Burmistrz Forst chce upamiętnić wypędzenia; polskie samorządy zdziwione
Burmistrz niemieckiego Forst (Brandenburgia), graniczącego z Polską, chce utworzyć po obu stronach Nysy Łużyckiej park historyczny o wypędzeniach. Władze landu w Poczdamie zapewnił o pełnej akceptacji tego projektu ze strony Polaków. Lubuscy samorządowcy tymczasem nic o niemieckiej inicjatywie nie wiedzą.
09.02.2006 13:20
Wiedzy o planach burmistrza nie ma także polskie Ministerstwo Spraw ZagranicznychSpraw Zagranicznych.
O planach burmistrza Gerharda Reinfelda napisał ostatnio niemiecki dziennik regionalny "Lausitzer Rundschau". Gazeta podała, że burmistrz Forst chce utworzyć park historyczny pod roboczą nazwą "Wegmuessen und ankommen" ("Musieli odejść i przybyli"). Głównie chodzi o sprawę przymusowych przesiedleń - donosi gazeta. Szczegółowych planów nikt na razie nie ujawnia.
Niemiecko-polskie plany Reinfelda budzą wśród niemieckich dziennikarzy spore zainteresowanie, ponieważ w Niemczech Reinfeld uchodzi za osobę nie sympatyzującą z Polakami.
Na opracowanie koncepcji utworzenia parku historycznego przeznaczono z budżetu Forst 10 tys. euro. Opracowanie ma być gotowe jeszcze w tym roku. Realizacja tych planów jest możliwa tylko przy współpracy Polaków - powiedział burmistrz w niemieckim dzienniku. Dodał, że ze strony polskiej nie napotkał żadnych protestów, ale też nie spotkał się z entuzjazmem.
Tymczasem jak ustaliła PAP, burmistrz Forst nie spotkał się z żadną reakcją Polaków, bo o jego planach włodarze przygranicznych miejscowości, ujętych w projekcie parku historycznego, dowiedzieli się od dziennikarza PAP.
Według planów, park historyczny obejmie swym zasięgiem część przygranicznej gminy Brody (Lubuskie), znajdującej się w starostwie żarskim. Reinfeld planuje zagospodarowanie m.in. starych niemieckich bunkrów leżących po stronie polskiej w Brożku.
Radny gminy Brody, a zarazem sołtys Zasiek i Brożek, Dariusz Ochryniak nie krył zaskoczenia rzekomą zgodą Polaków na niemiecką inwestycję. To dla mnie kompletnie nieznany temat. Nic o takich planach nie słyszałem. Ale jakoś nie jestem zaskoczony. Niemcy już nie raz próbowali uszczęśliwić nas na siłę. Bunkry są w dużej części jeszcze niezbadane i bardzo niebezpieczne - dodał Ochryniak.
Zaskoczony jest także wójt gminy Brody Czesław Odyniec. Nie jestem zachwycony - powiedział. - Pan Reinfeld mógł wcześniej z nami porozmawiać, zapytać. Mam tylko nadzieje, że historia będzie w tym parku przedstawiona tak, jak było naprawdę, i że nie będzie się obwiniać kogoś, kto za nic nie odpowiadał. Chciałbym usłyszeć uzasadnienie dla tych planów i idei. Czy pan Reinfeld wspomniał coś w swoich planach o pakcie Ribbentropp-Mołotow, kiedy Niemcy i Rosjanie podzielili Polskę? - zastanawia się wójt.
Roman Pogorzelec, burmistrz Żar, który według doniesień niemieckiej prasy miał wyrazić akceptację dla tego projektu, przyznał jedynie, że rok temu Reinfeld wspomniał jego zastępcy o "jakiejś inicjatywie", którą można by zrealizować, ale nie wyjaśnił, o co chodzi. Do tematu nie wrócił.
O planach utworzenia parku o wypędzeniach po obu stronach Nysy Łużyckiej "nie ma żadnej wiedzy" polskie MSZ. Taką informację przekazała zastępca rzecznika prasowego resortu, Justyna Lewańska.
W tej chwili część bunkrów, które chce zagospodarować burmistrz Forst, znajduje się w rękach prywatnych. W części z nich uprawia się pieczarki. Duża część bunkrów do dzisiaj nie została spenetrowana przez odpowiednie służby. W ostatnich trzech latach zginęły tam trzy osoby: dwóch studentów z Poznania i mężczyzna, który szukał złomu.
Problem wypędzeń od kilku lat podnosi niemiecki Związek Wypędzonych. Jego szefowa, deputowana CDU/CSU Erika Steinbach forsuje projekt utworzenia w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom, które ma upamiętniać przesiedlenia ludności niemieckiej po II wojnie światowej, m.in. z zachodnich i północnych ziem Polski. Polskie władze obawiają się, że kierowana przez ziomkostwa placówka może w sposób stronniczy przedstawiać historię powojennych przesiedleń Niemców z Europy Środkowej i Wschodniej.
W sierpniu kierowana przez Steinbach fundacja zorganizuje w centralnym punkcie Berlina wystawę poświęconą problematyce ucieczek i wypędzeń w XX wieku w Europie. Steinbach nie ukrywa, że wystawa "Wymuszone drogi" jest krokiem wstępnym na drodze do realizacji Centrum przeciwko Wypędzeniom.