Czym skończy się weto Dudy? Komorowski ocenia
- Sygnał polityczny jest oczywisty. Pan prezydent Andrzej Duda po prostu wypowiedział nowej większości wojnę - mówi Wirtualnej Polsce były prezydent Bronisław Komorowski. W ten sposób komentuje decyzję o wetowaniu ustawy okołobudżetowej, w której zapisane były środki na TVP i część podwyżek dla nauczycieli w 2024 roku.
Ruch Andrzeja Dudy przed świętami nie był spodziewany. Ustawa okołobudżetowa, której blokadę zapowiedział nagle w sobotę prezydent nie wywoływała pierwotnie negatywnych sygnałów z Pałacu Prezydenckiego. Choć powstawała w ekspresowym tempie.
O wecie prezydenta zadecydowały najprawdopodobniej kluczowe wydarzenia ostatnich dni, czyli walka nowej władzy o odbicie z rąk Prawa i Sprawiedliwości mediów publicznych.
Andrzej Duda, tłumacząc zapowiedź weta, wskazał, że w ustawie okołobudżetowej znalazło się dodatkowe finansowanie TVP, co przy wprowadzanych zmianach przez nową władzę i "obronie" mediów publicznych przez PiS, wywołuje jego sprzeciw. "Nie może być na to zgody wobec rażącego łamania Konstytucji" - uzasadnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O ruchu prezydenta i o tym, co mogą przynieść kolejne dni, rozmawiamy z byłym prezydentem Bronisławem Komorowskim.
Dawid Siedzik, Wirtualna Polska: Ogłoszenie prezydenckiego weta tuż przed świętami Bożego Narodzenia zaskakuje? Jak pan się zapatruje na wybrany przez prezydenta moment, czy w ogóle można mówić o zaskoczeniu?
Bronisław Komorowski, były prezydent RP: Prezydent nie jest tu skrępowany czasem, jeśli chodzi o podjęcie decyzji o wecie. Jeden dzień w jedną stronę czy drugą, nie ma znaczenia. Można oczywiście zadać pytanie, czy to był dobry moment, czy zepsuje to obywatelom święta, ale to trochę naciągane.
Niemniej sygnał polityczny jest oczywisty. Osobiście odnoszę wrażenie, że pan prezydent po prostu wypowiedział wojnę większości parlamentarnej. Także wojnę na weta. I to bardzo mnie martwi.
I jak możemy interpretować tę decyzję? Sam Andrzej Duda upominał Donalda Tuska i Szymona Hołownię ws. zmian w TVP, chcąc ich powstrzymania. Do prezydenta apelował z kolei prezes PiS, który wprost domagał się ruchu z Pałacu i obrony TVP.
Sądzę, że prezydent reaguje na wezwanie prezesa Jarosława Kaczyńskiego, wedle starych obyczajów pisowskich. Prezydent ustawia się bardziej w roli pomagającego własnemu środowisku, niż myślącego o własnych obywatelach.
Zapowiedział przecież tym samym, co wynika z jego ruchu - zawetowanie podwyżek dla nauczycieli, co przecież uwzględnia uchwalona ustawa okołobudżetowa. A dotyczy to bardzo licznej grupy społecznej. Dlatego raczej wiążę ten ruch z apelem Jarosława Kaczyńskiego o zwiększoną aktywność na rzecz wzmocnienia własnego, konkretnego środowiska politycznego. Wypełnienie oczekiwania, żeby prezydent poszedł na wojnę.
I jak może się zachować nowa władza i Donald Tusk?
Rozwiązań jest kilka.
Można przyjąć wyzwanie wojny i na tysiąc sposobów utrudniać funkcjonowanie prezydentowi. Choćby poprzez obcięcie pieniędzy na kancelarię. Ale można też iść łagodniejszym kursem - proponując ustawy, których prezydent nie będzie mógł zawetować bez poniesienia znaczącej ceny politycznej.
Jest trzecia możliwość - handlowania. Panu prezydentowi na czymś zależy, to musi puścić konkretną ustawę. Może być to kwestia polityki personalnej: ambasadorskiej, dotyczącej generałów. Ale to wszystko jest niekorzystne dla Polski.
Obawiam się, że wracamy do momentu, który już przerabialiśmy - konkurencji o wszystko: między rządem i prezydentem.
Czyli żadna ze stron nie odpuści. I prezydent też nie?
Prezydent jest labilny w decyzjach od lat. Raz próbuje z lewa, raz z prawa.
Być może dokona kolejnego zwrotu w stronę kohabitacji. Biorę to pod uwagę, ale powrót do tego jest dużo trudniejszy, kiedy się ją już raz zerwało. Dlatego będzie trudno o dobry klimat.
Co zrobi Donald Tusk?
Nie podejmuję się oceny jego ruchów. Między nami były zupełnie inne relacje - współpracowaliśmy bardzo blisko.
Powiem tyle: pan prezydent powinien się liczyć z wariantami zaskakującymi. Zarówno możliwością utraty znacznej części budżetu kancelarii, jak i - trudną dziś do przewidzenia - ofertą pokojową. Donald Tusk jest zdolny do jednego i drugiego.
Rozmawiał Dawid Siedzik, dziennikarz Wirtualnej Polski