"Bruksela zszokowana". Afera wokół patriarchy Cyryla

"Bruksela zszokowana". Afera wokół patriarchy Cyryla

Na zdjęciu patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl i rosyjski dyktator Władimir Putin
Na zdjęciu patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl i rosyjski dyktator Władimir Putin
Źródło zdjęć: © Getty | Sasha Mordovets
oprac. MRM
04.06.2022 00:48, aktualizacja: 04.06.2022 07:29

Unia Europejska przyjęła szósty pakiet sankcji przeciwko Rosji. Spać spokojnie może jednak Cyryl I, zwierzchnik Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Mimo początkowych ustaleń, nazwisko duchownego ostatecznie nie znalazło się na unijnej liście sankcji. Ruch ten zablokował węgierski premier Viktor Orban.

Przez lata premier Węgier Viktor Orban regularnie korzystał z prawa weta w wielu sprawach i decyzjach dotyczących Unii, aby realizować swój program polityczny. Blokował m.in. decyzje UE w sprawie migracji, groził zawetowaniem przyjęcia budżetu UE na koniec 2020 roku i kilkakrotnie uniemożliwił Brukseli wydanie wspólnych krytycznych oświadczeń w sprawie łamania praw człowieka przez Izrael i Chiny.

Od czasu rozpoczęcia rosyjskiej agresji na Ukrainę Orban wielokrotnie sprzeciwiał się także niektórym sankcjom wobec Rosji. Oczywiście szef węgierskiego rządu dąży przede wszystkim do osiągnięcia własnych celów politycznych i wzmocnienia swojego profilu politycznego.

Ale nie tylko. Orban często korzystał z weta i groził głównie wtedy, gdy Bruksela po raz kolejny krytykowała demontaż demokracji na Węgrzech lub gdy Komisja Europejska wszczynała przeciwko temu krajowi postępowanie w sprawie łamania praworządności.

Teraz jednak Orban skompromitował UE w sposób bezprecedensowy. Podczas debaty nad szóstym pakietem sankcji przeciwko Rosji, który obejmował głównie embargo na ropę naftową, premier Węgier od początku domagał się daleko idących wyjątków dla swojego kraju i otrzymał je. Węgry będą mogły kontynuować import ropy naftowej z Rosji przez kolejne trzy lata.

Jednak po tym, jak wydawało się, że pakiet sankcji jest już gotowy, a ostateczne porozumienie zostało ogłoszone w Brukseli, Orban odezwał się po raz kolejny. Tym razem zawetował umieszczenie na liście osób objętych sankcjami patriarchy Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego - Cyryla. Bruksela była zaskoczona i zszokowana. Ale Orban odniósł sukces: w czwartek Unia Europejska usunęła Cyryla z listy.

Podżeganie do zbrodni wojennych

Skala tej kompromitacji staje się jasna, gdy spojrzymy na osobę patriarchy Cyryla. Chociaż UE nałożyła nawet sankcje na rosyjskich oligarchów, którzy pośrednio wypowiadają się przeciwko wojnie Putina, Cyryl jest nie tylko lojalnym zwolennikiem rosyjskiego prezydenta. W skandaliczny sposób usprawiedliwia także wojnę z Ukrainą, a nawet pośrednio nawołuje do zbrodni wojennych.

Cyryl mówi, że Rosja nikogo nie zaatakowała, a jedynie broniła się przed swoimi wrogami. Wobec tych wrogów nie może być "przebaczenia bez wymierzenia sprawiedliwości", a ich śmierć jest "sprawiedliwym sądem Bożym".

W interpretacji Cyryla Rosja musiała się bronić, ponieważ wśród ludzi w ukraińskim Donbasie istnieje "fundamentalny brak akceptacji dla tak zwanych wartości oferowanych dzisiaj przez tych, którzy roszczą sobie prawo do władzy nad światem".

Według patriarchy mieszkańcy Donbasu odmówili organizowania parad gejowskich i dlatego Zachód chce ich zniszczyć. Przed tym broni ich Rosja.

