Podziemne miasto i bunkry Putina. Ujawnili nowe informacje
Rosyjski portal Sobiesiednik zdradził najnowsze informacje na temat bunkrów, z których może korzystać Władimir Putin. Zlokalizowane są one na terenie Rosji - od Moskwy do Uralu. Sam tylko koszt remontu windy w jednym z takich bunkrów wyniósł ok. 50 mln rubli (ok. 3,6 mln zł). To nie koniec rewelacji.
Rosyjski serwis poinformował, że za budowę bunkrów odpowiada Główny Zarząd Programów Specjalnych (ros. skrót GUSP) prezydenta Rosji, który wywodzi się ze struktury z czasów radzieckich, przygotowującej sieć bunkrów w czasach zimnej wojny.
Z kolei szefem GUSP jest Aleksandr Liniec, a w skład struktury wchodzi kilka jednostek armii, w tym rozlokowanych w zamkniętych garnizonach wojskowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Rosjanie zdziesiątkowani. Wyrzutnie rakiet BM-21 Grad w akcji
Bunkry Putina. Wzmożona aktywność od początku wojny
"Pod koniec marca, gdy pojawiło się realne ryzyko przekształcenia operacji wojskowej (wojny z Ukrainą - przyp. red.) w jądrową, samoloty specjalnego oddziału lotniczego 'Rosja' (czyli samoloty rządowe - przyp. red.) (...) stały się nadzwyczaj aktywne. Nawet dość rzadko uruchamiane maszyny jednocześnie wzbiły się w powietrze i obrały niespodziewanie kurs ku miejscom oddalonym od niebezpiecznych granic zachodnich" - przekazał Sobiesiednik.
W szczególności maszyna kursująca zwykle między Moskwą, Petersburgiem i Soczi tym razem skierowała się do Jekaterynburga na Uralu i do Ufy. Inny rządowy samolot lądował w tym czasie w Jekaterynburgu i Magnitogorsku.
Doniesienia o zamkniętym miasteczku wojskowy
Rosyjski portal dodał, że te wizyty wiąże z doniesieniami z zamkniętego miasteczka wojskowego Mieżgorje, leżącego pomiędzy Magnitogorskiem i Ufą. W miejscu tym - według Sobiesiednika - "już od roku intensywne tajne prace prowadzili budowniczowie bunkrów prezydenta".
Serwis przypomniał również, że w 1992 roku pojawiły się informacje, iż w miasteczku pod górą Jamantau powstaje bunkier dla przedstawicieli najwyższych władz. Krótko przed inwazją rosyjską do Mieżgorja przybyła kolumna ciężkiego sprzętu budowlanego, co portal ocenia jako oznakę aktywizacji prac w tym miejscu.
Uważają, że istnieje "podziemne miasto" połączone z Kremlem
Co więcej, rosyjski serwis powołuje się też na doniesienia o istniejącej w stolicy Rosji sieci tuneli nazywanej Metro-2, "które łączą instytucje państwowe, przede wszystkim Kreml, z bunkrami w Moskwie, miejscowościach Bałaszycha i Czechow, a może nawet w Kałudze".
Ramienki-43
Za wtargnięcie do jednego z takich obiektów ukarany został jeden z moskiewskich "diggerów", czyli ludzi zapuszczających się w podziemia miasta. "Diggerzy" uważają, że istnieje "całe podziemne miasto połączone tunelami z Kremlem" o nazwie Ramienki-43 i właśnie w tym rejonie, na powierzchni, niedawnym pustkowiu, powstają teraz obiekty naukowe, pod egidą - według Sobiesiednika - fundacji kierowanej przez Katerinę Tichonową, jedną z córek Putina.
Sobiesiednik wiąże wznowione - jego zdaniem - prace pod górą Jamantau i w Ramienkach z kontraktami państwowymi, dotyczącymi zakupu rozmaitej aparatury, w tym badającej poziom promieniowania. W rozmowie z niezależną telewizją Dożd redaktor naczelny Sobiesiednika Oleg Rołdugin powiedział, że obiekty wymienione w artykule zaczęły powstawać jeszcze w czasach ZSRR, jednak w ostatnim okresie "prace wyraźnie się zaktywizowały".
Dodał też, że sieć bunkrów, które powstały i powstają na zamówienie władz, porównać można jedynie do tej w Korei Północnej, a tym, co odróżnia "elitarne" schrony od zwykłych schronów przeciwlotniczych jest przede wszystkim to, że niektóre znajdują się na głębokości około 200 metrów, co pociąga za sobą ogromne koszty. "Koszt remontu windy w jednym z takich bunkrów wyniósł około 50 mln rubli (ok. 3,6 mln zł).
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