Burza wokół Roberta Biedronia. Ogłosił się kandydatem na prezydenta, a miał czekać na Włodka i Adriana

Włodzimierz Czarzasty szef SLD ciska przekleństwa. Adrian Zandberg z Razem ma być urażony. Jest burza wokół deklaracji Roberta Biedronia, który ogłosił się kandydatem na prezydenta. Nie czekał na uzgodnienia z innymi szefami lewicowych partii. - Samolub, gra na siebie - komentują politycy.

Burza wokół Roberta Biedronia. Ogłosił się kandydatem na prezydenta, a miał czekać na Włodka i Adriana
Źródło zdjęć: © East News | Rafal Gaglewski/REPORTER
Tomasz Molga

Jako deklaracja startu w wyborach prezydenckich odczytywany jest wpis Roberta Biedronia na Facebooku. "Yes, we can... but, can I? If u know what I mean. Hasłem wyżej w 2008 roku swoją kampanię zainaugurował 44. Prezydent USA Barack Obama" - napisał Biedroń. Oznaczył wpis, emotikonem "gotowy do działania".

Przypomnijmy, że w Koalicji Obywatelskiej trwa zamieszanie. Od wyborów prezydenckich odciął się Donald Tusk.

Robert Biedroń kandydatem na prezydenta?

Politycy lewicowych ugrupowań płoną z oburzenia. Biedroń dał do zrozumienia, że to on będzie kandydatem na Lewicy. Złamał przy tym wcześniejsze ustalenia liderów lewicy, że kandydat zostanie ogłoszony wspólnie.

Nieoficjalnie usłyszeliśmy od polityków lewicy, że Biedroń jest samolubem i popełnił falstart. Działacz partii Razem: - Wspólny kandydat Lewicy na prezydenta miał być ogłoszony oficjalnie na przełomie listopada i grudnia. Wciąż jest rozważana kandydatura Adriana Zandberga - mówi.

- A co tam dokładnie Biedroń ogłosił? - pyta działacz SLD. - Właśnie on taki jest! Gra na siebie. No przecież najpierw mieliśmy wspólnie dogadać się w sprawie połączenia posłów Lewicy w jeden klub. Dopiero później miały ruszyć ustalenia w sprawie kandydata w wyborach prezydenckich - gotuje się polityk.

- Jeśli Biedroń idzie na prezydenta, to inne funkcje mają przypaść Włodkowi Czarzastemu i Adrianowi Zandbergowi. To wszystko należało wcześniej uzgodnić, inaczej zrobi się rozpier... jak w Koalicji Obywatelskiej - grzmi. Dodaje, że zamówiono już badania opinii, kto z dwójki Adrian Zandberg i Robert Biedroń mógłby liczyć na wyższe poparcie i sympatię opinii publicznej.

Biedroń, Czarzasty, Zandberg. Trójka tenorów miała śpiewać jednym głosem

To emocje, jakie towarzyszą rozpoczętej już rywalizacji w wyborach prezydenckich 2020. Wpis Biedronia pojawił się wkrótce po deklaracji o kandydowaniu w wyborach prezydenckich Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL. Kandydatem obozu dobrej zmiany jest Andrzej Duda.

Robert Biedroń w swoim stylu puścił oko do wyborców. Zebrał setki deklaracji poparcia. Co więcej, pytany w komentarzach o to, kto będzie pierwszą damą, wskazał na swojego partnera Krzysztofa Śmiszka.

Ustalenia trójki szefów ugrupowań Lewicy (Robert Biedroń Włodzimierz Czarzasty, Adrian Zandberg)
były inne. - Tworząc blok lewicowy, umówiliśmy na to, że oficjalnie deklaracje będziemy składali wspólnie i w uzgodnionym czasie. Decyzja co do tego, kto będzie kandydował, nie zapadła - mówił niedawno TVN24 Adrian Zandberg. Sam jest typowany jako jeden z możliwych kandydatów Lewicy na prezydenta. Włodzimierz Czarzasty pytany przez WP o kandydaturę Biedronia nie chciał komentować.

Andrzej Duda wciąż nie ma z kim przegrać

Na razie zanosi się na to, że prezydent Andrzej Duda wygra wybory z dużą przewagą. Taki wynik wskazuje najnowszy sondażu Ibris dla Wirtualnej Polski.

W pierwszej turze na urzędującego prezydenta zagłosowałoby 48,2 proc. ankietowanych. Na drugim miejscu znalazł się Donald Tusk z 24,6 proc. głosów. Na trzecim miejscu znalazł się Władysław Kosiniak-Kamysz z 10,6 proc. głosów, a na czwartym Robert Biedroń z 8,9 proc. głosów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wybory prezydenckierobert biedrońlewica
Wybrane dla Ciebie