Burza wokół listu byłych prezydentów
• Ten list jest elementem walki politycznej z obozem władzy w Polsce - uważa Ryszard Czarnecki z PiS
• Absurdem jest teza, że w Polsce jest zagrożona demokracja - stwierdził wicepremier Piotr Gliński
• Dodaje też, że opozycja nie potrafi wymyślić żadnego racjonalnego sposobu działania
• Argumenty przytoczone w oświadczeniu są dalekie od rzeczywistości - mówi Gliński
• To samo podkreśla poseł PiS, Jacek Sasin, które twierdzi, że sygnatariusze listu mają fałszywy obraz tego, co się w Polsce dzieje
• Zdaniem Sasina w Polsce toczy się normalna dyskusja w sprawie Trybunału Konstytucyjnego
• Beata Kempa: to krzyk rozpaczy establishmentu III RP
25.04.2016 | aktual.: 25.04.2016 10:52
- Ten list jest kontynuacją walki politycznej przeciwko PiS i przeciwko prezesowi Kaczyńskiemu. To nie są obiektywni ludzie – powiedział Ryszard Czarnecki (PiS) w Radiu ZET w liście otwartym byłych prezydentów i szefów dyplomacji, którzy domagają się przywrócenia zasad demokratycznego państwa prawa w Polsce.
- Ten list jest elementem walki politycznej z obozem władzy w Polsce, kropka – przekonywał wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego w audycji "Gość Radia ZET", który tłumaczył, że politycy podpisani pod listem "od lat byli bardzo krytyczni wobec PiS".
Monika Olejnik przypomniała mu, że wśród sygnatariuszy jest Ryszard Bugaj, który był zwolennikiem Prawa i Sprawiedliwości. - W ostatnich miesiącach bywał. Poza nim w olbrzymiej większości są to ludzie, którzy od lat byli bezpardonowymi, brutalnymi przeciwnikami PiS – odpowiedział Czarnecki.
- Bronisław Komorowski ma swoje powody ambicjonalne. Przegrał wybory z kandydatem PiS, Andrzejem Dudą i nie może się z tym pogodzić. Stąd takie trochę emocjonalne reakcje. A między nami a Aleksandrem Kwaśniewskim jest wręcz ocean – wyliczał osobiste przyczyny
- Czyli nie niszczą państwo porządku konstytucyjnego, nie paraliżują prac Trybunału Konstytucyjnego i całej władzy sądowniczej? – zapytała Monika Olejnik. - Krótka odpowiedź: nie – odparł polityk PiS.
Beata Kempa: establishment III RP ma prawo się bronić
Szefowa kancelarii premiera Beata Kempa, odnosząc się do listu podpisanego m.in. przez trzech byłych prezydentów powiedziała, że "ci panowie już byli, mieli swoje pięć minut, mogli wiele dla Polaków zrobić". - Jeden z nich do dzisiaj ma niewyjaśnioną kwestię ewentualnej współpracy, drugi chwiał się na grobach naszych bohaterów, a trzeci młodym ludziom jako remedium na całą sytuację w kraju kazał zmieniać pracę bądź wziąć kredyt, więc jest to krzyk dość rozpaczliwy establishmentu III RP - uznała szefowa KPRM w Polsat News.
W jej ocenie "establishment III RP ma prawo się bronić". "Ale jak bardzo trzeba myśleć tylko i wyłącznie o własnych interesach, a jak mało o kraju, by wycierać sobie buzię, mówiąc, że jest to dziecko specjalnej troski" - podkreśliła Kempa. - Panom zalecam, by pogodzili się z wynikiem wyborów. To naród, a nie kilku panów, decyduje o tym, kto w kraju rządzi - dodała.
Z kolei szefowa gabinetu politycznego premiera Elżbieta Witek mówiła w TVP, że nazwiska pod listem są związane z obozem władzy, który odszedł po ośmiu latach rządów. - W dalszym ciągu są środowiska, którym zależy na tym, żeby ten temat absurdu, jakim jest mówienie, że w Polsce nie ma demokracji czy praworządności, funkcjonował w przestrzeni publicznej - powiedziała minister.
