który w rządzie chce funkcjonować jako rzecznik przedsiębiorców.
- Jestem za wydłużeniem vacatio legis tej ustawy. Polski przedsiębiorca nie może być zaskakiwany zmianami podatkowymi w tak krótkim czasie - podkreśla wicepremier i lider Porozumienia.
Podobnie myśli Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. - Nie chcemy wprowadzać kolejnych podatków. Nie tak się powinno łatać dziurawy budżet - mówi jeden z przedstawicieli tego ugrupowania.
Pozostałe projekty? M.in. kwestia podziału Mazowsza. W tym roku do wyodrębnienia województwa warszawskiego i nowych wyborów do sejmików - jak informowaliśmy w WP - nie dojdzie. Ale PiS nie zamierza zawieszać projektu na kołku. Może pojawić się w Sejmie na przełomie listopada i grudnia.
Co zrobi Solidarna Polska? Tu zdania są podzielone. Porozumienie? Także nie wiadomo.
- Taką decyzję podejmie Rada Ministrów, sprawa będzie podlegać Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji. Nie chcę wchodzić w kompetencje tego resortu, więc na tę chwilę, gdy nie ma konkretnych decyzji, nie będę w tej sprawie zajmował stanowiska - mówi nam Michał Cieślak, nowy minister ds. rozwoju samorządu terytorialnego z ramienia Porozumienia.
Pozostają jeszcze m.in. projekty dotyczące zmian w mediach, sądownictwie, a także szereg innych. We wszystkich tych kwestiach w Zjednoczonej Prawicy są widoczne różnice zdań. Jesień w polskim parlamencie zapowiada się burzliwie.