O co chodzi Orbanowi?

Z praktycznego punktu widzenia to, czy Cyryl znajduje się na liście sankcji UE, czy nie, nie ma wielkiego znaczenia. Jego majątek zgromadzony w UE jest raczej niewielki w porównaniu z miliardami dolarów, jakie posiadają niektórzy obywatele Rosji.

Z drugiej strony trudno przecenić moralne i symboliczne znaczenie usunięcia pod naciskiem Orbana podżegacza wojennego - patriarchy Cyryla z listy unijnych sankcji. Przecież nie kto inny jak sam papież Franciszek kilka tygodni temu potępił Cyryla za jego retorykę nienawiści.

W lutym 2022 r. w orędziu o stanie państwa Orban powiedział: "Chrześcijańska Europa ze względu na swoje wewnętrzne słabości i siłę zewnętrznych ciosów jest w bardzo trudnym położeniu. Wydaje się, sam też tak to widzę, iż łacińskie chrześcijaństwo w Europie nie może już ustać na własnych nogach. Mało prawdopodobne, że bez zawarcia przymierza ze wschodnimi chrześcijanami uda się nam przeżyć następne dziesięciolecia".

W zamian Cyryl napisał kilka tygodni temu do Orbana: "Jest Pan jednym z niewielu polityków europejskich, którzy podczas pracy podejmują niezwykłe wysiłki na rzecz zachowania wartości chrześcijańskich i umacniania zasad moralności publicznej oraz instytucji tradycyjnej rodziny".

Gesty pod adresem Putina

Zawetowanie przez Orbana unijnego planu nałożenia sankcji na Cyryla jest prawdopodobnie także gestem pod adresem Putina. Premier Węgier jest jedynym szefem rządu w UE, który początkowo w ogóle nie potępił rosyjskiej wojny napastniczej, a później ograniczył się do lakonicznych słów. Jednocześnie jednak Orban nie może już być tak otwarcie przyjazny Putinowi jak przed wybuchem wojny.

Z pewnością życzliwość rosyjskiego prezydenta i dobre stosunki z Rosją są ważne dla Orbana. Węgry są jednym z krajów UE najbardziej uzależnionych od dostaw rosyjskiego gazu i ropy. Ponadto kraj ten jest także uzależniony od współpracy z rosyjskimi przedsiębiorstwami energetyki jądrowej ze względu na elektrownię jądrową Paks, która wytwarza około połowy energii elektrycznej na Węgrzech.

Premier Węgier w izolacji

Również z politycznego punktu widzenia Orban może wykorzystać dobre stosunki z władcami pokroju Putina, ponieważ jest on coraz bardziej izolowany w UE. W ostatnich latach prawie wszyscy jego dawni sojusznicy w Europie Środkowej i Południowo-Wschodniej zostali odsunięci od władzy, a ostatnio także konserwatywny premier Słowenii Janez Jansa.

Do tego oś Budapeszt-Warszawa jest już prawie zerwana. Oba rządy dzieli głęboka przepaść, jeśli chodzi o stosunek do Rosji. Ostatnio Jarosław Kaczyński w ostrych słowach potępił Orbana za brak solidarności z Ukrainą.

Ogólnie rzecz biorąc, w dłuższej perspektywie Orban mógł wyrządzić sobie szkody polityczne także w Brukseli, wetując nałożenie sankcji na Cyryla. Wśród polityków i dyplomatów UE narasta wzburzenie wobec szefa węgierskiego rządu.

W Europejskiej Partii Ludowej (do której do marca 2021 r. należała partia Orbana - Fidesz) rzecznik ds. polityki zagranicznej Michael Gahler napisał w tweecie z Budapesztu: "Wstyd dla Pana! Pewnego dnia zostanie ujawniony proceder, za pomocą którego Rosjanie utrzymują Pana w posłuszeństwie. Co za wstyd dla miłujących wolność Węgier!".

Autor: Keno Verseck/Deutsche Welle

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także