Komisarz z Brukseli uderzył w Polskę. Węgrom też się dostało
Didier Reynders, szef unijnego wymiaru sprawiedliwości, po raz kolejny wyraził niezadowolenie z powodu stanu praworządności w Polsce. Komisarz wskazuje na to, że krnąbrna polityka rządzącej koalicji doprowadziła do impasu z Brukselą.
Nie widać końca sporu Polski o praworządność z Unią Europejską. Europejski komisarz ds. sprawiedliwości ostro wypowiedział się o postawie polskiego rządu w wywiadzie z serwisem Politico. Stwierdził, że Bruksela wywiera "prawdziwą presję" na Polskę, aby dostosowała się do standardów unijnych w zakresie niezawisłości sędziowskiej i zastosowała się do kilku ostatnich nakazów sądowych. Jednak - jak podkreśla - postawa rządzących nie daje żadnej nadziei na zakończenie tego konfliktu.
Reynders podkreślił w tej rozmowie, że spotkał się z polskimi politykami podczas listopadowej wizyty w Warszawie, utrzymuje też kontakt z reprezentantami Polski w Brukseli.
- W Polsce kontaktowałem się z różnymi członkami rządu. I wiem, że były próby wydawania projektu ustawy - powiedział, odnosząc się do potencjalnych reform sądownictwa, mających na celu spełnienie przez Polskę postulatów UE.
"Bruksela i Warszawa są uwikłane w przeciąganie liny w sprawie reform sądownictwa. Polska odmawia wykonania nakazów sądowych UE i płacenia wielomilionowych kar. UE wstrzymuje środki dla Polski z powodu obaw o niezależność sądownictwa" - kwituje Politico.
"Bruksela i Polska przeciągają linę"
Urzędnik zaznacza, że dla UE spór z Polską jest sygnałem ostrzegawczym - podważa możliwości struktur unijnych do wpływania na państwa członkowskie i pilnowania demokratycznych norm.
Reynders podkreśla, że choć Polska swoją postawę argumentuje tym, że Bruksela nie ma prawa ingerować w sposób organizacji systemu sądownictwa i szantażować grzywnami, to w zeszłym miesiącu polski premier Mateusz Morawiecki wykazał chęć rozwiązania kwestii spornych "tak szybko, jak to możliwe". To - zdaniem komisarza - znak, że być może dotychczasowe podejście UE miało wpływ na Polskę, nawet jeśli kraj jeszcze się nie wycofał.
Polska nie jest jedynym krajem, który spotyka się z krytyczną oceną UE za niedemokratyczne działania. Na celowniku Brukseli są też Węgry.
W Polsce, jak powtórzył Reynders "główną kwestią jest niezawisłość sędziów", a także lokalne przepisy deklarujące niektóre obszary jako "strefy wolne od LGBT".
Węgry też pod pręgierzem
Sytuacja Węgier, jak przypuszcza urzędnik, może zmienić się lada chwila. Zmiany mogą przynieść wybory parlamentarne zaplanowane na 3 kwietnia.
Teraz wszystko zależy od wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie mechanizmu warunkowości. To narzędzie unijne, służące zapobieganiu niewłaściwego wykorzystania funduszy wspólnoty, zaskarżyła i Polska, i Węgry. Wyrok zostanie ogłoszony 16 lutego.