Schetyna tłumaczy wydatki posłów. Szuka winnych wśród dziennikarzy
Trwa burza wokół małżeństwa Kingi Gajewskiej i Arkadiusza Myrchy. Wybuchła po ujawnieniu, że oboje pobierają dodatek na wynajem mieszkania w Warszawie, choć mają dom w Błoniu pod stolicą. Jak wyjaśniali, dom ten nie nadaje się jeszcze do zamieszkania. Wątpliwości budzą też wydatki na biura poselskie małżeństwa polityków. Myrcha do biura w Toruniu kupił nie jeden a aż cztery ekspresy do kawy. Gajewska zaś do jednego biura dwa odkurzacze i robot sprzątający. - To wymaga wyjaśnienia, bo tam jest sporo nieprawd. Wiemy jak powtarzane kłamstwo, czy zmanipulowane informacje funkcjonują w obiegu publicznym. Pan, jako dziennikarz, wie najlepiej jak łatwo uderzyć i zmanipulować wiedzę o sprawie - próbował odkręcić sytuację gość programu "Tłit" Wirtualnej Polski Grzegorz Schetyna (KO). - Chce pan powiedzieć, że to media powinny się tłumaczyć czy małżeństwo Myrchów? - od razu zareagował prowadzący Michał Wróblewski. - Małżeństwo Myrchów tłumaczy się codziennie po kilka razy - próbował dalej bronić posłów Schetyna. Według niego winni są nie politycy, tylko przepisy regulujące prowadzenie działalności poselskiej, które w wielu punktach "są niejednoznaczne". Senator KO utyskiwał również, że Kinga Gajewska i Arkadiusz Myrcha są dzisiaj "pod ostrzałem wszystkich mediów". - Oni mają prawo do tego, żeby wyjaśnić swoje motywy i powody. Uważam, że tej przestrzeni nie ma. Oni tego nie otrzymali, bo cały czas się tłumaczą i cały czas czują się osaczeni i atakowani przez media - stwierdził Schetyna.