W jej ocenie szkoda, że politycy podpisani pod listem "przyłączają się do szumu medialnego, który rozprzestrzeniał się także poza granice Europy, a powinni działać wręcz odwrotnie". - W moim przekonaniu powinni działać na rzecz dobrego imienia i tworzenia takiej atmosfery, która mówi o tym, że owszem, nastąpiła zmiana władzy, że ta nowa władza, którą przejęło Prawo i Sprawiedliwość, zmierza ku temu, by Polska była podmiotowa w Europie - zaznaczyła Witek.
Prof. Piotr Gliński: język i teza listu byłych prezydentów są absurdalne
- To jest opinia tych trzech panów, pewnie paru innych osób. Ja się z tą opinią nie zgadzam - powiedział wicepremier, minister kultury Piotr Gliński w TVN24. Według niego stwierdzenie, że PiS nie zamierza zejść z drogi niszczenia porządku konstytucyjnego są insynuacjami. - Cóż to za przypisywanie jakiejś woli niezamierzania zejścia z jakiejś drogi? W ogóle ten język jest absurdalny. Absurdem jest teza, że w Polsce jest zagrożona demokracja - powiedział wicepremier.
W liście otwartym opublikowanym w poniedziałek byli: prezydenci, ministrowie spraw zagranicznych, działacze opozycji w PRL, zaapelowali do wszystkich Polaków o kierowanie się w codziennej pracy i działaniu porządkiem prawnym zgodnym z Konstytucją, a także do polityków opozycji o współdziałanie w obronie państwa prawa oraz swobód obywatelskich. "Próba stworzenia przez PiS porządku własnego jest uzurpacją władzy. Wzywamy polityków obozu rządzącego, którym drogie są państwo i demokracja, do odmowy udziału w ich niszczeniu. Przypominamy, że za łamanie Konstytucji winni poniosą odpowiedzialność" - napisali autorzy listu.
Zdaniem Glińskiego opozycja nie potrafi wymyślić żadnego racjonalnego sposobu działania, nie potrafi na przykład zająć się kwestiami programowymi, nie potrafi przedstawić alternatywy programowej w sposób pogłębiony, w sposób merytoryczny i ciekawy.
Szef resortu kultury zapewnił, że społeczeństwo nie jest dotknięte i nie będzie dotknięte sytuacją dualizmu prawnego, chyba że opozycja dalej będzie udawała, że jest jakaś inna równoległa rzeczywistość. - Porządek prawny w Polsce jest jasny. Konstytucja jest jasna. Jest 7. paragraf Konstytucji, który mówi, że wszystkie instytucje publiczne muszą działać w ramach prawa i w oparciu o prawo. Jest art. 197. Konstytucji, który mówi, że ustawę o Trybunale Konstytucyjnym określa Sejm i Trybunał Konstytucyjny działa, musi działać, według tej ustawy - mówił Gliński.
Pytany, czy jego zdaniem myli się większość członków TK, większość korporacji prawniczych, większość byłych prezesów TK odpowiedział, że "większość sędziów to nie jest suweren w Polsce". Podkreślił, że istnieją kraje demokratyczne, które nie mają Trybunału Konstytucyjnego, jak Holandia, Luksemburg, czy Szwajcaria i nikt nie podważa porządku konstytucyjnego w tych krajach.
Gliński przyznał, że apel robi na nim wrażenie "w tym sensie, że żałuje, że opozycja wciąż powtarza te same argumenty, które są oddalone od rzeczywistości".
Wicepremier pytany był też, czy nie dziwi go, że wśród sygnatariuszy listu jest Ryszard Bugaj, który nie należał do zaprzysięgłych przeciwników PiS, a dziś ma wątpliwości, co do działań władzy. - Trochę mnie dziwi, ale to jest wybór indywidualny Ryszarda Bugaja - powiedział. - Uważam, że te tezy są naprawdę oderwane od rzeczywistości. W Polsce jest wiele problemów do rozwiązania. Obecny rząd bardzo ciężko pracuje, żeby te problemy rozwiązywać i zajmuje się merytoryczną, programową pracą. Natomiast oczywiście opozycja ma prawo do tego rodzaju wyrażania swoich poglądów - dodał.
