Dlaczego związał się z Samoobroną? "Z rozgoryczenia, z zemsty, z pychy, z tego, co w człowieku siedzi najgorszego"
O okresie, kiedy władzę w SLD przejęli młodzi liderzy Wojciech Olejniczak, a następnie Grzegorz Napieralski, Miller nie ma dobrego zdania. "W tamtych czasach recepta na zwyżkę notowań wydawała się prosta. Podzielić twarze Sojuszu na stare i młode. Te stare na dobre i złe. Zacząć pisać historię SLD od nowa, a dalej wszystko pójdzie jak z płatka. Nie poszło, bo komunikat typu 'nic dobrego nie zrobiliśmy, ale się poprawimy' nie mógł trafić do wyborców. Szerszy elektorat to zignorował. No bo po co popierać formację nieudaczników? Po co wybierać ludzi, którzy uważają, że nie mają żadnych sukcesów? Dlaczego głosować na partię, która skomle i błaga o litość? Komu potrzebne jest stronnictwo, które nie potrafi wyrwać się z atmosfery klęski i zamroczenia? Po co być blisko ludzi, którzy mówią językiem swoich przeciwników i przy byle okazji wymachują białą flagą?" - uważa.
Sam Miller 15 września 2007 r. złożył rezygnację z członkostwa w SLD i 20 września ogłosił, że wystartuje z 1. miejsca na liście Samoobrony RP w okręgu łódzkim w przedterminowych wyborach. Skąd taka decyzja? "Ze wszystkiego po trochu. Z rozgoryczenia, z zemsty, z pychy, z tego, co w człowieku siedzi najgorszego" - przyznaje. W styczniu 2010 r. powrócił do SLD, a 10 grudnia 2011 r. został ponownie wybrany przewodniczącym tej partii.
"Anatomia siły", wywiad-rzeka Roberta Krasowskiego z Leszkiem Millerem ukazał się nakładem wydawnictwa Czerwone i Czarne.
(js)