Jacek Sasin: Polska państwem "specjalnej troski"? Ci, którzy napisali list otwarty, mylą się
- Z całym szacunkiem do osób, które podpisują się pod listem - mylą się. Mają fałszywy obraz tego, co się w Polsce dzieje. To nie jest prawda, to nie jest prawdziwy przekaz - mówił o apelu byłych prezydentów, szefów MSZ i opozycjonistów gość Kontrwywiadu RMF FM, poseł PiS Jacek Sasin.
- Apel dotyczy "przywrócenia demokratycznego państwa prawa". Zdaniem autorów "stajemy się państwem specjalnej troski". - Bardzo niedobrze, że używa się tego typu określeń w stosunku do Polski. Polska jest normalnym, demokratycznym państwem, dobrze funkcjonujących w Europie - uważa Sasin. Dodaje, że bardzo niedobrze, że sami siebie przedstawiamy w takim świetle, bo "dajemy asumpt do tego, żeby inni nas w ten sposób traktowali".
Zdaniem polityka PiS w Polsce toczy się normalna dyskusja w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. - Kiedy my chcemy wprowadzić ustawę, żeby obecność sędziów rozstrzygających była większa, bo tego ta nowa ustawa dotyczy, to jest zamach na demokrację. Czy zamach na demokrację jest wtedy, kiedy 3 osoby mogą decydować, czy może jednak decydować TK w pełnym składzie? - pyta gość Kontrwywiadu.
Zdaniem Jacka Sasina "TK został sparaliżowany decyzjami przewodniczącego, który postanowił nie respektować prawa". - Jeśli prezes Trybunału nie respektuje prawa, dokonuje rokoszu przeciwko państwu, to on odpowiada za konsekwencję działań - ocenia poseł.
Pytany o to, czy jest przekonany co do słuszności działań PiS, odpowiada: "Nie znam człowieka, który nie miałby żadnych wątpliwości w żadnej sprawie". Sasin dodaje, że Prawo i Sprawiedliwość postępuje słusznie "co do istoty sprawy". - Można spierać się o taktyczne kwestie - uważa gość RMF FM.
"Chwieją się fundamenty naszego bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego"
Według sygnatariuszy listu, rządzący wybrali konfrontację ze wspólnotą euroatlantycką. "Spór w sprawie Trybunału realnie grozi ograniczeniem praw członkowskich w UE. Antyeuropejskie i ksenofobiczne wypowiedzi i działania rządzących podważają spójność Unii, działają na rzecz interesów imperialistycznej Rosji. Z wiarygodnego, cenionego partnera w Unii i NATO, stajemy się 'państwem specjalnej troski'. Chwieją się fundamenty naszego bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego" - napisali autorzy listu.
Ich zdaniem najbliższe miesiące zadecydują o losie praworządności i demokracji w Polsce. "Prawo i Sprawiedliwość nie zamierza zejść z drogi niszczenia porządku konstytucyjnego, paraliżowania pracy Trybunału Konstytucyjnego i całej władzy sądowniczej. Parlament pracuje pod dyktando niewielkiej większości lekceważąc argumenty i interesy mniejszości" - czytamy w liście. Jego autorzy uważają, że Polska zmierza do autorytaryzmu i izolacji w świecie i dla powstrzymania tej tendencji niezbędna jest pełna mobilizacja społeczeństwa i środowisk opozycji oraz wypracowanie programu wspólnego działania na rzecz obrony demokracji.
W liście wyrażono uznanie i szacunek dla odpowiedzialnej, godnej postawy m.in. sędziów TK i innych sądów, a także dla Komitetu Obrony Demokracji, który - jak napisano - stał się ośrodkiem koordynującym ruchu obywatelskiego sprzeciwu. Autorzy listu wyrazili też uznanie wspólnocie euroatlantyckiej i UE za "jej zaangażowanie na rzecz ochrony praworządności i demokracji w naszym państwie".
Pod listem podpisali się b. prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski; b. szefowie MSZ: Włodzimierz Cimoszewicz, Andrzej Olechowski, Radosław Sikorski; b. opozycjoniści: Ryszard Bugaj, Władysław Frasyniuk, Bogdan Lis, Jerzy Stępień.